Do książki „Wariat na wolności” zabierałam się jak pies do jeża. Autobiografie, które przeczytałam dotychczas rzadko mnie porywały, dlatego do tej również podchodziłam z pewną rezerwą. Całe szczęście niepotrzebnie, bo być może nie czyta się jej z wypiekami na policzkach, ale z całą pewnością kartki wertuje się szybko i z zaciekawieniem.
Wojciech Eichelberger to przede wszystkim znany psychoterapeuta, psycholog, coach. Po przeczytaniu autobiografii te określenia wydają się być niewystarczające z uwagi na jego wszechstronność i życiowe doświadczenie. To niełatwy wyczyn, aby na 345 stronach streścić własne 75-letnie życie, w dodatku w taki sposób, aby pomieścić kluczowe treści i nie zanudzić czytelnika. Otrzymaliśmy swoistą spowiedź z życia autora, który stara się być obiektywny i nie owija w bawełnę. Dostajemy historię mężczyzny pełną potknięć i błędów. To dodatkowo zacieśnia relację autor-czytelnik, ponieważ czytamy o człowieku takim samym jak każdy z nas, a nikt chyba nie lubi przekoloryzowanych postaci.
Opowieść Wojciecha Eichelbergera rozpoczyna się od nakreślenia rysu historycznego oraz przedstawienia bliższej i dalszej rodziny. Dowiadujemy się o utracie ojca, którego nie mógł nawet poznać. Wychowywanie się bez jednego z rodziców odcisnęło na nim swoje piętno i jest istotnym elementem rozważań także w dalszej części książki. Kolejne rozdziały przedstawiają relację z matką, „wariacką młodość”, przynależność do ruchu hipisowskiego, pierwsze zauroczenia i trudne początki kariery zawodowej. Droga do stania się jednym z najbardziej znanych i cenionych psychoterapeutów w Polsce była długa i wyboista. O dziwo zaintrygowała nawet osobę będącą laikiem w dziedzinie psychologii. Pan Wojciech na własnym przykładzie pokazuje, jak wiele rzeczy ma wpływ na psychikę ludzką. Opisuje pokrótce jak działają mechanizmy obronne, które doraźnie pomagają przetrwać, ale w późniejszym życiu dają o sobie znać i nie pozwalają na zbudowanie np. zdrowego związku. Ambicja pozwoliła psychologowi nie tylko poznać różne techniki psychoterapii, ale i zgłębić tajniki tzw. zen, co pomogło mu odkryć inny wymiar duchowości prowadzący do osiągnięcia wyzwolonego umysłu. Poświęca tej sferze sporą część w swojej książce, podkreślając szczególnie znaczenie mentorów u których się szkolił. Poruszenie kwestii wręcz metafizycznych stanowiło dla mnie największe zaskoczenie podczas czytania, bo nie sądziłam, że buddyzm może pomóc psychoterapeucie stać się lepszym w swoim zawodzie.
Kolejne rozdziały spod pióra autora przeplatane są rozmowami z Wojciechem Szczawińskim. Wywiad zgrabnie uzupełnia zagadnienia poruszane w autobiografii. Wojciech Eichelberger przekazał nam pełną pokory historię o poszukiwaniu własnego ja i o próbach bycia lepszą wersją samego siebie. Być może to sprawia, że cała książka utrzymana jest w nienadętym stylu. Polecam tę pozycję entuzjastom kwestii związanych z psychologią i nie tylko.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2019-08-14
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię:
martens
Jak powiedział Steven Furtick: Głównym powodem, dla którego wciąż czujemy niepewność, jest to, że porównujemy swoje kulisy z czyjąś sceną. Szczególnie...
Wybrane felietony Wojciecha Eichelbergera drukowane w Wysokich Obcasach "Gazety Wyborczej".O cywilizacyjnym pośpiechu, dojrzewaniu, feminizmie, hedonizmie...