Holmes miał swojego Watsona – doktor pomógł mu w rozwiązaniu nie jednej trudnej zagadki, a Mond o przedziwnym imieniu Honoriusz, ma swoją Allegrę vel Felicję Szmit.
W każdym razie tak to przedstawił Max Czornyj w powieści pt. „Mortalista”.
Honoriusz, podobnie, jak Holmes, ma swoje przedziwne upodobania, którym oddaje się z prawdziwym męskim wdziękiem. Jest nazywany Mortalista przez innych ludzi. Prze niektórych z podziwem, przez innych z prawdziwą niechęcią. Jego bogata przeszłość w jedynej w kraju katedrze moralistyki, rodzinne koneksje oraz nieuleczalna choroba ciągle, na przemian, dają o sobie znać. Mond jednak się nie poddaje; ciągle z uporem dąży do rozwikłania kolejnego, piekielnie trudnego śledztwa. Obydwoje, Mond i Szmit, są w pewnym sensie do siebie podobni, bo kobieta tez ma za sobą bogatą i trudną przeszłość dziennikarza śledczego. Często w swoich poczynaniach i słowach odnosi się do Boga jako takiego, stąd to piekielne nawiązanie. Z uporem maniaka cytuje biblię albo opowiada o zachowaniu opisywanych w niej ludzi, czym absolutnie nie robi wrażenia na Honoriuszu. Jest teraz właścicielką firmy sprzątającej, dla której porzuciła dziennikarstwo śledcze. Z jakiego powodu? Nie wiadomo. Jest szefową Honoriusza, który po przyjeździe do Krakowa wynajął pokój w hotelu i na własną rękę zaczął go unowocześniać, wprowadzając przy tym własne akcenty. Szukał pracy i natknął się na ofertę Allegry . Od tej pory wspólnie czyszczą mieszkania i domu z gnieżdżącego się w nim robactwa. A w wolnych chwilach rozwiązują zagadki śledcze. Ta jest pierwsza, lecz z tego, co autor napisał w posłowaniu, łatwo można wywnioskować, że na pewno nie ostatnia. Autor ma również nadzieję, że opisywana przez niego para amatorskich detektywów przypadła nam, czytelnikom, do gustu. O ile z Honoriuszem Mondem nie mam problemu, bo jego postać do mnie przemawia, o tyle Allegra wydaje mi się po stokroć papierowa z jej ogromną wiarą, zaangażowaniem w sprzątanie zarobaczonych miejsc i przejęcie się rozwiązaniem sprawy, która nagle „wpadła” im w ręce.
Znacznie lepiej wypadają postaci drugoplanowe. Choć też nie wszystkie. Patolog, Pudwel, wielbiciel fotografowania przyrody w wolnym czasie – jego zdjęcia ukazały się nawet w National Geographic – sprawia bardzo sympatyczne wrażenie skrupulatnego wrażliwca, lubiącego się wyciszać na łonie przyrody. Berg to glina, którego długo ukrywana przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i w końcu zmusza go do działań, których finalnie bardzo będzie żałować. Ale nie da się ukryć, że jest to równie dobrze zbudowana postać co Pudwel. Jeśli chodzi o personel Domu Ciszy, w którym na co dzień przebywają głuchoniemi pacjenci, to nie mogli oni się dobrze pokazać od właściwie żadnej strony, bo autor dał im „za mało czasu” i zostali zaledwie zarysowani w całej tej powieści.
Engel to jedyna postać, którą poznajemy tylko po śmierci. Z kontekstu sprawy jasno wynika, że nie był dobrym człowiekiem, co mocno się na nim na koniec zemściło. Siostra Monda, z która kilka razy rozmawia przez telefon, chłopcy, strażnicy, czy policjanci, to postaci, które równie dobrze mogłoby robić za tło, tak słabo są zarysowane, ledwie wspomniane w trakcie trwania śledztwa.
Jeśli chodzi o opisy, to autorowi bardzo dobrze udało się uchwycić wielkomiejską atmosferę; każde miejsce, do którego udali się bohaterowie było na tyle jasno nakreślone, że czytelnik bez trudu mógł je sobie wyobrazić. Równie dobrze autor zadbał o emocje bohaterów. Opisywał je z prawdziwym pietyzmem, wrażliwością i wielką drobiazgowością.
Sam pomysł na śledztwo bardzo mi się spodobał. Wprowadzenie do fabuły tak zwanych Muzyków śmierci, ubieranie trupów w stroje noszone w dawnych czasach przez bogatych ludzi, czy dokładnie opisywanie sposobu profanacji zwłok i ich przetrzymywanie, naprawdę sprawiły, że nabrało ono złowrogiego charakteru i śledziło się jego przebieg z wypiekami na policzkach.
Rozwiązanie zagadki było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Nidy nie powiązałabym – mogłoby się wydawać – czystych postaci z tak brutalna i okropną przeszłością, za którą po latach i po powrocie pamięci zechcą się z premedytacją zemścić.
Bardzo lubię historie, które nawiązują do dawnych czasów, choć ich akcja toczy się w obecnym, współczesnym świecie. Łączenie przeszłości z teraźniejszością ładnie autorowi wyszło. Choć odniosłam wrażenie, że cała historia była przedłużana mocno na siłę i miejscami robiła się zbyt nudna, by chciało się ją dalej czytać. Takich przerw znalazło się kilka w całym tym tekście.
Być może tekst zyskał by trochę na skróceniu. Ale to tylko moje odczucia.
Całość jak najbardziej na plus.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2022-04-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Nikt nie miał prawa skazać na śmierć drugiego człowieka, nikt nie miał też prawa odebrać mu bez jego winy wolności. Lew Wilcek to potomek prastarego...
CHCIWOŚĆ PROWADZI PROSTO DO PIEKŁA. POWINNIŚMY TO WIEDZIEĆ. Uwaga! Takiego reality show jeszcze nie było! Premiera już w najbliższy piątek. Tego nie...