"Nigdy nie byłem nad Fąceltami. To naprawdę zadupie, nawet jak na realia północno-wschodniej Polski - wzdycha Łukasz. - To oczywiście żadna przeszkoda, żeby tam jechać, ale..."
Do lektury tej książki zachęciła mnie piękna okładka (znów dałam się zwieść) oraz notka wydawnicza i miejsce akcji. Mazurskie uroczyska i leśniczówki o moje klimaty, więc tym chętniej zabrałam się za czytanie. Tym bardziej, że trochę zaintrygował mnie tytuł.
Jednak muszę przyznać, że się rozczarowałam, tak w zasadzie to może tylko w prologu i końcówce książki było nieco grozy i sensacji oraz jakiejś tajemniczości. Fabuła mdła, nic się w zasadzie nie dzieje, bohaterowie tez jacyś nieco dziwaczni, jakby z innej bajki, dosyć płytcy.
Nad jeziorem Fącelty w samotnym domku z dala od innych zabudowań zostali ulokowani Roman i Julia. Małżeństwo żyje z wymyślania gier. Stworzyli bardzo popularną grę "Wilki i czaszki" a teraz odcięci od świata i mediów pracują nad nową grą, która ma być jeszcze większym hitem.
Do tej pory byli jakby anonimowymi autorami gier, lecz tym razem za namową siostry Julii, postanowili udzielić wywiadu plotkarskiemu portalowi. Redakcja w tym celu wysłała dość młodą osóbkę, która w specyficzny sposób im się przedstawiła - Alex przez iks...
Małżonkowie opowiadają krótko o swoich planach na nową grę, przekazując nieco informacji z życia prywatnego. Po południu Alex odjeżdża...
"To odosobnienie na mazurskim uroczysku po prostu dobrze na nich działało. Przynajmniej na początku. Odprężyli się, oczyścili umysły."
Jednak wkrótce zjawia się ponownie, tłumacząc, że w kole od samochodu ma kapcia a zapas również dziurawy. Julia proponuje nocleg, gdyż do najbliższej wioski jest dosyć daleko a na dodatek już jest ciemno. Na strychu odnajdują stare fotografie i zbiór książek. Jest również wzmianka o tym, dlaczego do uroczyska przylgnęła nazwa Upierz. W pobliżu domu znajduje się tajemniczy grobowiec w kształcie piramidy ze ściętym czubkiem. Legenda głosi również, że wokół domu pochowane są dzieci, które zabiła matka - czarownica...
Wkrótce zaczynają się dziać nieco dziwne rzeczy.
Historia może tajemnicza i ciekawa, ale jakoś tak niedopowiedziana. Trzeba się wiele domyślać, zwłaszcza że niektóre wątki nie wnoszą nic nowego do treści o wierzeniach ludowych mających często dużą moc.
Co wydarzyło się w uroczysku nocą? Czy ktoś tam straszy? Właściwie to dlaczego Roman i Julia pracują w tej głuszy?
Myślę, że opowieść miała spory potencjał, ale nie został wykorzystany.
Ocenę wyżej stawiam za wzmiankę o starych i zapomnianych już pałacykach w Arklitach, Siglinach, Galinach, Warnikajmach, Drogoszach i w innych mazurskich miejscowościach, które warto zachować w pamięci dla przyszłych pokoleń.
To moje pierwsze spotkanie z autorem, lecz nie wiem jeszcze czy będę miała ochotę na następne.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2023-01-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Myszka77
Koniec końców wszystko rdzewieje. Dlatego trzeba się bawić, póki można. Carpe diem.
Czy słynny kapitan Nemo naprawdę był Polakiem? Powstańcem styczniowym walczącym z Rosją? Co kryje tajemniczy labirynt Juliusza Verne’a, pełen dat...
Pornografia? Wtedy nikt nie znał tego terminu. Rozpusta? Przecież człowiek nie po to ma ciało, by się go wstydzić. Starożytni Grecy dali nam demokrację...
Nigdy nie byłem nad Fąceltami. To naprawdę zadupie, nawet jak na realia północno-wschodniej Polski - wzdycha Łukasz. - To oczywiście żadna przeszkoda, żeby tam jechać, ale...
Więcej