W „Pogromie 1905” nie odczuwa się stylizacji języka. Od pierwszej strony nasiąka się czasami z początku XX-ego wieku i zatraca z każdą następną. Nie odnosimy wrażenia, że za chwilę wynurzymy się znów w 2018 roku, lecz całkowicie zapominamy o tu i teraz. Miałam spory problem na początku z odnalezieniem się w teraźniejszości podczas czytania lektury Wacława Holewińskiego. Uważam to za ogromny plus książki historycznej.
Nie samym językiem człowiek żyje i Wacław Holewiński to przewidział. Oprócz wzmianek i samej postaci dziennikarza z „Kurjera Warszawskiego”, mamy dr Jakóba Goldenberga, pioniera w swojej dziedzinie chorób kobiecych. Nierządnice i burdelmamy słynęły z tego, że dbały o zdrowie. Bez tego nie było klientów lub traciło się klientów. Żadna z opcji nie jest pożądana w tym zawodzie. A doktor Goldenberg pomagał jak mógł. Dokształcał się, czytał zachodnie gazety i próbował niekonwencjonalnych podejść. A przede wszystkim szerzył konieczność zapobiegania problemom niż ich leczenia. To jedna z najsympatyczniejszych postaci w tej książce. Pozostałym można przypisać dobre i złe cechy, natomiast dr Goldenberg jest lekarzem z powołania, którego nawet teraz chcielibyśmy spotkać.
Całość recenzji na zukoteka.pl
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-04-09
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Marta Zagrajek
Wacław Holewiński jest jednym z nielicznych pisarzy, których proza tak mocno osadzona jest w naszej współczesnosci i historii najnowszej. Książka "Nie...
Młodość na malowniczych Kresach Wschodnich, walka o przetrwanie w łagrach, heroiczna wędrówka z armią Andersa, powrót do komunistycznej Polski i dożywotnie...