Początek nawet niczego sobie. Jest trup, jest tajemniczy przedmiot z nagraną muzyką przeplataną serią cyfr. Siłą rzeczy jest więc i kontrwywiad. Akcja z Warszawy przenosi się do Danii, zaczyna się rozwijać i nagle jakby autorowi zabrakło weny. Akcja zamiera, w pewnym momencie wręcz się urywa i ....... wracamy do Warszawy aby tu na trzech końcowych stronach dowiedzieć się z opowiadania milicjanta o co chodziło w całej aferze a więc i książce. Marne zakończenie.