W czasach, kiedy byłam młodsza zastanawiałam się jak to jest się z kimś zamienić miejscami, bo wyglądam identycznie jak moja bliźniaczka. Przecież… wyglądamy identycznie, zachowujemy się identycznie… dlaczego by się nie zamienić i nie wprawić rodziców w osłupienie, bo zwraca się do mnie moim imieniem, a ja z uśmiechem odpowiadam, że pomyłka. Taki choćby przykład Freda i George’a z serii Harry Potter, gdzie Molly Weasley mówiła do jednego z bliźniaków, na co usłyszała odpowiedź, że się pomyliła. Niestety mnie los obdarował jedynie bratem bliźniakiem, więc z prostych względów wynikających z samej różnicy płci, zamiana była niemożliwa.
Z ogromną ciekawością, więc sięgnęłam po najnowszą książkę Agnieszki Olejnik „Nieobecna”… i przepadłam! Zaczynając od początku: w Bydgoszczy mieszkały dwie siostry bliźniaczki, Julia i Julita. Julia była tą bardziej przebojową, imprezową kobietą, która mogła mieć każdego mężczyznę, na jakiego tylko kiwnęła palcem, a do tego mieszkała w pięknym domu, z małym synkiem i mężem, z którym praktycznie nic jej już nie łączyło. Była całkowitym przeciwieństwem Julity, która od swej młodości była spokojniejsza, poważniejsza i miała problem z nawiązywaniem kontaktów damsko-męskich. Od czasu do czasu zamieniały się miejscami, w czasie, których Julita zajmowała się siostrzeńcem, a Julia szalała nie wiadomo gdzie z kochankami
I tak pewnego razu, kiedy Julia zamieniła się z Julitą, przejęła tak jak zwykle tożsamość siostry, spotkała się z kochankiem… została zamordowana w mieszkaniu siostry. A Julita? W szoku, jakiego doznała oraz ze strachu przed utratą życia, nie przyznała się do tego, że przecież żyje, że to Julia została zabita. Od tej chwili Julita musiała uważać, gdy była w pobliżu męża siostry, na komisariacie przy zeznaniach… jednym słowem jej życie stało się jednym wielkim kłamstwem, a to tylko, dlatego, że wyglądała identycznie jak siostra bliźniaczka (tak, wiem, raczej trudno, żeby bliźniaczki się różniły, ale przecież zdarza się!).
Co do mojej oceny to napiszę może tak… jakiś czas temu miała okazję czytać „Idealną” Magdy Stachuli, debiut i tak dalej z naprawdę imponującą kampanią reklamową i z tego tylko tytułu na pewno sporo osób sięgnęło i sięgnie w przyszłości po tą książkę. Nie odradzam, każdy ma przecież inne upodobania. Ale o ile w „Idealnej” początek i środek były znośne, ale nie rewelacyjne, a końcówka po prostu sprawiła, że się zawiodłam, tak w „Nieobecnej” to czułam to napięcie! Czułam je niemal każdą komórką ciała, przewracałam kartki pospiesznie by dowiedzieć się, co się za chwilę stanie, jakie nowe postępy w śledztwie przedstawi policja, jak Julita będzie się zachowywać przy Patryku, czy mężu Julii… a wreszcie, wraz z kolejną przewracaną stroną snułam swoje domysły, kim jest morderca. Typowałam wprawdzie, kogo innego, ale osoba, która okazała się prawdziwym sprawcą ciągłego strachu Julity, również sprawiła, że mocno się zdziwiłam. Nie podejrzewałam tej osoby.
Książka jest wypełniona takim… takim napięciem, że ciężko było mi się oderwać. Przyznaję, że bardziej ciekawiła mnie relacja Julita-Patryk i ich „udawane” małżeństwo niż postępy w śledztwie, ale ten aspekt był równie ważny, bo jak to główna bohaterka powiedziała… że zdradzi się po drobnych szczegółach, a nie tych większych. A mnie nie pozostaje nic innego jak pogratulować Pani Olejnik za wspaniałą książkę, ponieważ dawno takiej nie czytałam! Postacie, w szczególności Julity i Patryka to chyba dwie wybijające się naprzód postacie, które mnie oczarowały, skradły moje serce i bardzo im kibicowałam, by coś zaiskrzyło! Przepraszam za wyrażenie, młodsi czytelnicy teraz odwracają wzrok, ale cholernie mi się ta książka podobała!
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2016-08-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 350
Dodał/a opinię:
Malinka94
Pierwsza połowa roku 1939. Rozdzieleni przez los i złych ludzi, Katrin i Peter nie mogą o sobie zapomnieć. Ona w obliczu rodzinnych nieszczęść szuka...
MROCZNY KRYMINAŁ I NAMIĘTNY ROMANS W JEDNYM. Tej książki nie można czytać obojętnie. Emocje są gorące, zbrodnie makabryczne, przyjaciele...