Książka totalna, w której nie ma ani jednego zbędnego słowa. Porażający monolog. O samotności, ale i o niemożności uwolnienia się z traum rodzinnych (tu: Zagłada) i o tym, jak doświadczenia rodziców przekładają (mimowolnie) się na dziecko. Fascynuje niezwykle trudna, wydawałoby się: nieliteracka forma narracji: oto na scenę wychodzi komik, który w konfrontacji ze znajomym z dzieciństwa siedzącym na widowni i reakcjami publiczności, zmienia stand-up w coś w rodzaju spowiedzi, jednocześnie odpychając i fascynując widownię, wciągając ją w najintymniejsze wspomnienia swojego dzieciństwa.
Niełatwe zadanie miała tłumaczka powieści, bo książka napisana w języku hebrajskim, przetkana jest wyrażeniami z języka jidysz oraz zapożyczeniami z języka arabskiego (jak dowiadujemy się z posłowia) - które w całym monologu odgrywają niebagatelną rolę (momentami jidysz zostaje przeciwstawiony hebrajskiemu). Mam wrażenie, że Gromackiej udało się przełożyć to, co nieprzekładalne.
A więc - czytajcie!
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2016-05-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 240
Dodał/a opinię:
Magdalena Maciejewska
W TEJ RODZINIE MATKI NIE POTRAFIĄ BYĆ MATKAMI. W TEJ RODZINIE CÓRKI NIENAWIDZĄ MATEK Moja babka Wera wiele lat temu bardzo kogoś pokochała. Ceną za miłość...
Jedna z najważniejszych powieści w dorobku Dawida Grosmana i dziejach współczesnej literatury hebrajskiej. Rok 1967, Bejt ha-Kerem, Jerozolima...