Kane Black „(…) obojętny na świat i opętany przez dawno zmarłą kobietę”[1]. Ową kobietą jest jego żona Lily. Minęło sześć lat, a Kane dalej nie uporał się z żałobą. „On nie żyje, on cierpi z powodu życia”[2]. Duch Lily jest obecny w każdym kacie jego penthouse'a, a wdowiec otacza się kobietami przypominającymi żonę, jednak żadna nie została przy nim na dłużej. Pewnego dnia Kane zauważa na ulicy sobowtóra Lily. Ona czy nie ona? Milioner nie może wypuścić jej z rąk.
A no milioner, kochani. Sylvia Day w powieści „So close” zabiera nas do świata pięknych, bogatych i wyrachowanych. Pewnie niektórzy uśmiechną się z politowaniem i pomyślą, że mamy do czynienia z romansem, w którym przystojny pan Black „posuwa” jakaś zagubioną ślicznotkę. Nic bardziej mylnego. „So close” to właściwie zmysłowy thriller. Pierwsze skrzypce grają tu pragnienia, ale nie tylko te cielesne. Miłość, pieniądze, władza, pożądanie – to te sznurki pociąga Sylvia Day w swoje powieści.
Właściwie trafiamy tu w świat biznesu, gdzie pieniądz i ambicje spychają inne wartości. Powrót rzekomej Lily z zaświatów krzyżuje plany Amy, która pragnie Kane'a i ma powody żeby zemścić się na jego rodzinie, a także Aliah (matki Kane'a), która kieruje rodzinną firmą. W „So close” nikt nikomu nie ufa, wszyscy patrzą sobie na ręce uśmiechając się przy tym sztucznie. A gdy rozejdą się do swoich gabinetów, apartamentów, sypialni to knują, knują i knują.
Przyznam, że nie czytałam serii o Gideonie Crossie, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Po zapoznaniu się z „So close” jestem bardzo miło zaskoczona i rozumiem fenomen tej pisaki. Fantastycznie skonstruowana fabuła, która może przypominać popularne telenowele, ale w momentach swojej świetności. Czytamy o abstrakcyjnym dla nas świcie, o problemach bohaterów, z którymi nie mamy jak się utożsamić, ale to wciąga. Temu kibicujemy, a tamtego nienawidzimy i rewelacyjnie się bawimy.
Sylvia Day potrafi pisać. Zauważyłam tu wiele elementów charakterystycznych dla romansów, które często mnie drażnią, ale ta autorka skomponowała z nich całkiem ładny obrazek. Wygląd bohatera czy pokoju staje się elementem fabuły, a nie rozpychającym ją dodatkiem. Co prawda na początku czytania zalała mnie fala informacji, jednak jakoś złapałam rytm. Daję jedynie minus za wulgarność, jaką autorka przypisała Amy. Jestem na stanowisku, że jeżeli nie jest to konieczne „mięchem nie rzucamy”. Żeby tak „na dzień dobry” wszystkich wyzywać od „suk” - trochę tu kogoś poniosło.
Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. I dzięki temu „So close” wciąga. Czytelnik chce rozgryźć postacie, wyczuć kto z kim trzyma i do czego się posunie. Sylvia Day niewątpliwie umie budować napięcie. Łączy w tej powieści seks oraz pieniądze i robi to w jakże intrygujący sposób.
1 Sylvia Day, „So slose”, przeł. Anna Szafran, wyd. Świat książki, Warszawa 2024, s. 16.
2 Tamże, s. 14.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-02-14
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: So Close
Dodał/a opinię:
Joanna Manikowska
Simon Quinn może mieć każdą kobietę, jakiej zapragnie. Wybiera tylko te, które godzą się na jego zasady gry - żadnych zobowiązań. Ale Lysette Rousseau...
Miłość jest nieprzewidywalna... Małżeństwo z markizem Graysonem było wprost stworzone na potrzeby lady Pelham. Ich związek jest trwały, a uczucia bezpiecznie...