Maggie ma piętnaście lat i przebywa w kolejnej już rodzinie zastępczej, w zasadzie nie ma już na świecie nikogo, jedynie ukochaną babcię, która cierpi na demencję. Pewnego dnia o mało nie wpada pod samochód, jej życie ratuje Ryder, a Maggie zakochuje się w nim. Jest jednak jeden problem Ryder nie żyje od pięciu lat i został uwięziony pomiędzy życiem a śmiercią. Jak potoczy się ich relacja? Czy Ci bohaterowie mają szansę na szczęście i miłość?
Ta książka ogromnie zaintrygowała mnie swoim opisem, a kiedy dowiedziałam, że to powieść #kirstymoseley, tylko napisana pod pseudonimem, to wiedziałam, że będę musiała po nią sięgnąć. Autorka ma niesamowite lekki styl, a jej książki czyta się z przyjemnością, wciągają bez reszty. Historia ta przedstawiona jest z perspektywy obojga bohaterów - Rydera i Maggie, co sprawia, że możemy ich znacznie lepiej poznać, dowiedzieć się wiele o ich życiu oraz tego co czują, myślą i jakie emocje nimi targają. Tym razem autorka postawiła na trochę fantastyki i chociaż ja nie przepadam za bardzo za tym gatunkiem, to ta historia została naprawdę świetnie napisana. Ryder obserwuje ludzi, wspiera ich duchowo i pomaga przechodzić na drugą stronę, chociaż on pięć lat temu podjął inną decyzję. W ten oto sposób poznaje Maggie, a to w jaki sposób ją uratował bardzo mnie zaintrygowało i po prostu chciałam wiedzieć co będzie dalej. Jestem pod wrażeniem kreacji bohaterów. Znajdziecie tutaj naprawdę ogrom emocji i sporo zwrotów akcji, takich których kompletnie się nie spodziewałam. Autorka na przykładzie głównych bohaterów pokazuje, że nie da się uciec przed przeznaczeniem, a miłość zwycięży wszystko, nawet śmierć. Naprawdę mi się podobało i czekam już na kolejne książki autorki. Moja ocena to 8/10.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2022-04-27
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: The Wanderer
Dodał/a opinię:
zakochanawksiazk
Wypadki się zdarzają. Ludzie umierają, zapadają na różne choroby i to wszystko. Istnienie nie ma żadnych logicznych praw. - Naprawdę w to wierzę. Wierzę, że ludzkie życie jest kruche. W jednej chwili żyjesz, w następnej przestajesz istnieć i nie ma w tym żadnego planu. Nie wierzę w przeznaczenie.
Przeważnie nie przeżywam czyjejś śmierci aż tak mocno. Zwykle to, że ktoś mnie dostrzegł sprawia, mi więcej radości, ale dzisiaj czuję tylko smutek, wyrzuty sumienia i zazdrość. Smutek, dlatego, że ten drobny staruszek musiał umrzeć sam, wyrzuty sumienia, bo przychodziłem do jego pokoju przez ostatnie sześć dni i czekałem, aż to się zdarzy, a zazdrość, gdyż on dotarł do swojego spokojnego końca, a ja nadal tu jestem.
Więcej