Lubię od czasu do czasu sięgnąć po lżejszą książkę. Jeśli mam ochotę na taką lekturę to wiem, że warto poszukać wśród twórczości Nory Roberts. Do tej pory udało mi się przeczytać kilkanaście książek tej autorki. Praktycznie wszystkie przeczytane przeze mnie historie są oparte na jednym schemacie, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Właśnie takie chciałam przeczytać. Tak dotarłam do serii o rodzie MacGregorów i do tomu 6 pod tytułem „Robert”.
Robert to syn bohaterów poznanych w pierwszej części. Jego rodzice żyją od ponad trzydziestu lat w szczęśliwym związku i czas, aby on znalazł swoją ukochaną. Daleko nie musiał szukać, bo jedna sama trafia do jego kasyna. Wiedziałam, jak potoczy się historia między dwojgiem głównych bohaterów. Nie spodziewałam się, że coś mnie zaskoczy. Po prostu chciałam lekką lekturę na jeden, góra dwa wieczory. Taką też otrzymałam. Niestety, ta część trochę mnie też zdenerwowała. Nie spodobało mi się w kilku miejscach tłumaczenie. Spolszczone angielskie wyrazy raziły mnie w oczy.
Książka „Robert” to było w miarę udane kolejne spotkanie z twórczością Nory Roberts. Lubię sięgać po jej lekkie, niewymagające od czytelnika nawet prawie myślenia książki. W tej części serii o MacGregorach nie podeszło mi tłumaczenie kilku słów, które psuły mój relaks, jaki odczuwałam dzięki czytaniu. Jednak nie zrażam się i na pewno będę jeszcze sięgać po książki Roberts.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2022-07-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: The Winning Hand
Dodał/a opinię:
aaniaa1912
Gillian, doktor fizyki zajmująca się badaniami nad antidotum przeciw chorobie popromiennej, jest w posiadaniu cennych notatek swego brata, również naukowca...
Z jedną kroplą krwi stary świat znika na zawsze. A w jego miejsce powstaje coś nadzwyczajnego... W zimny sylwestrowy wieczór na szkockiej wsi zaczęła...