Lekka i wakacyjna okładka książki ,,Na przekór przeznaczeniu" nie zapowiada tak smutnej i tragicznej treści. 20-letnia Laura i rok starszy Dominik są w sobie zakochani i spędzają wakacje w Paryżu, mieście miłości. Planują przyszłość, bo nie wyobrażają sobie życia bez siebie. W trakcie spaceru pod wieżą Eiffela zostają rozdzieleni przez tłum. Puszczają swe ręce i w ciągu kilku chwil tracą siebie z oczu. Mimo że szukają się nawzajem, rozglądają za sobą, to nie widzą się, nie odnajdują. Ot, ślepy i bezduszny los postanowił zburzyć ich piękne marzenia.
Dziewczyna ma plecak ze wszystkim. Wraca do hotelu, ale nie robi nic oprócz wydzwaniania na komórkę chłopaka. Czeka bezczynnie, zamiast coś robić, a przecież za dwa dni mają bilety na samolot do Krakowa. W tym czasie i Dominik średnio sobie radzi, by znaleźć drogę powrotną do hotelu. W końcu znajduje mapę miasta, kradnie rower i jedzie... Niestety, jego jazdę przerywa auto wyjeżdżające z tunelu. W wypadku samochodowym chłopak doznaje poważnych obrażeń i zapada w śpiączkę. W dodatku splot nieszczęśliwych okoliczności sprawia, że stażystka w szpitalu myli karty pacjentów i przypina łatkę Dominikowi, że jest Hiszpanem lub Włochem, a do ambasady wysyła wiadomość, że u nich Polaka nie ma.
Często denerwowałam się w trakcie czytania tej powieści z różnych względów. Po pierwsze narracja 1-osobowa w czasie teraźniejszym do mnie kompletnie nie przemawiała. Nie mogłam się wczuć w sytuację bohaterki, która była dla mnie nieco sztuczna. W dodatku ta narracja się zmieniała - raz opowiadała Laura, czasami Dominik, także późniejszy mąż laury doszedł do głosu, z rzadka narrator wszechwiedzący.
Po drugie kreacja bohaterki, jej zachowanie i czyny. Niby Laura ma 20 lat, a jest tak niedojrzała, tak infantylna, taka nieodpowiedzialna, że słów brak. Ona kompletnie nie myśli, brak jej rozsądku i zwykłych ludzkich odruchów, jak choćby pójście na policję francuską, nawet gdy się nie zna języka francuskiego, a niech oni się martwią o tłumacza; czy choćby poproszenie o pomoc kogoś z recepcji hotelu; czy nawet telefon do rodziców chłopaka z opisaniem sytuacji. Ona zwleka, czeka chyba na cud, jest bezradna jak małe dziecko. Normalnie miałam ochotę nią potrząsnąć lub kopnąć w przysłowiowe cztery litery, by odzyskała rozum. Ona sama po pewnym czasie stwierdza:
Poniekąd nie znosiłam w sobie t e j wstrętnej cechy - zamiast brać sprawy w s w o j e ręce, ja wolałam uciec lub też odwlec to, co nieuniknione. (s. 41)
Nawet matka dziewczyny wyraża się o niej w końcu w dość ostrych słowach:
- Że też ty zawsze masz problemy - kwituje mama z przekąsem. - Czy ty kiedykolwiek zrobisz w swoim życiu coś, co nie poskutkuje beznadzieją sytuacji? 62
Nie rozumiałam zachowania bohaterki, a tym bardziej nie akceptowałam jej czynów czy raczej ich braku. Nie współczułam jej, a powinnam. Z czasem stała mi się obojętna i tylko czekałam na koniec. A ten mnie totalnie zaskoczył i nawet wycisnął łezkę z oka.
Poza tym jaki sens ma zgłaszanie zaginięcia w Polsce osoby, która zniknęła w innym kraju? Owszem, rodzice Laury i Dominika szybko powiadomili media, policję, fundację La'Strena, SZUKAJ BLISKICH oraz polski konsulat we Francji
Po trzecie chronologia wydarzeń. Myślałam, że na początku powieści coś mnie z lekka trafi. Niby napisy informują o czasie i miejscu akcji oraz osobie, która o nich opowiada, a mimo to się notorycznie gubiłam. Te same wydarzenia o zaginięciu przedstawiane są z punktu widzenia głównych bohaterów, ale przerywane są i przeplatane innymi - opisem pobytu w szpitalu 2 miesiące później, wspomnieniami sprzed roku ze szkoły itd. A na s. 70 to według mnie autorka ewidentnie pomyliła rok wydarzeń - powinien być 1999, a nie 2014.
W ogóle opisywane wydarzenia są trochę traktowane po macoszemu. Brakowało mi szczegółów poszukiwań Dominika, obrazu jego rodziny. Za to w nadmiarze miałam roztrząsania Laury, jej przemyśleń i emocji, które jakoś dla mnie nie były wiarygodne. Nie przekonała mnie kreacja tej bohaterki. Lepiej wypadł Dominik, choć jego w tej książce jest zdecydowanie mniej.
W powieści dominują długie opisy. Akcja ma nierówne tempo. Raz jest szczegółowo opisywana, a po chwili traktowana po macoszemu i z grubsza dowiadujemy się, jak wyglądało kilka lat życia Laury. Rozumiem, że ciężko jej było się pozbierać i zaufać innemu mężczyźnie, skoro w jej sercu gościł tylko ten jeden ukochany, a i jej miłość kojarzyła się z lękiem i poczuciem bezsilności.
Denerwował mnie też styl autorki. Nierówny. Raz potoczny, zwyczajny, a raz patetyczny i górnolotny (egzaltowanie uczuć Laury podnosiło mi czasem ciśnienie). Przeskoki czasowe to jedno, lecz inna sprawa to powtórzenia, błędy językowe i nieścisłości, a tych nie powinno być, np.: ,,Ich drogi nagle się rozwidliły"; ,,włosy mają rudy odcień jasnego blond". Redakcja i korekta książki to jedno, ale i autorka Magdalena Dziuma jest dziennikarką, więc COŚ o języku polskim wie. W dodatku to nie jest jej powieściowy debiut literacki! Ale przyznam też, że kilka myśli i stwierdzeń autorki zaskoczyło mnie na plus.
W trakcie czytania wątku stażystki ze szpitala uderzyła mnie jedna myśl. Przypinanie łatek to niestety wieczna bolączka ludzi sprowadzająca na nich wiele omyłek i nieszczęść. Z powodu ciemnej karnacji i włosów według stażystki w szpitalu chłopak nie mógł być Polakiem! Jak szybko można kogoś ocenić, w ułamku sekundy i przypiąć mu łatkę, jak trudno ją odpiąć, jak długo to może trwać...
Pomysł na powieść dobry, ale wykonanie w ogóle nie znalazło uznania w moich oczach. Tak do końca nie wiem, czy autorce chodziło o przedstawienie siły uczucia, złośliwości losu, zaginięcia osoby, czy walki z przeznaczeniem. Wszystkiego tu po trochu, a i fabuła zagmatwana. Dużo w tej książce nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, smutku i złośliwości losu. Jednak siła miłości łącząca tych młodych ludzi trwa latami...
Na pewno ważne jest, by docenić drugą osobę, spędzić z nią jak najwięcej czasu i cieszyć chwilą, bo nigdy nie wiadomo, co zgotuje nam przewrotny los. A powieść proszę czytać na własną odpowiedzialność.
Informacje dodatkowe o Na przekór przeznaczeniu:
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2015-05-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-7942-685-0
Liczba stron: 214
Dodał/a opinię:
martucha180
Sprawdzam ceny dla ciebie ...