„Ofiara Polikseny” to moje pierwsze spotkanie z Martą Guzowską – i z pewnością będą kolejne, bo bardzo mi się spodobał jej styl pisania. Samego bohatera – zblazowanego antropologa Mario – również polubiłam, choć nie tak od razu 😊 Jest szczery do bólu, wyluzowany, pewny siebie i niby wszystko olewa, ale jednak… nie do końca wszystko. Nie polubiłam natomiast pani doktor archeologii Poli Mor, choć na ogół lubię silne kobiety. Ale w tym przypadku, jakoś mi z nią nie po drodze… Co nie zmienia faktu, że książkę świetnie się czyta!
Autorka ma prawdziwy talent do tworzenia nastroju – czytając, niemal czujesz upał i zmęczenie, z jakim zmagają się archeolodzy, całe to oblepiające gorąco, kurz, wszechobecny pył i pot, który lepi się do ciała… Guzowska pokazuje inną twarz archeologii niż ta, którą znamy z przygód Indiany Jonesa: tu nie ma nic z fascynujących, spektakularnych odkryć – jest za to żmudna, ciężka fizyczna praca, godziny oczyszczania miotełką stanowisk pracy, hektolitry potu i nadzieją, że pojawi się ktoś, kto sfinansuje dalsze badania… Wiem, nie brzmi to zatem jak ciekawa lektura – a jednak jest ciekawa. Bo nie tylko o archeologię tu chodzi. Mamy też zbrodnię! Jedna jest – jak początkowo sądzą – sprzed lat, bo w ruinach Troi archeolodzy znajdują kobiece zwłoki, wyglądające, jakby pochodziły sprzed wieków (ale czy na pewno?), druga – jak najbardziej współczesna: ktoś zabija Nadię, jedną z osób pracujących przy wykopaliskach. Obydwa zabójstwa wyglądają na rytualne – czy można się zatem spodziewać, że mordercą jest ktoś z ekipy? I czy na dwóch zabójstwach się skończy?
Mario, choć z reguły ma tendencję do nieangażowania się zanadto w sprawy innych ludzi – tym razem jakoś nie potrafi tak po prostu odpuścić i za wszelką cenę chce dowiedzieć się, kto zamordował kobiety. Angażuje się tak mocno, że sprowadza na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy uda mu się wyjść cało z tego śledztwa? Czy zabójca wykorzysta jego lęk przed ciemnością? Czy Mario będzie w stanie go przezwyciężyć, kiedy zajdzie taka potrzeba?
Właściwie śledztwo toczy się tutaj tak trochę mimochodem, policja działa dość niefrasobliwie i wydaje się, że tylko Mario jest osobą, której zależy na tym, żeby winny został ukarany.
Oprócz fajnie prowadzonej akcji, mamy tutaj sporą dawkę wiedzy z zakresu antropologii (wykład na temat stadiów rozkładu ludzkiego ciała i tego, co się z nami dzieje od chwili, gdy serce przestaje bić jest naprawdę fascynujący – choć ci, których znudzi, spokojnie mogą tę część ominąć, bez szkody dla znajomości akcji), wykopalisk i rytuałów. Można też trochę przyjrzeć się Turcji i jej mieszkańcom – choć bez przesady.
„Ofiara Polikseny” to nie jest typowa lekka książeczka na wakacje, choć jej klimat pasuje do lata – za to jest ciekawą i inteligentną rozrywką, bo trochę trzeba nad nią pomyśleć. Przyznam tylko, że jak dla mnie jest w niej trochę za dużo opisów, niekiedy mnie one nudziły.
Zakończenie mnie dość zaskoczyło – typowałam kilku sprawców (podobnie jak Mario, który działa właściwie na oślep i podejrzewa wszystkich naokoło) i ten właściwy był między nimi – ale trzeba było przeczytać niemal do ostatniej karteczki, żeby się przekonać, czy miało się rację.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2012-01-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 420
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Simona Brenner jest archeolożką i złodziejką. W dzień bada starożytną biżuterię, a nocą ją kradnie. W obu tych dziedzinach jest bezkonkurencyjna....
Cesarz, pałac, tańczące białe konie i sachertorte to tylko wierzchołek góry lodowej Wiednia. Wiedeńczycy chodzą po ulicach w równie zrelaksowany sposób...