Gdy miałam za sobą początkowe rozdziały Stu imion, wcale nie wpadłam w zachwyt.
Gdy kończyłam lekturę Stu imion, byłam już oczarowana.
Co, albo kto mnie tak oczarował? Na pewno nie Kitty Logan, główna bohaterka powieści. Dziennikarka irytowała mnie swoim egoizmem i ogólną ślepotą dotyczącą własnych potknięć i błędów. I choć w trakcie powieści przeszła ona coś na kształt metamorfozy, to nie mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jest to przemiana udana. Przynajmniej do mnie ona nie trafiła. Biorąc pod uwagę to, ile Kitty doświadczyła w trakcie pracy nad artykułem, to nie zauważyłam by to znacznie na nią wpłynęło. Brakowało mi w jej zachowaniu odrobiny pokory i bezinteresowności. Miałam wrażenie, że wszystko, co robiła, robiła tylko dla siebie i by ubarwić artykuł. Nie poczułam, by Kitty nawiązała z którymkolwiek z bohaterów głębszą nić porozumienia. Miewała momenty, w których można było obdarzyć ją sympatią, ale to trochę za mało. Nie wiem, może to tylko mi umknęły subtelne zmiany w jej charakterze. Może.
Sama historia Kitty jest bardziej interesująca niż jej bohaterka. Konsekwencje nieudanego dziennikarskiego śledztwa stanowią dobre zobrazowanie stwierdzenia, że zła karma wraca, a wylewanie wiadra pomyj na człowieka nigdy nie pozostaje bez echa. Ta część Stu imion niesie ze sobą refleksję na temat programów telewizyjnych, tabloidów i krzyczących krwistoczerwonymi literami nagłówków. Pan X czy Pani Y zostają w prasie i telewizji obrzuceni błotem - im mocniej, tym lepiej, bo notowania rosną - a w razie błędnego wyroku zawsze można publicznie przeprosić i zapłacić odszkodowanie. Ale czy to jest w stanie naprawić wyrządzoną krzywdę, która roztrzaskuje nie tylko dobre imię, ale i całe życie? Często w pogoni za sensacją zapomina się o profesjonalizmie... Tak, jak przydarzyło się to Kitty.
Moje serce zdobyli bohaterowie drugoplanowi, którzy błyszczą na tle Kitty. Ich historie są po prostu niesamowite! Przy każdej nowej postaci i jej opowieści w myślach gratulowałam autorce pomysłowości. Dawno nie widziałam tak nietuzinkowego drugiego planu. Choć ich historie zawierają w sobie ziarna goryczy, to jednak niezwykłe podejście do życia pozwala im osłodzić sobie najtrudniejsze chwile. Sama nie mogę zdecydować się, który z drobiazgów należących do bohaterów jest największą perełką powieści - czy będzie to pamiątka Evy z przeszłości, zdumiewający prezent urodzinowy Birdie, miejsce na pomysły nowe i dojrzałe Constance, Ambrose i jej różnobarwny raj, intrygujący talent Archiego, wodne marzenie Jędrka i Achara czy jak najbardziej ludzka dobra wróżka Mary-Rose. Każde z nich udowadnia, że nie tylko dobro, ale i niezwykłość jest w każdym z nas. Czasem, by przerwać krąg złości i rozpaczy, trzeba odważyć się na jeden dobry gest.
W pamięć zapadło mi wiele powieściowych scen, ale jest taka jedna, szczególna, która pozwala, może w nieco uproszczony, ale dość ciekawy sposób spojrzeć na zjawisko krzywdy i zemsty. Okazuje się, że człowiek może człowiekowi wybaczyć, ale los bywa pamiętliwą i mściwą bestią...
Mam problem z ocenieniem tej książki. Za samą postać Kitty mogę przyznać pięć gwiazdek na dziesięć możliwych. Za to całej reszcie należy się solidna dziewiątka. Jestem skłonna przechylić szalę na korzyść pani Ahern za pozytywne i ciepłe przesłanie książki. Jak widzicie, Sto imion to dobra powieść z zachwycającym, niemal magicznym drugim planem i dość niefortunną główną bohaterką. Co prawda nie zaliczę Stu imion do grona moich ulubionych powieści, ale ten tytuł skutecznie zachęcił mnie do sięgnięcia po kolejne książki pióra Cecelii Ahern. Ciekawa jestem, czy którakolwiek z jej powieści podbije moje serce tak, jak zrobiło to P.S. Kocham Cię.
Informacje dodatkowe o Sto imion:
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2014-03-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788377586105
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: One Hundred Names
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Andrzejewska
Dodał/a opinię:
Sprawdzam ceny dla ciebie ...