Dziś będzie o książce, która przyciągnęła moją uwagę interesującym opisem i ciekawą okładką.
Jest to historia Ani, singielki, kobiety przed trzydziestką pracującej w korpo i poszukującej szczęścia. Domyślam się zamysłem autorki było pokazanie realiów stołecznego życia zwykłej korpomyszy 😉
Po przeczytaniu połowy książki miałam ochotę rzucić nią o ścianę. Nie jestem zbyt wymagająca, ani pruderyjna, lubię debiuty i zawsze daje im szansę, ale książka ma robić wrażenie, pozytywne! , bawić, wzruszać, szokować, a nie irytować. Chyba o to w tym chodzi.
Chcecie wiedzieć co mnie tak irytowało?
Zarówno Anna jak i jej koleżanki przejawiały brak szacunku przede wszystkim do siebie. Bo jak inaczej można nazwać ciągle imprezowanie z nowo poznanymi osobami, oddawanie zawartości żołądka gdzie popadnie, odbywanie stosunku z kim popadnie, a jednocześnie snucie marzeń o wierności i wielkiej miłości? Na pewno nie wyzwoleniem. Ludzie, szanujmy się. Najbardziej rozwaliły mnie fragmenty opisujące obsceniczne zachowania, których z szacunku do moich odbiorców tu nie przytoczę.
Dziewczyna, która uświadamia kolegę, że powinien mieć dziewczynę dorównującą mu poziomem, wzdycha do faceta, który mądrości życiowe czerpie z FB i twierdzi, że nie ważne gdzie nabiera apetytu, grunt, by stołował się w domu. Serio?
Przykłady można tu mnożyć i mnożyć.
Podczas czytania odczuwałam pewnego rodzaju dysonans związany z odbiorem głównej bohaterki. Z jednej strony jej zaradność w pracy i przytoczone rozważania egzystencjalne wskazywały na to, że jest to osoba inteligentna i bystra. Natomiast jej zachowanie w relacjach damsko-męskich i towarzyskich zupełnie mi nie pasowało. Tak jakby Ania stawała się zupełnie inną osobą, pozbawioną hamulców i zdolności logicznego myślenia.
Słuchajcie, ja naprawdę nie lubię pisać negatywnych opinii i z każdej książki próbuje wydobyć to, co było najlepsze. Przecież autor w jakimś celu tworzy swoje dzieło.
Domyślam się, że intencją autorki było pokazanie kontrastu pomiędzy marzeniami, wyobrażeniami a brutalną rzeczywistością. Byłam w stanie to wyłapać. Może i miało być to zabawne i pouczające, ale nie było. Muszę się przyznać, że zdarzały się fragmenty, które mnie bawiły, a niektóre przemyślenia głównej bohaterki uważam za sensowne i dojrzałe. Nie kupuję natomiat całości. Może rozwiązaniem byłoby wydanie tego w formie dziennika i zmiana tytułu na "Przygody patokorposzczurzyc"? Wtedy czytelnik wiedziałby po jakiego rodzaju książkę sięga i z czym będzie musiał się zmierzyć.
Tyle ode mnie.
Pamiętajcie jednak, że jest to tylko moja skromna opinia i zawsze warto wyrobic własną.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-08-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 456
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Anastasiya Adryan