Większość świata widzi w Heather Wainwright seksowną, aczkolwiek zarozumiałą i snobistyczną diwę. Bycie aktorką w Hollywood to nie bułka z masłem, kiedy każdy twój krok, każdy gest, każde potknięcie jest szczegółowo dokumentowane przez aparaty fotograficzne wścibskich paparazzi. A może taka twarz to tylko fasada, a pod powłoką zblazowanej hollywoodzkiej księżniczki kryję się coś więcej?
Seth Rafferty zaczynał od zera, by po latach ciężkiej pracy stać się jednym z najbardziej cenionych scenografów filmowych w Hollywood. Zepsuty filmowy świat zna od podszewki. Kiedy myślał, że wiedział i widział już wszystko, na jego drodze staję pewna piękna i arogancka gwiazda filmowa.
Nasi bohaterowie poznają się przy pewnym projekcie artystycznym, a potem okazuję się, że będą także pracować przy produkcji tego samego filmu. Jak zwykle w książkach Laurelin bywa, jest tu chemia, jest przyciąganie, jest odpychanie… Czyli wszystko czego wymaga się od tego typu literatury.
Seth wie kim jest Heather, ale dziewczyna nie ma pojęcia kim w rzeczywistości jest nasz bohater. Dlaczego? Bo nasza diwa żyję w przeświadczeniu, że jest on zwykłym stolarzem będącym członkiem ekipy technicznej pracującej przy jej filmie, a on jej z tego błędu nie wyprowadza. Dziewczyna nie wie, że tak naprawdę, na co dzień Seth jest świetnym i cenionym scenografem, który akurat miał przerwę w swoim zabieganym grafiku i zgodził się wyświadczyć przysługę znajomemu.
„Twardziel” (przyznaję, że dziwny tytuł jak na tematykę książki) pomimo prostej historii, porusza istotny problem różnic społecznych. Nasza bohaterka wychodzi z założenia, że Seth będąc „tylko” stolarzem jest poniżej jej wymagań i oczekiwań.
„I nie mam nic przeciwko stolarzom. Po prostu zawsze myślałam, że będę z kimś…lepszym. (…) Z kim z dumą będę się pokazywała.”
Tak. Nasza bohaterka na początku książki ma naprawdę snobistyczne podejście, jeśli chodzi o wybór partnera i środowisko ludzi w którym się obraca. Trochę mnie irytowało jej podejście do kwestii damsko-męskich, ale rozumiem, że dla całej historii autorka musiała ją tak przedstawić.
„Twardziel” to książka dobra na jeden, dwa wieczory przy kawie i dobrym ciachu. Jest to prosta i nieskomplikowana literatura kobieca. Jeśli szukacie czegoś relaksującego to jest to pozycja idealna.
Minusy tym razem znalazłam po stronie technicznej. Dla mnie problem stanowią zarówno sam tytuł jak i okładka książki. Słowo twardziel bardziej nadawałoby się na historię o bokserze, a nie o scenografie z Hollywood. Okładka także przedstawia bardziej typ sportowca, a nie osoby z przemysłu filmowego. Aczkolwiek nasza rodzima okładka jest dużo bardziej przyjemna dla oka, niż bijący sztucznością oyginał.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2018-03-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Star Struck
Dodał/a opinię:
confessbymags
PIESZCZOTA PODSZYTA NUTĄ NIEPOKOJU W POSTACI NIEMORALNEJ POWIEŚCI, PO KTÓREJ NIGDY NIE BĘDZIESZ TAKA SAMA. Emily Wayborn otrzymuje niepokojącą...
Najpierw był "Twardziel", teraz nadchodzi "Playboy"! Micah Preston to największe ciacho Hollywood. Seksowny, sławny, bogaty - ten facet ma wszystko...