Pierwszy raz ze zjawiskiem rodzenia dzieci dla Hitlera spotkałam się w filmie Agnieszki Holland „Europa, Europa”; wtedy jako bardzo młodej osobie nie wydało mi się to specjalnie dziwne, potraktowałam jako ciekawostkę historyczną, jednak utkwiło w pamięci, a teraz wróciło – Lebensborn. Oczywiście w późniejszych latach także natrafiałam na wzmianki o tym procederze powiększania chwały niemieckiej rasy panów. W tamtych obrazach dziewczęta przedstawiane były jako dumne z powierzonej im roli rozpłodowej. W książce poznajemy losy dziewczyny, która za cenę ochrony młodszego rodzeństwa płaci życiu wysoką daninę.
Powieść napisana jest bardzo ascetycznie w słowa, wielu rzeczy należy się domyślić, zinterpretować. Zbyt dużo emocji przelewa się na stronach i nie ma potrzeby podkreślać czynionego zła; jestem matką, strata dziecka to najgorsze co może spotkać rodzica, śmierć jest końcem wędrówki po ziemi, ale niewiedza jest tragedią; myśli czy jest bezpieczne, szczęśliwe, najedzone.
Barbarzyński proceder niszczył psychikę młodych kobiet, odzierał ze złudzeń i godności.
Trudny temat ujęty w karby słów, bardzo udał się Autorce. Przedstawiła codzienność życia w ośrodku, tajemnicę, którą pielęgnowały pracownice, bezduszność otoczenia i kłamstwa, którymi karmiono wiele rodzin.
Napisać o książce smutna, to dużo za mało, by oddać jej aurę; to dramat - pustka ramion matki.
Historia jest fikcją, opartą na wydarzeniach, które komuś się przydarzyły, rozbudowana na potrzeby powieści. Potraktowana bardzo delikatnie, nie narusza uczuć, nie umniejsza traumy. Bardzo rani.
Polecam.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2023-04-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 0
Dodał/a opinię:
ja-carpe_diem
Myślała, że szczęście nie istnieje. Ta dziewczynka pokazała jej, że to nieprawda. Kalina jest zatwardziałą singielką. Piastuje stanowisko dyrektora...
"Hania, studentka ostatniego roku, otrzymuje pismo od notariusza, informujące, że jest współspadkobierczynią starego dworku na ziemi warmińsko-mazurskiej...