Z Rainbow Rowell mam taki problem, iż żadna z jej powieści nie podoba mi się na tyle bym chciała czytać ją ponownie. I za każdym razem obiecuję sobie, że już więcej nie sięgnę po książkę tej autorki. I jak się okazuje moje zamiary nie są nigdy zgodne z tym co później robię. Bo na każdą z nich jest tak wielki bum, i tak wiele osób z Polski i zagranicy je poleca, ze czuję społeczny przymus by je przeczytać. I jak się okazuje nie zawsze jest to dobrym posunięciem z mojej strony.
Już od samego początku miałam wrażenie, iż jest to remake "Harry'ego Pottera". I chyba już po wieki każda książka o czarodziejach będzie sprawiać takie uczucie w moim czytelniczym życiu. I dlatego też, od pierwszych stron byłam już lekko uprzedzona do całej tej historii. Zaczęłam jednak czytanie i moja przygoda z Simonem się rozpoczęła. I w zasadzie pojawiło się tu wszystko to czego się spodziewałam. Bo wszystkie te zdarzenia były w sumie interesujące, ale schematyczne. Nie tylko kojarzyły mi się z dziełem J. K. Rowling, ale i z dużym prawdopodobieństwem potrafiłam stwierdzić, co stanie się dalej.
Całość zachowana jest jednak w takim samym stylu jak chociażby "Fangirl". Łatwy styl, prosta fabuła i przede wszystkim bohaterowie w zbliżonym wieku do docelowych odbiorców. Myślę że większość fanów autorki, jak nie wszyscy, powinno polubić tę książkę.
Bardzo zaskakujący, a jednocześnie pozytywnie wpływający na całą fabułę był wątek homoseksualny. Jako osoba bardzo tolerancyjna, nie mam żadnych obiekcji co do mniejszości seksualnych, zatem czytało mi się o tym całkiem ciekawie. Był on poprowadzony nie tylko interesująco i niebanalnie, ale także zaskakująco. Wiadomo, istnieją osoby które będą przeciwne takim związkom, zatem z pewnością będzie im się czytało tę książkę trochę gorzej. Ja jednak uważam, że to jedna z niewielu rzeczy, dzięki którym warto przeczytać "Nie poddawaj się". Jak już wspomniałam jest to bardzo interesująca cześć książki, która została przedstawiona całkowicie nieszablonowo, dzięki czemu nie zostały tu w żaden sposób ośmieszone osoby homoseksualne.
Co do postaci, to mam lekko mieszane uczucia związane z Simonem, Bo początkowo wydawał m się bardzo prostą i nieciekawą postacią. Charakteryzowały go typowe cechy nastolatka z książek, ale i same jego zachowanie wskazywało na wielką schematyczność.Na szczęscie później wszystko obrało zupełnie inny obrót. Każda kolejna strona odkrywała przede mną nowe oblicze chłopaka, a także pokazywała głębię jego przeszłości. Zatem wielki plus!
Przyczepić się muszę jednak do samej okładki. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam na myśl nasunęła mi się tylko typowa młodzieżówka. Zestawienie kolorów i grafika, po prostu idealnie do tego pasują. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że zawartość mówi o czymś kompletnie innym. Wiadomo, jest tu wątek miłosny, jednak góruje przede wszystkim wątek fantastyczny. Zatem pierwsze wrażenie jest ogromnie mylące.
Ogólnie, książka nie była zła. Nie zaskoczyła mnie w zasadzie niczym, ale czytało się to w miarę przyjemnie. Niestety bez rewelacji. "Nie poddawaj się" nie zmieniło mojego zdania na temat Rainbow Rowell, Teraz już wiem, że postaram się walczyć z moim przyzwyczajeniem do czytania bestsellerów, i raczej już nie sięgnę po kolejną pozycje tej autorki. Myślę jednak, że jej sympatycy powinni zadowolić się całą tą historią.
Informacje dodatkowe o Nie poddawaj się:
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2016-10-12
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
9788327620620
Liczba stron: 512
Dodał/a opinię:
Diana Piotrowska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
(...) tęsknota za dobrymi rzeczami może doprowadzić człowieka do szaleństwa.
Więcej