hmm...
Ta książka nie była w moich planach, ale prezent, jak to prezent - trzeba przeczytać. Nawet ten wręczony z dość ironicznym uśmiechem.
Była to dla mnie droga przez mękę. Ciągłe zerkanie na liczbę stron, hamowanie odruchu sięgnięcia po zapalniczkę, czy choćby odłożenia do kosza. Tfu, na półkę (oczywiście, że na półkę).
Lekturze towarzyszyło przeczucie, że w razie przerwania, nie zostanie już podjęta. Zmusiłam się więc do przeczytania jej w ciągu jednego tylko dnia - chciałam zrozumieć fenomen odcieni szarości.
Jak każda przeczytana przeze mnie książka, Pięćdziesiąt Twarzy Grey'a stało się powodem do rozmyślań. Rozmyślań nad istnieniem korekty dla obecnie wydawanych publikacji. Nagle zaczęły przeszkadzać mi swobodnie pojawiające się przecinki, błędy ortograficzne, dziwne słowotwórstwo... Cóż. Zazwyczaj nie zwracam uwagi na takie drobiazgi, a to świadczy o poziomie rozrywki.
Drugą, nurtującą mnie kwestią jest powód, dla którego książka ta stała się bestsellerem - jak dotąd, pozostaje dla mnie tajemnicą. Choć ma to i swoją jasną stronę... Najwyraźniej marzenia naprawdę się spełniają. Sądząc z notki autobiograficznej, autorka od dawna pragnęła pisać powieści. Gratuluję pani, pani James. Stworzyła pani hit sezonu. Sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Brawo, brawo, brawo!
"Powieść" ta określana jest często mianem pornografii. Nie mogę pojąć, dlaczego. Może ze względu na "głęboką" fabułę, "wyrazistych" bohaterów? Czytałam już lepsze pozycje z tej półki, choć większość nie figuruje w spisach portalu.
Mówi się o stosunkach BDSM, tu również trudno określić przyczynę. No, dobrze. Może, po namyśle, ze dwie sceny można by z trudem podciągnąć.
Ale już na prawdę nie do pojęcia jest dla mnie ostatnie zdanie z opisu na okładce, sugerujące iż Ana, główna heroina, zgłębia swe własne, mroczne żądze. Przepraszam, ale gdzie mianowicie? W którym miejscu w tekście? Chyba przespałam kilka rozdziałów, jeśli to prawda. No chyba, że rozumiemy przez to szlochanie w poduszkę z powodu braku wzajemności w miłości. Faktycznie mroczna żądza.
Być może moja opinia o tej publikacji jest tak niska ze względu na owo "niedopasowanie", o którym wspominał tytułowy bohater? Jest to całkiem prawdopodobne. W końcu, sięgając po nią, człowiek ma nadzieję, że choć opisy scen łóżkowych okażą się interesujące, a tutaj... szkoda słów. Ale, ale. Istnieje opcja, że to ja jestem bardziej "zepsuta" i "zdeprawowana" od książkowego Christiana, kto wie.
Czytając miałam wrażenie, jakobym miała przed oczami tekst napisany przez dwunastolatkę, próbującą poradzić sobie z właśnie odkrywaną, własną seksualnością. Chwila... Żona i matka dwóch synów?
Zarówno Anastasia, jak i Christian są nadnaturalnymi bogami seksu, którzy mogą non-stop. Praktycznie się nie znają, a seks zawsze i wszędzie to prawie jedyna ich wspólna aktywność. Co nie przeszkadza autorce sugerować głębokiego uczucia, jakie miałoby ich łączyć.
Czasem udawało mi się przetrwać, próbując patrzeć oczyma Grey'a. Przestało to jednak działać po kolejnym, prawie identycznym z poprzednimi, opisie zbliżenia i bliższym przedstawieniu postaci. Kończyłam z wyraźnym zniecierpliwieniem. I niezmiennie suchą bielizną. Powiedziałam sobie jednak, że skończę tę książkę. Więc skończyłam. Może to taka forma masochizmu.
Informacje dodatkowe o Pięćdziesiąt twarzy Greya:
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2012-09-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7508-556-3
Liczba stron: 608
Dodał/a opinię:
WiedzmAnn
Tagi: bóg
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Nigdy nie chciałem więcej, dopóki nie poznałem ciebie.
Więcej