Odpowiedzi na tytułowe pytanie należy szukać w książce Georgesa Flipo, który stworzył nowy cykl kryminałów z przymrużeniem oka i misterną intrygą. Autor udowodnił, że można to połączyć w zgrabną całość.
Tytułową bohaterką jest 37-letnia komisarz Viviane Lancier z III Wydziału Kryminalnego Policji w Paryżu. Pani komisarz nie przepada za wieloma rzeczami, nie tylko za poezją. Jak sama wspomina lubi powieści kryminalne, ale nie literaturę. A teraz wciągano ją w aferę, w której pojawiała się ona na każdym kroku. Musi bowiem przeprowadzić śledztwo, w którym niebagatelną rolę odgrywa tajemniczy sonet przypisywany Charlesowi Baudelaire'owi. Ten kto ma styczność z tym wierszem, ginie w dość krótkim czasie. Pierwszą ofiarą pada Pascal Mesneux, kloszard, który tak się zakochał w twórczości Wiktora Hugo, że się do niego upodobnił. Kto będzie kolejny?
W tym nietypowym śledztwie pomaga jej niedoświadczony asystent - Augustin Monot, który studiował literaturę. Z pozoru fajtłapowaty i nieobyty w procedurze policyjnej, zna się na poezji jak mało kto i jest niezwykle medialny... Czy pani komisarz uda się powstrzymać zabójcę?
Pani komisarz jest postacią nieco przejaskrawioną. Nie jest chudą pięknością, lecz kobietą przy kości, która stosuje przeróżne diety, by zrzucić kilka kilogramów. W dodatku nie może chodzić na obcasach, co jej zdaniem sprawiłoby że wyglądałaby szczuplej, gdyż sprawia jej to ból. Nawet gdy siedziała, nawet gdy leżała, ciało sprawiało jej ból, diety sprawiały jej ból, życie sprawiało jej ból, poczynając od celibatu. Jedynie praca nie sprawiała jej bólu. To kobieta zdecydowana, energiczna, ma odmienne poglądy i upodobania, lecz budzi respekt wśród swoich podwładnych. Nie lubi młodych ludzi, sędziów, paryskiego życia, a także Francji. Jednym słowem niemal wszystkiego. A mimo to wprost nie sposób jej nie lubić. Wcale nie jest odpychająca i zrzędliwa.
"Pani komisarz nie znosi poezji" to zgrabnie napisana powieść kryminalna, okraszona humorem. Podczas czytania trudno zachować powagę, szczególnie w gdy scence uczestniczą Viviane Lancier i Augustin Monot. Jest to niezrównana para, na każdym kroku dostarczająca powodów do śmiechu. Do moim ulubionych fragmentów należy rozmowa Viviane z Monotem na temat pisanego przez niego zeznania świadka oraz jej rozmowa z dozorcą w Akademii Francuskiej. Takich sytuacji jest więcej, jednak ich nie zdradzę.
Spodobał mi się także wątek wszędobylskich mediów, które zostały pokazane jako czwarta władza w sensie dosłownym. Nie można kichnąć, by się o wszystkim nie dowiedziały. I w tym tkwi największa ironia i humor. Georges Flipo podobnie dowcipkuje z medium, które kontaktują się ze zmarłymi.
W książce nie brakuje także powagi, wszak zbrodnia to nie powód do śmiechu. Georges Flipo umiejętnie buduje napięcie poprzez nagłe zwroty akcji i dozowanie informacji. Zakończenie jest zaskakujące - nie udało mi się odgadnąć, kto stoi za śmiercią tylu osób, choć oczywiście miałam swoje typy. Autor udowodnił, że można stworzyć misterną intrygę z przymrużeniem oka. Polecam tę książkę miłośnikom powieści kryminalnych z dużą dozą humoru.
Warto wspomnieć, że "Pani komisarz nie znosi poezji" to pierwsza część cyklu o Viviane Lancier. Kolejna to "Pani komisarz nie czuje się w klubie jak w raju". Już nie mogę się doczekać, kiedy ją poznam.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2013-06-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 300
Dodał/a opinię:
Noelka
Znana już czytelnikom z powieści Pani komisarz nie znosi poezji Viviane Lancier z paryskiej policji dostaje nowe zadanie. W wakacyjnym Rajskim Klubie...