Proces, którego … nie było? Jest oskarżony. To Józef K. Trzydziestoletni kawaler. Pracownik banku. Jest oskarżenie, choć nigdy niesprecyzowane. Nigdy nie wypowiedziane na głos. Nigdy nie sformułowane na piśmie. Jest aresztowanie, a raczej powiadomienie o aresztowaniu. Bo zaaresztowany Józef K. powinien wręcz zajmować się wszystkimi swoimi obowiązkami jak dotychczas z jedną małą różnicą. Otóż ma pozostać do dyspozycji sądu. Jest wreszcie wyrok. Wykonany.
„Jestem niewinny! To pomyłka!” To słowa, które wielokrotnie Józef K. wypowiada. Ale… Jak może dowieść swojej niewinności, skoro żadne zarzuty nie zostały mu postawione? I to jest absurd pierwszy. Józef K. próbuje ustalić, o co jest oskarżony. I popada w lekką paranoję. Zaczyna tracić czujność. Zaczyna popełniać błędy. Zaczyna wyolbrzymiać rzeczy mało istotne. Zaczyna gorączkowo ustalać fakty. Ale bez powodzenia. Ta sytuacja zaczyna być źródłem jego frustracji, bo … o jego sprawie wie całe miasto. Czasem odnosi wrażenie, że inni wiedzą o wiele więcej od niego.
Sąd. Sąd jest nieuchwytny. Sąd jest niedostępny. I to jest absurd drugi. Rzekomo toczy się proces, w którym oskarżony Józek K. nie bierze udziału. Raz trafił na dziwnie spotkanie na strychu dusznej kamienicy, na którym omawiana była i jego sprawa. Ale żadnych konkretów czy wniosków. A adwokat? Kiedy adwokat już się znalazł próbuje dowiedzieć się co nieco o procesie Józefa K., ale … szczegółów brak. I to jest absurd trzeci.
Tych niedorzeczności jest więcej. Są pytania. Odpowiedzi brak. Świat przedstawiony w „Procesie” to przerażający świat. Ludzie zmanipulowani, tłoczący się w dusznych pomieszczeniach, czyhający na czyjeś potknięcie, zabiegani za swoimi niedorzecznymi sprawami, egoistyczni, poniżani i sami się płaszczący przed najmniejszym nawet przedstawicielem władzy. Ludzie gotowi na wiele, aby tylko odmienić swoje nędzne życie. Ludzie przewrażliwieni i asekuracyjni, aby tylko nie narazić się na pomówienia. Ludzie żerujący na nieszczęściu innych. Tu nie ma ludzi szczęśliwych.
I rozmowa Józefa K. z kapelanem więziennym. Obnażyła całą prawdę o Józefie K. Zaślepiony i powtarzający w kółko jedno zdanie niczym mantrę. Nie wychodzący poza swój schemat pojmowania świata. Szybko poddający się emocjom. A wystarczy czasem … spojrzeć na daną sytuację z innej perspektywy. Wystarczy czasem zadać odpowiednie pytanie i słuchać. Słuchać i wyciągać odpowiednie wnioski.
„Proces” Kafki to nie jest łatwa książka. To lektura wymagająca. Bo tu nic nie jest powiedziane wprost. To i przekleństwo, i błogosławieństwo. To daje nam możliwość wielorakich interpretacji. Dla jednych motywem podstawowym może być zniewolenie, dla innych manipulacja, dla kolejnych samotność, a jeszcze inni mogą wysnuć wnioski teologiczne… Jedno jest pewne. To książka, po którą warto sięgnąć i z której każdy wyciągnie to, co dla niego jest najważniejsze.
Wydawnictwo: Officyna
Data wydania: 2016-08-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 272
Dodał/a opinię:
Monika Kurowska
Kafka, który sam musiał zarabiać na życie jako urzędnik ubezpieczeniowy, obierał najchętniej za bohaterów swych książek szarych ludzi, osamotnionych...
Ameryka to zdaniem wielu najlepsza powieść Franza Kafki. Zabawna, pisana ze sporą swadą i dużą dozą subtelnego humoru sytuacyjnego. Nie pozbawiona jest...