"Na plaży Chesil" to historia o dwójce, świeżo poślubionych sobie małżonków - Florence i i Edwarda. Jest czerwiec, rok 1962. Para młoda pojawia się w hoteliku, na jednym z wybrzeży Anglii, aby wspólnie spędzić noc poślubną. Obydwoje bez doświadczenia w kwestii seksu, żyli w czasach, kiedy rozmowa o łóżkowych sprawach była czymś krępującym. Jednak kochali się, obydwoje snuli wspólne plany na przyszłość i myśleli, że to im wystarczy. Jednak, kiedy dochodzi do kulminacji zdarzeń i emocji, wszystko przebiera nieoczekiwany obrót.
Chciałabym napisać, że ta książka bardzo mi się podobała, ale niestety nie mogę. Miałam cichą nadzieję, że będzie wciągająca, z odrobiną magii tamtych czasów, że będzie posiadać w sobie jakiś element, który mnie oczaruje. Jednak, to co tu zastałam zwyczajnie mnie rozczarowało. Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, zainteresował mnie od razu. Jednak wykonanie już kompletnie mi nie przypadło do gustu.
Autor całą fabułę skupił na zaledwie jednym dniu, często powracając do zdarzeń z przeszłości. Przeplatał je ze sobą w taki sposób, że mi po prostu zabrakło w tym płynności, jakiegoś przejścia z jednego czasu do drugiego, który nie byłby zbyt chaotyczny. Mała ilość dialogów, rozległe opisy, zwyczajnie mnie nudziły. Trudno mi było przebrnąć przez tę powieść i tym oto sposobem dawkowałam ją sobie. Przeczytanie jej zajęło mi prawie trzy dni, co o tyle jest dziwne, że "Na plaży Chesil" jest powieścią, która ma zaledwie dwieście stron. Nie jest do końca zła. Podobało mi się, że autor w dość ciekawy sposób zobrazował związki w czasach, kiedy rozmowy o własnych pragnieniach, preferencjach łóżkowych i pożądaniu były tematem tabu. Na przykładzie bohaterów pokazywał jak kończy się krążenie wokół siebie i omijanie tak ważnych rozmów. Bo wiecie co? Miłość owszem jest ważna, ale dopasowanie względem siebie, wspólne pasje czy nawet to, czego oczekujemy od drugiej połówki jest moim zdaniem ważniejsze, aby w zgodzie ze sobą i drugą połówkę spędzić wspólne życie. Florence i Edward nie odrobili tej lekcji, co skończyło się dramatem dla obu stron.
"Na plaży Chesil" to historia z interesującą fabułą i z bohaterami, którzy mają skomplikowane i złożone charaktery. Jednak ta książka nie należy do lekkich i przyjemnych w czytaniu, co moim zdaniem składa się na największy minus tej powieści i przesłania to, co jest dobre w tej historii. Jednak jest to też powieść, z której można wyciągnąć ważną lekcję, a nie brak w niej też odrobiny emocji, które tkwią w bohaterach. Myślę, że "Na plaży Chesil" znajdzie swoich wiernych czytelników, którzy docenią ją bardziej ode mnie.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2018-07-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 192
Tytuł oryginału: On Chesil beach
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Dodał/a opinię:
Ewelina Żyła
Historia stara jak świat, opowiedziana na nowo, w niecodzienny sposób. Tajemniczy narrator, ukryty w sekretnym miejscu, niedostępnym dla oczu i...
W mroźny lutowy dzień dwaj starzy przyjaciele spotykają się w tłumie żałobników, by towarzyszyć zmarłej Molly Lane w ostatniej drodze. Clive Linley...