Książkę Teresy Moniki Rudzkiej nazwałabym hardcorową powieścią obyczajową z elementami magii. Tak, magii i wątków nadprzyrodzonych, które towarzyszą dwóm z trzech bohaterek dodając kolorytu i pazura całej opowieści. „Świtezianki” zakwalifikowałabym również jako powieść feministyczną. Autorka pokazuje silne kobiety bez złudzeń, współczesne wiedźmy biorące się z życiem za bary. Nawet jeśli któraś z nich, jak Nathalie, zapętli się i zamota w sieci własnych nieuporządkowanych pragnień, pozostałe pomagają jej się wyplątać a nawet, gdy zajdzie potrzeba, są gotowe przywołać ją do porządku silną ręką. Jednocześnie jednak feminizm u Teresy Moniki Rudzkiej to feminizm bez złudzeń, bo pokazuje ona również kobiecą małostkowość, zazdrość, zawiść i różne małe i duże świństewka i świństwa, które kobiety są w stanie sobie nawzajem zrobić. Innymi słowy, jest to literatura boleśnie pozbawiona nie tylko lukru, ale choćby łyżeczki zdrowszego cukru trzcinowego dodanej dla złagodzenia gorzkiego smaku. Równie mało złudzeń autorka wykazuje w stosunku do głównych męskich bohaterów, czyli Piotra Borowskiego i Jima. Zwłaszcza tego ostatniego. Jego bezduszność, lenistwo, egzaltacja i narcyzm rażą szczególnie w zderzeniu z jeszcze jedną ważną postacią kobiecą – Anastazją Bojanovą -Nastią, koleżanką Nathalie. Nastia uosabia z kolei to wszystko, co w kobiecości najlepsze – kobiecość kojącą, szlachetną, otwartą, łączącą ludzi. Jest jak kolorowy ptak wśród stada ponurych wron. Aż chciałoby się ją zobaczyć i ogrzać się w cieple jej obecności.
„Świtezianki” to świetna książka, a jej wielowarstwowość sprawia, że z pewnością każdy czytelnik odkryje coś dla siebie. Jestem przekonana, że interpretacji niektórych wątków będzie tyle samo, co czytelników, bo Teresa Monika Rudzka nie podsuwa gotowych odpowiedzi. Przeciwnie, ona się z czytelnikiem bawi, drażni go, prowokuje. Dla mnie bardzo ciekawym wątkiem był wątek czarnego ptaka towarzyszącego Nathalie oraz tajemniczego obrazu. Więcej jednak nie zdradzę, bo sami powinniście odkryć każdy poszczególny wątek i zinterpretować go dla siebie. Przy dużym ciężarze gatunkowym poruszanych tematów proza Teresy Moniki Rudzkiej jest jednocześnie bardzo lekka w odbiorze – sama pochłonęłam „Świtezianki” w jeden wieczór, bo narracja unosi czytelnika jak płynąca rzeka. Myślę, że każdy zinterpretuje „Świtezianki” inaczej, bo tak bywa w przypadku tak wielowątkowych powieści. Dla mnie to, między innymi, historia o miłości i zazdrości, straconych złudzeniach, o granicach odpowiedzialności za drugiego człowieka, o sile, ale i słabości kobiet, również, paradoksalnie, o sile marzeń i determinacji. Polecam ją z całego serca!
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2017-07-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
StregaBianca
Tajemnicza śmierć wydawcy podczas panelu literackiego w hotelu Przepióreczka w Nałęczowie. Józef Mulawa, właściciel wydawnictwa...
Roberta chce jak najszybciej stanąć na nogi, uwolnić się od patologicznej, jej zdaniem, rodziny, stać się samodzielna, niezależna, bogata. Marzy, by żyć...