Kim jestem? Dokąd zmierzam? Czy jestem honorowy, a może zgorzkniały? Czy poznałem sens wszelkiego stworzenia? Czy lubię sobie dobrze wypić, zjeść i pohulać? Czy potrafię się zakochać dogłębnie, aż do utraty sił? Czy jestem w stanie umrzeć w imię idei przyjaźni lub chwały? Czy jestem myślicielem?" Tymi słowami rozpoczyna się czwarta część emocjonującej powieści fantasy Ewy Białołęckiej Kroniki Drugiego Kręgu Piołun i Miód. Czy czwarta część okaże się tą najlepszą?
Magowie z Drugiego Kręgu postanowili się rozdzielić. Pożeracz Chmur, Gryf, Jagoda i rodzina Nocnego śpiewaka stwierdzili że należy im się już spokój i odpoczynek i udali się do ojczyzny hajgów żeby zaznać innego, bezpiecznego życia, natomiast reszta wyruszyła w dalej, mają zamiar sami wypełnić misję którą im powierzono przez Matkę Świata. Sytuacja zaczyna się komplikować ponieważ Magowie zostali z szacunkiem przyjęci przez króla Northlandu ale on który kombinuje jak najlepiej wykorzystać ich moce i umiejętności. W ich kraju magie traktuje się bardzo poważnie jest ona ludziom obca i nieznana, czują strach przed osobami mające niezwykłe umiejętności. Nadomiar wszystkiego dostają dziwne znaki od Matki Świata. Czy będą potrafili dobrze je odczytać i wykonać? A może poniosą klęskę?
Przy czwartej części nie da się nudzić akcja brnie do przodu w zawrotnym tempie, dużo się dzieje i wiele fragmentów czyta się jednym tchem. Tym razem narratorem jest głównie Iskra ale mi się to podoba bo akcja jest przejrzysta i nie mieszamy punktów widzenia wielu bohaterów.
Jeśli jesteś fanem fantasy to ta seria jest dla Ciebie, nie będziesz się nudzić nawet przez sekundę.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2018-07-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 380
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Karolina Radlak
Po ucieczce od starych mistrzów, którzy próbowali nimi zawładnąć, grupa chłopców obdarzonych potężnymi zdolnościami magicznymi, osiada na jaszczurze, jednej...
Nazywam się Biały Róg, mam piętnaście lat i jestem Tkaczem Iluzji. To lepiej, niż być Obserwatorem, bo ludzie nie lubią, jak im zaglądać do głów...