Co byś zrobił, gdybyś nigdy nie miał psa, a nagle musiałbyś zająć się aż sześcioma? I w tym byłoby pięć szczeniaków? Czy podjąłbyś się zadania?
Taka niespodzianka spotkała właśnie Josha, tuż przed świętami. I chociaż na początku miał ogromne opory i chciał oddać psiaki, później jego serce zostało skradzione i nastąpił świąteczny cud. Człowiek, który nigdy nie miał styczności z psami, dał im najlepszą opiekę. Wystarczyła odrobina chęci. Mógł też śmiało stwierdzić, że to dzięki nim jego życie wskoczyło na właściwy tor i sprowadziło na jego drogę Kerri.
"Był sobie" pies, którego miałam przyjemność już poznać, był zachwycającą lekturą. I kiedy zobaczyłam, że kolejna książka autora została wydana, nie mogłam doczekać się, aż będę mogła ją przeczytać. Oczekiwałam przede wszystkim ciepłej, świątecznej historii, okraszonej magią i ogromem psiej miłości.
Tak naprawdę przedstawiona historia jest piękną opowieścią, aczkolwiek trochę nierealną. Niemniej jednak jak przymruży się na to oko, to jest całkiem dobrze.
Psiej miłości oczywiście nie brakuje, a ich urok oraz oddanie są w pełni oddane. Pięknie zobrazowane są zachowania psów, a także ich zwyczaje, przyzwyczajenia, wdzięczność. Powieść pokazuje, że zwierzęta mają w sobie ogrom uczuć i powinno się traktować je tak jak ludzi, bo potrzebują miłości, opieki, ciepłego konta.
Książka pokazuje również, jak wiele pies może wnieść do życia człowieka i ile może zmienić swoim pomerdanym podejściem do człowieka.
Autor pokazał również różne oblicza ludzi i ich podejście do czworonożnych przyjaciół. Są ludzie, którzy oddadzą dla nich wszystko, a także tacy okrutni, którzy wykorzystują je do swoich gierek. Czyli życie codzienne w jednej książce.
"Nigdy wcześniej o tym nie myślał, ale teraz musiał przyznać: psy kochają człowieka. Nawet przez myśl by im nie przeszło szukanie "nowego związku"
Historia przedstawiona w książce może nie jest jakimś wybitnym dziełem. Niewątpliwie jest to ciepła opowieść na zimowe wieczory, przewidywalna, ale spędza się z nią miło czas. Najbardziej polecam ją przeczytać w Grudniu, ponieważ ja nie poczułam tej magii świąt, która powinna towarzyszyć podczas czytania.
Nie podobało mi się w książce, że autor skupił się bardziej na miłość dwóch ludzi, niż na zwierzętach, w gruncie rzeczy zwierzaki zostały stłumione poprzez Kerri i Josha oraz jego wewnętrzne rozterki. Z jednej strony jest to fajne, bo pokazało, że psy potrafią odmienić życie, ale z drugiej strony irytowały mnie wywody Josha. Zdecydowanie wolałabym, żeby psy zostały bardziej wysunięte na pierwszy plan, a nie robiły za tło.
"Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta." nie jest lekturą idealną, ale zdecydowanie jest warta poznania. Jestem pewna, że każdy miłośnik zwierząt spędzi z książką miło czas.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2017-11-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 296
Tytuł oryginału: The Dogs of Christmas
Dodał/a opinię:
Natalia Zaczkiewicz
Wszystkie psy doskonale wiedzą, że życie ma sens tylko u boku ukochanego człowieka Bailey - bohater bestsellera "Był sobie pies" - powraca z nową misją...
Szczenięce lata bohatera słynnej książki ,,Był sobie pies" Oto pełna ciepła ilustrowana opowieść dla dzieci o wesołych przygodach zabawnego psiaka, którego...