Solaris

Ocena: 5.03 (29 głosów)
opis
Inne wydania:

MOJE „SOLARIS” – mój wszechświat

NIETYPOWE RECENZJE MARTY- wpis z blogu o tym samym tytule. autor-Marta Grzebuła-Jarzębina

15 mar

SOLARIS – Stanisław Lem.
Długo zastanawiałam się, jak opisać moje emocje, które mi towarzyszyły przy czytaniu tej powieści, gdy byłam dzieckiem. Miałam przecież tylko 11 lat. Mimo to pamiętam ten dzień, choć w mojej pamięci jest luka dotycząca pełni okoliczności zagłębiania się w tę powieść. Czy to był dzień, czy może już wieczór? Nie wiem. Moje wspomnienia ograniczają się tylko do kuchni, gdzie stał tuż pod oknem stół a ja pochylona nad nim, za zgodą tatki, i o ile kojarzę w Jego obecności, wnikam wolno w ten, jak dla mnie wówczas niezrozumiały świat fikcji…Wszechświat. Co ja mogłam wtedy o nim wiedzieć? Nic. Taka jest prawda. Ale to dzięki tej książce a później setce moich pytań, skierowanych do taty zaczęłam rozumieć i pojmować ogrom tego, co zostało mi ujawnione w tej książce. Trzymałam się blisko głównego bohatera i tak jak on błądziłam w domysłach i przypuszczeniach a inni bohaterowie tej powieści wydawali się mi osobami, które pragną skrzywdzić początkowo mnie i jego. Mojego przewodnika. Mama wyjaśniła mi międzyczasie słowo „psycholog” zdefiniowała je jak najprzystępniej. Kochani musicie wciąż pamiętać, że piszę tu o czasach, gdy w Polsce nikt nie słyszał o komputerach, nikt też nie wiedział { nieliczne grono, wiedziało}, czym jest gatunek S-F a o komputerach? O Boże…Nawet nie słyszałam o echu na ich temat. Cudem techniki były telewizory lampowe i radia. a długopis z obrotową osłoną potrafił „obliczać „ tabliczkę mnożenia. Uśmiechacie się? Nie dziwię się Wam. Nie wspomnę tu o telefonach. Dwa lub trzy na cały blok. Tak, Kochani to były czasy, gdy dzieci miały jedyną rozrywkę tylko wówczas, gdy szalały z kluczem na szyi na podwórku bawiąc się w Indian, lub Czterech Pancernych i Psa … Tak, więc po uzmysłowieniu Wam, iż wciąż piszę o latach 70 podążam dalej do tej krainy, gdzie na stole leży książka {już naprawiona, ale nadal bez okładki} a ja pod bacznym okiem taty, Stefana czytam kolejny rozdział. Przeraża mnie to, kiedy mój bohater- przewodnik i ja musimy się tłumaczyć przed jakimiś ludźmi i udowadniać, iż na stacji badawczej panuje zła materia…Materia ta ukazuje się w postaci zjaw {tatko przybliżył mi ich opis używając słowa „duchy” } Dziś wiem, że nie o to tu chodziło. Ale wiecie, co pojęłam bez podpowiadania? Miłość. Ona była dla mnie tym…Tym czymś bardzo czytelnym w przekazie.…Ona, moja bohaterka, była realna, kochająca oddana i tak chciałam, tak chciałam, aby …No właśnie. Czy im się udało? Oczami mojego bohatera spoglądałam przez te swoiste „okno” na tę przestrzeń, gdzie pulsującą gamą barw istniało to inne, odmienne i niezrozumiałe dla nas wszystkich życie. Dla nich, moich bohaterów również. Inteligencja. I te słońca…Och, to było takie inne…Nieznane. Pamiętam, jak przed oczami przywołałam obraz „naszego” słońca. Jedynego, jakie do dziś nam towarzyszy… Jest ono czasem żółte, czasem czerwono- pomarańczowe, ale nie takie jak tam…te dwa słońca…Dziwne. Jakże to inny świat. Cytoplazmatyczny ocean. Jakże to zabrzmiało w moich uszach tajemniczo { Wówczas czytałam tylko na głos- polecenie rodziców} I ja, prowadzana, słowo po słowie, pomiędzy ich światami …Światami wspomnień a może wyrzutów sumienia? I ich teraźniejszości. I one…te niezniszczalnych twory, neurtriony…Niszczą moich bohaterów? Czy wyzwalają? Jeszcze tego nie pojmuję, ale boli mnie to, iż oni cierpią. A ja, razem z nimi. Każdego mi żal, ale najbardziej…jego. Chcę, aby ją uratował…Nie interesuje mnie to czy ona jest jakimś tam „tworem” ona jest …Jest taka dobra, tak kochająca. Wzdycham. Patrzę na tatkę uśmiecha się. Widzi, że emocje, jakie towarzyszą moim bohaterom, te jedne jedyne w swoim rodzaju, pojmuję doskonale. Mimo to moja podświadomość zastanawia się nad czymś jeszcze. Czy to, co jest w tym „oceanie” jest rzeczywiście jakąś formą inteligencji? Jeśli tak, to co to oznacza dla mnie. A dokładnie dla moich bohaterów. Zwłaszcza dla tego jedynego, wybranego przeze mnie, mojego przewodnika.
Kochani jak zdążyliście się już zorientować, ta recenzja jest nieco inna. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Obudził się w tej chwili we mnie mój „ocean” wspomnień. Materializuję osoby, które tego dnia krzątały się w kuchni, gdy ja z zapartym tchem obracałam strony tej książki. Mama, której już ze mną nie ma…Odeszła ponad dwa lata temu. Nawet teraz smutek zaczął mi automatycznie towarzyszyć. I paradoksalnie dzięki tej notatce, dzięki tej powieści, i dzięki tamtemu wspomnieniu i ja zrozumiałam mój sen { Wspomniałam o nim w poprzednim wpisie}
SEN- Złoty okręt a w nim ja, lecz nie płynę po miękkich falach morza, czy oceanu, ale unoszę się coraz wyżej. Początkowo otula mnie błękit, potem gdzieś na granicy tego błękitu opada na mój okręt czerń. Czerń, która rozbłyska srebrem płomieni. Ogarnia mnie strach, czuję jak paraliżuje mnie ten widok. Nie rozumiem tego, co się dzieje. Okręt po chwili zmienia się błękitno – czerwoną łunę a ja staję się jego promieniem i wnikam w tę wszechobecną czerń. Już się nie boję. Dziwne. Mam wrażenie, że nie mam ciała. Jestem energią? Myślę. Energią, czego? Własnych lęków, obaw? A może wspomnień? I nagle początkowy, dostojny i lekko falujący ruch, dzięki któremu pokonuje kolejne warstwy mroku, staje się nieobliczalny…Wszystko wiruje, zasysa mnie do głębi. Głębi czegoś równie, jak ja nienamacalnego i po paru sekundach dostrzegam zarys sylwetki. Jakże znajomy zarys. Moja mama? Myśl przyspiesza. Nie ja, nie moje ciało. Myśl. Ciała niema. Czuję napływające, do moich świadomie wciąż funkcjonujących neuronów, szczęście. Moja mama, Basia? Łzy? Czyżbym mimo wszystko potrafiła płakać? Chyba tak. Wyciągam, nie widzialne, w Jej kierunku ręce i wołam: -Mamusiu!” …I budzę się. Być może zastanawiacie się, jaki to ma związek z ową powieścią? Nie dziwi mnie to. Więc szybko Wam odpowiem. Ale uczynię to, nie moimi słowami – „ Amor omnia vincit „ – [Miłość wszystko zwycięża ]
Nawet śmierć, dodaję w myślach, kiedy mąż tego poranka szykuje mi kawę. Jej aromat wypełnia kuchnie i moje zmysły a ja się uśmiecham…Wtedy…niemal 41 lat temu i dziś…gdy mam już trochę więcej niż 20 lat…Patrzę na kochanego i kochającego mnie człowieka…Znów się uśmiecham, ciepło i serdecznie. Mąż „puszcza do mnie oczko” … Wraz z jedynym znanym mi słońcem wstaje dzień. Otacza mnie mój wszechświat…jestem w nim.
Kochani. To dała mi ta powieść, także już wtedy. Przekonała mnie, że choć jest wiele niezbadanych, nieznanych światów…Moim wszechświatem jest i będzie miłość. A Waszym?
Marta Grzebuła
Ps. Być może ta recenzja Was nie usatysfakcjonowała. Rozumiem to. Wybaczycie więc. Ale wyjątkowo, tę powieści, tego autora nie trzeba polecać. Każdy, kto sądzi, iż jest miłośnikiem gatunku S-F … MUSI znać tego autora. To klasyka tego gatunku, więc nie wyobrażam sobie nikogo pretendującego na miłośnika science- fictioin, kto by nie przeczytał tej powieści {tej i innych, tego autora} A ja tylko opisałam Wam dalekosiężne „skutki” tych słów z książki SOLARIS, tworzących tamten świat i kierujących mnie ku tej jednej, jedynej ważnej myśli… „Amor omnia vincit”

Informacje dodatkowe o Solaris:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2012-03-07
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-08-04905-1
Liczba stron: 338
Dodał/a opinię: Marta Grzebuła

więcej

POLECANA RECENZJA

Zobacz opinie o książce Solaris

Kup książkę Solaris

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Powrót z gwiazd
Lem Stanisław0
Okładka ksiązki - Powrót z gwiazd

Powrót z gwiazd to historia astronauty, który na skutek paradoksu czasowego Einsteina powrócił z wyprawy w Kosmos na Ziemię, gdzie tymczasem minęło półtora...

Sex Wars - Dzieła zebrane
Lem Stanisław0
Okładka ksiązki - Sex Wars - Dzieła zebrane

Na niniejszy tom składają się felietony publikowane na łamach "Odry" w latach 1993-2003 w cyklu pt. Rozważania sylwiczne. W ciągu dziesięciu...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Kolekcjoner
Daniel Silva
Kolekcjoner
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Miłość szyta na miarę
Paulina Wiśniewska
Miłość szyta na miarę
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Róża Napoleona
Jacobine van den Hoek
Róża Napoleona
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy