Zaczęło się jak u Hitchcocka - od metaforycznego trzęsienia ziemi. Dużą przyjemność sprawiła mi wymyślona przez autorkę intryga, związana ze znalezionym listem sprzed lat o treści dość szokującej. Oto pewien chłopczyk zostawia w książce informację o swoim prawdopodobnym zgonie i prośbę o pochowanie w święconej ziemi, a Beata, nie zamierzając spędzać urlopu na błogim lenistwie, szybko angażuje się w rozwikłanie zagadkowego morderstwa. Szczególnie że w piwnicy rzeczywiście znajdują się ludzkie szczątki...
Realizacja pomysłu wzbudziła u mnie mieszane uczucia - z jednej strony trzymające w napięciu opisy strychu oraz upiornej piwnicy, samotnych chwil w cudzym domu nad zimnym morzem oraz wątku obyczajowego, z drugiej zaś zakończenie, które sprawiło, że uśmiechnęłam się pod nosem, co - domyślam się - nie było zamierzonym przez autorkę efektem. Samo rozwiązanie intrygi także w pewnym momencie było czytelne, ale świadomość ta nie zepsuła mi lektury. Jednak, oddając Pietrzyk należny honor, wspomnieć należy, że pogmatwane relacje małżeńskie odwzorowuje z psychologicznym prawdopodobieństwem, a to stanowi dużą siłę jej powieści.
Warto sięgnąć, aby przekonać się, jak udało się opisać na kartach książki smutną ironię losu i zataczającą koło historię.
Informacje dodatkowe o Urlop nad morzem:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014-01-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788378396765
Liczba stron: 312
Dodał/a opinię:
brightwitch
Sprawdzam ceny dla ciebie ...