Strychnica" Marek Zychla
"Śmierć ma kreatywną duszę.Dorobila się jej z odebranych ludziom wspomnień, marzeń i trosk".
O tej książce niedawno było głośno. Nieustannie przewijała mi się na bookmediach, jakby wręcz mnie prześladowała. Od pierwszej chwili zwróciła moją uwagę i wiedziałam już że muszę ją koniecznie przeczytać. Po pierwsze ze względu na piękne wydanie. Sami przyznacie mi rację - wydawnictwo Mięta ostatnio robi świetną robotę wypuszczając książki w przepięknej oprawie z barwionymi brzegami. Okładka Strychnicy z grafiką zaprojektowaną przez Dawida Boldysa jest urzekająca i klimatyczna .Nic nie poradzę na to, że jestem książkową sroką! Jednocześnie zastanowiło mnie co się kryje w jej wnętrzu i kim jest autor. Przyznaję, że to był mój pierwszy raz z twórczością Pana Marka i zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Dziś jestem świeżo po lekturze więc mogę napisać wam to i owo na temat. Strychnica to powieść utrzymana w horrorowo - baśniowej stylistyce. Pojawiają się w niej czary, wiedźmy, a także tajemnicze i nawiedzone miejsca. Już brzmi świetnie. Prawda?Bardzo odpowiada mi taka specyficzna aura. Sam tytuł jest już mocno zagadkowy i pobudza wyobraźnię. Bo czym jest tytułowa Strychnica? Aby się tego dowiedzieć będziecie musieli przeczytać ksiązkę sami, ja wam nie zdradzę. Natomiast autor w swojej powieści wyjaśni to bardzo dogłębnie.
Przede wszystkim Pan Zychla miał rewelacyjny pomysł na ciekawą i intrygującą historię, która łączy różnorakie mity, legendy i wątki. Wydaję mi się, że nic nie jest tu przypadkowe. Fabuła jest misternie złożona kawałek po kawałku praktycznie jak idealna układanka. Każdy element przy zakończeniu wskakuje na swoje miejsce, choć na początku pozornie do siebie nie pasują. Dla mnie jednak najmocniejszą częścią tej historii jest miejsce akcji i jej bohaterowie.
Zychla wprowadza nas czytelników stopniowo do irlandzkiego domu opieki, zamieszkanego przez niepełnosprawnych intelektualnie rezydentów oraz ich opiekunów - wolontariuszy.
To w jaki sposób Pan Marek piszę o niepełnosprawności zwyczajnie mnie wzruszyło. Jak ja się cieszę, że rezydenci zabytkowej placówki nie zostali zmarginalizowani, zepchnięci na boczny tor fabuły, ze względu na swoją odmienność, opisani pogardliwie lub pobłazliwie. Autor potraktował swoich bohaterów z godnością i szacunkiem na jaki zasługują. Na ich przykładzie pokazał że słabość i odmienność w walce ze złem może być ogromną siłą, a to, że czasem mają inne spojrzenie na rzeczywistość może świadczyć tylko o tym, że dostrzegają więcej niż my, są bardziej wrażliwi.
Nic dziwnego, że autor dzieli się z czytelnikami takim a nie innym wizerunkiem osób niepełnosprawnych, skoro sam obcuje z nimi na codzień. Ten człowiek wie o czym pisze, ponieważ zna ten temat od podszewki. I może ja też inaczej odbieram tę powieść bo sama również pracuję z osobami niepełnosprawnymi. Dla mnie zyskała ona zupełnie inny wydźwięk. W każdym bądź razie jestem wdzięczna autorowi za tych bohaterów. Totalnie mnie tym kupił. Drugą grupą postaci z którą mamy styczność w Strychnicy są wspomniani wcześniej wolontariusze. Zwyczajnie ludzie, którzy stają się bohaterami. Postacie pełne tajemnic, choćby o swoim prostym pochodzeniu, które jak się okazuje o niczym nie przesądza.
Kolejną rzeczą, która sprawiła że polubiłam tę powieść jest połaczenie przez pisarza irlandzkiej mitologii z motywem nawiedzonej placówki, nękanej przez duchy z przeszłości oraz klątwą, której pozbyć mogą się tylko wybrani. Dzięki temu zabiegowi ta opowieść staje się bardziej współczesna i ciekawsza.
Strychnica naprawdę mnie wciągneła. Dużą znaczenie odegrały tu elementy grozy, którymi opowieść jest poprzetykana - niepokojące sny opiekunów, śmierć której oddech czuć na plecach... Autor znakomicie buduje nastrój. Stopniowo przygotowuje czytelnika na
mroczne i zagadkowe wątki. Zaczynamy przygodę od warstwy obyczajowej, historia rozwija się wartko przechodząc przez elementy mityczne przeplatane szczyptą grozy i baśniowości, aby na końcu przenieść nas do fantastycznej krainy.
Jedyne co mogę zarzucić autorowi to podział narracji na części. Pisarz skacze od postaci do postaci, a historia nie zawsze jest chronologiczna. To taki mały szczegół, ale dla niektórych czytelników może być kłopotliwy.
Ja jednak oceniam tę książkę wysoko. Mnie ona chwyciła za serce bo w tej opowieści dostrzegam drugie dno - ona porusza bardzo istotne tematy społeczne.
I takiej literatury życzę sobie więcej - nie dość że zapewnią rozrywkę to niesie jakiś przekaz.
Dla mnie 9/10
Serdecznie pozdrawiam autora. Cieszę się, że udało nam się spotkać na targach książki. Wtedy jeszcze byłam przed lekturą i kompletnie nie wiedziałam jak odbiorę Strychnicę. Miłe zaskoczenie😊
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 512
Dodał/a opinię:
olesia_w_krainie
Marek Zychla od pierwszego zdania zmusza czytelnika do gry na swoich zasadach. Nie idzie na żadne kompromisy, ale jednocześnie potrafi okazane zaufanie...
Bądźmy cicho, bo Kuba właśnie bukuje bilet do Irlandii, czym żegna się z beztroską. Nie ma zielonego pojęcia, że czeka go przyszłość wprost z legend, wymagająca...