Uwielbiam takie książki, które z opisu zapowiadają powieść niekoniecznie w moim guście, a potem tak mnie zaczarują, że nie sposób się od nich oderwać.
I właśnie taką powieścią jest "W blasku gwiazd" - debiut Lydii Netzer. Pozornie opowieść o mężczyźnie, który pracuje dla NASA i zostaje mu przydzielona misja w kosmosie, i o kobiecie, która pragnie być idealną za wszelką cenę. Pozornie, ponieważ cała reszta pięknie jest wpleciona pomiędzy fabułę, która może się wydawać prosta, a w rezultacie okazuje swoją wielką złożoność.
Mamy tutaj dwóch bohaterów, wielkich egocentryków, którzy tak naprawdę walczą o akceptację i zrozumienie. Perfekcjonizm i dążenie do niego głównej bohaterki może denerwować, ale nic nie bierze się znikąd. Tak samo i pewna samolubność, która tak naprawdę ma zakrywać brak akceptacji samej siebie. Sunny sprawia wrażenie szczęśliwej, młodej kobiety, mamy chłopca chorującego na autyzm. Gdy mąż zostaje wysłany na misję, ona zostaje sama w ciąży z chorą matką i synkiem. Niby nic się nie zmienia, lecz zaczynają dopadać ją lęki związane z codzienną egzystencją. "Może odkąd Maxon wyruszył w kosmos, dom przestał zachowywać jakiekolwiek pozory? Może bez niego, osoby odgrywającej rolę męża, postanowi nagle runąć, najzwyczajniej w świecie się zawalić?" Jej potrzeba udowodnienia swojej perfekcji zdecydowanie się wzmaga, wszystko jednak zmienia, jeden niewinny epizod. W czasie wypadku samochodowego spada jej z głowy peruka i sąsiedzi widzą, że jest łysa. Ta sytuacja pociąga za sobą ogromną zmianę w zachowaniu głównej bohaterki. Jej samotność w tłumie wyda się teraz ogromna. Pięknie ukazana jest również rola synka, który pełni rolę pośrednika pomiędzy rodzicami, łączy ale i pomaga porozumieć się. Pewna inność dotyka każdego z głównych bohaterów, łatwo ją schować za egocentryzmem lub idealizacją. Powieść biegnie dwutorowo: w kosmosie, miejscu trochę nierealnym i na ziemi, gdzie codzienność staje się trudna do zaakceptowania. Bardzo dobrze uatrakcyjnia to fabułę i zdecydowanie wzmaga zaciekawienie czytelnika.
Dużo ostatnio debiutów zasługuje na uznanie. Ogromnie mnie to cieszy, ponieważ daje to znak, że słowo pisane w dalszym ciągu jest ogromnie pożądanym. Tutaj autorka dodatkowo zaskoczyła mnie interesującym zakończeniem. Zdecydowanie podobał mi się również jej styl pisania, dość specyficzny, przypominający momentami strumień świadomości. Być może, to skojarzenie powoduje występujące parokrotnie powtórzenia tekstu, mające za zadanie przypomnieć czytelnikowi, że to historia z pewnym przesłaniem. Plastyczność jej przekazu jest ogromna i wzbudza zainteresowanie każdą opisaną sytuacją. Książka na pewno nie należy do tych lekkich i łatwych, choć na początku może stwarzać takie wrażenie. Jednak jej niebanalna treść ogromnie wciąga i powoduje powstanie miliona pytań. Dlatego nie bójmy się sięgać po debiuty, ten jest rewelacyjny.
Wydawnictwo: Black Publishing
Data wydania: 2015-02-12
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 344
Dodał/a opinię:
jezyna122