Ostatnio mam szczęście sięgać po powieści dotyczące kobiet borykających się z problemami z zajściem z ciążę. Od jakiegoś czasu nie czytam już blurbów na tylnej stronie okładki, a jedynie po ilustracji na przedniej okładce, wybieram sobie książki. Tym razem padło na powieść „Nie moja matka Mirandy Smith”. Zadebiutowała już ona inną książką „Some days are dark” w zeszłym roku.
Historia opowiadana jest z dwóch punktów widzenia: Marion obecnie oraz Eileen wtedy.
Dopiero kiedy docieramy do końca książki, która nota bene nie jest zbyt długa, bo ma zaledwie 350 stron – poznajemy całą tą skomplikowaną historię.
Na stronach internetowych nie brak pochwał co do warsztatu autorki, stopniowego budowania napięcia, twistów, czy okrągłych półprawd i kłamstw, jakie wychodzą z ust bohaterów.
I to wszystko, oczywiście, prawda, ale, czy to wystarczy, by autorka nie utonęła w morzu pozycji o podobnej tematyce?
Czytam już którąś powieść z kolei, na okładce której aż krzyczy od informacji, że to nowy, zjawiskowy i zupełnie niezwykły thriller … resztę samemu można sobie dopisać.
Czy książka zasługuje aż na takie uznanie ze strony czytelników?
Wydaje mi się, że tak. Do pewnego stopnia.
Jest to dobrze skonstruowana historia. Autorce udało się uniknąć nudnych, czy nadmiernie opisywanych wydarzeń, czy wątków. Pisanie historii naprzemiennie, raz ze strony Maron, a drugi raz – Z Eileen, pozwoliło czytelnikowi dokładnie poznać przebieg dawnych i obecnych zdarzeń, poznać bohaterów od innej strony, lepiej zrozumieć ich przywary, kłamstwa i porównać je z informacjami, które zostały podane wcześniej.
Autorce udało się tu nakreślić kilka interesujących wątków, które nie zostały rozwinięte.
Mam nadzieję, że poświęci im trochę czasu w innych książkach.
Ta historia dobitnie świadczy o tym, że kłamstwo może mieć wiele twarzy. Czasem jego twarzą staje się wystraszona matka – Eileen, która zrobi wszystko, by obronić swoje dziecko. Czasem jego twarz przybiera bezduszna, pozbawiona uczuć i empatii, gotowa niemal na wszystko kobieta – Amelia. Czasem też ma niezdecydowana twarz mężczyzny, Evana, który nie miał ochoty dorosnąć i wziąć na siebie odpowiedzialności za innych ludzi, takich jak on. Czasem ta twarz jest tylko bardzo malutka, bo to w zasadzie nie kłamstwo, ale kłamstewko, taka półprawda dotycząca, jak się zdaje, zamierzchłej przeszłości, opowiedziana dla dobra innej osoby, która, poznając ją, mogłaby popaść w gniew, lub rozpacz – Bruce, mąż Amelii.
A czasem ma zatroskaną twarz bliskich przyjaciółek rodziny, które kłamią, bo prawda może być za trudna i zbyt bolesna do zniesienia.
Tak, kłamstwo może mieć wiele twarzy, ale niewiele potrzeba, by wyszło na jaw i zniszczyło innym życie. Bo kłamstwo tak czy inaczej jest złe i zazwyczaj działa na niekorzyść osoby, która kłamie.
I ma krótkie nogi.
Co każdy z nas pomyślał by, gdyby policja zajechała pod nasz dom i na naszych oczach i na oczach naszych gości, aresztowała naszą matkę?
A potem z ich ust padło by znamienne, że to nie nasza matka, tylko obca osoba, która nas porwała, zabrała od rodziców i wychowała jak własne dziecko?
Co w takiej sytuacji ludzie powinni zrobić? Co zrobiła główna bohaterka, Marion?
I jak się to dalej to wszystko potoczyło?
Na to i na inne pytania znajdziecie odpowiedź w książce.
Zachęcam serdecznie do przeczytania.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Not My Mother
Tłumaczenie: Malwina Maria Stopyra
Dodał/a opinię:
Książka jest wyczerpującym źródłem informacji o metodach rozmnażania roślin sadzonych w ogrodach, oczkach wodnych, warzywnikach, a także rosnących dziko...
też przez podział, odkłady, szczepienie, czy okulizację. Dowiemy się, w jaki sposób rośliny rozmnażają się w warunkach naturalnych i co stymuluje ich wzrost...