"Tylko nie Mazury" to zdecydowanie kryminał. Pewien policjant - Gromosław Sidorowicz aresztuje córkę znanego polityka. Za to zostaje przeniesiony dyscyplinarnie ze stolicy na prowincję - do malutkiego komisariatu na Mazurach.
Po przyjeździe okazuje się, że "na dzień dobry" musi zająć się sprawą zabójstwa tamtejszego rolnika, którego szyja przebita została pruską fibulą palczastą ( zapinka do spinania szat, używana około 1500 p.n.e. Trochę jak dzisiejsza agrafka).
Do tego "nowy" policjant próbuje ustalić kim są oraz w jakim celu, w pobliżu miejsca zbrodni, znaleźli się amerykańscy żołnierze.
Sprawa nie jest prosta, ponieważ okazało się, że ów rolnik miał sporo wrogów.
Od tego momentu czytelnik nieco bardziej musi zwiększyć swoją czujność. Przeplata się tu bowiem współczesność i bardzo odległa historia Prus. Pojawiają się także nowe osoby w otoczeniu Sidorowicza, a także znajomi i rodzina ( matka, dziadek, siostra - dziecięcy psycholog i dawny znajomy policjant Mitras wraz ze swoją córką).
Akcja całej powieści rozgrywa się w dość zapobiegawczym rytmie. Czytelnik ma czas na zastanowienie się i refleksje. Autorka bardzo spokojnie, ale skutecznie buduje napięcie. Wszelkie detale są dopracowane przez nią bardzo skrupulatnie.
Czytając, osobiście, poczułam nieco klimat "Miasteczka Twin Peaks" - wolny bieg wydarzeń, tajemniczość, dziwne miejsca i przedmioty.
Poza tym wystarczy spojrzeć na okładkę - jest bardzo dobrą zapowiedzią treści.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2020-05-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 272
Dodał/a opinię:
KuLtUrAlNiEbp
Gdyby żona była czymś dobrym, i Bóg by ją także miał to jedno z wielu barwnych przysłów o żonie… Matka mężowa, głowa wężowa –...
Pomimo, że akcja powieści rozpoczyna się w Wenecji, to jej sercem jest tytułowe Podlasie. Nie oznacza to jednak, że komisarz Gromosław Sidorowicz porzucił...