Zagłębiając się w prozę Kawabaty, zawsze czuję, że obcuję z pisarstwem niezwykle delikatnym i pięknym, eleganckim w swojej zmysłowości. To styl bardzo japoński, głęboko zakorzeniony w buddyzmie zen, a jednocześnie zadziwiająco lekki i prosty dla europejskiego czytelnika, przyzwyczajonego do wartkiej akcji, dosadnie formułowanych sądów i jednoznacznych zakończeń.
Opowieści Kawabaty są efemeryczne i ulotne, jakbyśmy patrzyli na ledwo nakreślony obraz, którego brzegi rozmywają się gdzieś w tle, albo wspominali sen, z którego obudziliśmy się zbyt szybko.
Na książkę noblisty, wydaną przez wydawnictwo „Muza” w 2002 roku, składają się dwa utwory. „Śpiące piękności” to dłuższe opowiadanie, którego akcja rozgrywa się w nietypowym domu schadzek, gdzie głęboko uśpione młodziutkie kobiety przyjmują starców, zsyłając na nich tajemnicze sny. Motyw przewodni „Tysiąca żurawi” stanowi bardzo plastycznie opisana ceremonia herbaciana. Uczestniczący w niej mężczyzna, Kukiji, przeżywa romans z kochanką swojego nieżyjącego już ojca, potem z jej córką, by ożenić się z dziewczyną, którą postrzega jako nieskazitelnie czystą.
Kawabata, wyrafinowany esteta, prawdziwy arystokrata ducha, pozwala nam uchylić drzwi do innego świata, pełnego gejsz w misternie haftowanych kimonach, żurawi i śladów szminki na czarce do herbaty. Choć niejednokrotnie przekracza granice pruderii, nie budzi to obrzydzenia, lecz fascynację. Przemykamy dyskretnie, między ściankami shoji, rozkoszując się rzeczywistością, z której wyeliminowane zostało wszystko, co nie jest piękne lub wzruszające. Dla Kawabaty pisarstwo było poniekąd ucieczką w samotność, pozwalało mu odciąć się od okropieństw wojny, powrócić do świata, który powoli przestawał istnieć, odchodził w zapomnienie. Widać to bardzo wyraźnie w jego prozie.
Cytaty takie jak:
Kikuji rozchylił wargi i zbliżył się do niej.
I znów powróciła fala. Potem spokojnie usnął.
We śnie usłyszał szczebiot ptaszków. Wydawało mu się, że po raz pierwszy w życiu budzi się od świergotu ptaków.
Wydało mu się też, że poranna mgła zmoczyła zielone drzewa i umyła go nawet w środku głowy. Nie pozostała w niej ani jedna myśl.
sprawiają, że niektóre fragmenty chce się czytać wciąż od nowa i od nowa, napawając ich subtelnym urokiem. Poszczególne sceny są jak malarskie impresje, którymi można się zachwycać w nieskończoność.
Piękno tkwi w prostocie, a jednocześnie nie ma w sobie zupełnie nic z tkliwości. Zdajemy sobie sprawę oczywiście, że świat Kawabaty nie jest do końca prawdziwy, ale nie szkodzi, i tak pragniemy, żeby do niego przeniknąć.
Polecam smakoszom słowa.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2006-10-26
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 312
Dodał/a opinię:
Vanillivi
Jest to książka typowa dla twórczości Kawabaty, którą charakteryzuje łączenie współczesnego subiektywizmu z tradycyjnymi środkami wyrazu. Poetycka rytmika...
Po niemal czterdziestu latach PIW wznawia klasyczną powieść pierwszego japońskiego noblisty Yasunariego Kawabaty. Wydanie zostało poprawione przez tłumaczkę...