Verity to jak dla mnie bardzo skomplikowana i nieoczywista postać. Poznajemy ją z perspektywy spisanej historii, którą czyta Lowen. Właśnie ta lektura najbardziej przeraża czytelnika i sprawia, że na ciele pojawia się gęsia skórka. Jej myśli i poczynania dają wiele do myślenia i z tyłu głowy kielkuje się myśl, że Verity przez swoje postępowanie zasłużyła na taki los, jaki ją spotkał. Nic dziwnego, że Lowen po poznawaniu Verity czuła, że pochłania ją coraz większy mrok. Dziewczyna była przerażona, no każdy by był, gdyby odkrył coś takiego i dziewczyna nie wiedziała co zrobić ze zdobytą wiedzą o Verity. Czuła, że traci rozum, a chora pisarka ukrywa jakiś potworny sekret... Ta książka to wybuchowa mieszanka strachu, złości i niedowierzania. Wiele razy miałam ochotę rzucić ją w kąt i już więcej nie czytać, ponieważ Verity mnie naprawdę przerażała. Jednak skończyłam ją i przyznam, że zakończenie tej historii to jakaś pomyłka. Jak można jednym końcowym zdaniem zburzyć moją ocenę.
Obawiałam się bardzo lektury tej książki, ponieważ Colleen Hoover to jedna z moich ulubionych autorek romansów. I z jednej strony byłam bardzo ciekawa jak poradzi sobie z thrillerem psychologicznym, a z drugiej obawiałam, że ta historia kompletnie nie przypadnie mi do gustu. Nie ukrywam, że do teraz zastanawiam się nad oceną tej książki. Po dłuższym namyśle stwierdzam, że wolę czytać jej romanse, ponieważ w tej historii nie odnalazłam Hoover, którą tak lubię. Niemniej jednak "Coraz większy mrok" to bardzo dobra książka, którą mogę polecić innym.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2019-06-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Verity
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Dodał/a opinię:
Małgosia Szydlak
Spędzili razem zaledwie godzinę. Daniel nie zna jej imienia i... nie widział jej twarzy. Przekonuje samego siebie, że miłość od pierwszego wejrzenia zdarza...
Gdyby nie ona, moje życie wyglądałoby inaczej. Gdyby nie on, nie dałabym sobie rady. Gdyby nie ty... Gdyby nie córka, życie Morgan wyglądałoby...