Hi, hey, hello...
"Spotkajmy się, zanim przyjdzie zima" książka jest pięknie wydana. Twarda oprawa, śliczna okładka i te delikatne kartki, które mogłabym ciągle głaskać.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autora i uważam je za udane. Książka przypadła mi do gustu. Już sam prolog mnie mocno zaintrygował. Mamy dwa przedziały czasowe, współczesne i czasy od 1863 r., kiedy wybucha powstanie styczniowe. Lubię takie klimaty. Podobał mi się motyw monety, która wędrowała z pokolenia na pokolenie. Fabuła jest ciekawa. Wciągnęłam się w tą historię. Chociaż czasami się gubiłam, za dużo wątków. Miałam również problem z imionami tyle ich było. Tak samo niektóre opisy były niepotrzebne. Jednak całokształt wypadł dobrze. Czytało się przyjemnie i szybko. Mimo, że grubość przeraża.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2021-03-10
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 480
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Moniskaczyta
Zagłębienie tuż pod potylicą. Najsłabiej osłonięty mięśniami punkt kręgosłupa szyjnego. Nawet lekkie uderzenie ostrym przedmiotem w to miejsce przerywa...
Dwie Warszawy - ta z czasów wojny i współczesna. Łączy je miłość, zagadka i... zbrodnia. W warszawskim getcie giną młode kobiety. Nikt nie...