W tym roku przeczytałem wiersze z tomu Zimowe przepisy naszej wspólnoty dwukrotnie w krótkim odstępie czasu – najpierw w maju zaintrygowały mnie, zostawiłem sobie książkę na nocnej szafce, żeby później wrócić jeszcze, bo dobrze weszły; powrót do poezji Louise Glück nastąpił naturalnie po śmierci autorki i teraz wybrzmiała mocniej, jesienią bardziej się odczuwa lirykę (może poza skamandrytami, ich najlepiej czyta się wiosną). Koniecznie muszę sięgnąć po Ararat, bo Glück dobrze na mnie działa.
W ostatnich słowach posłowia autorka wspaniałego przekładu, Krystyna Dąbrowska, pisze, że “ta pozornie skromna książka niepokoi, nie otwiera się łatwo, a zarazem przyciąga. Kiedy do niej wracamy, rośnie przy każdej kolejnej lekturze”. Podpisuję się pod tym, poezja Glück skrzy się od ukrytych sensów, których część odkrywa tłumaczka - choćby pochodzenie projektu okładki, wybranego przez samą autorkę.
Śmierć, świadomość i bliskość kresu towarzyszą czytelnikowi podczas lektury wierszy Zimowych przepisów, a obok klasycznej symboliki poetka wrzuca nieoczywiste odniesienia i sytuacje. Ponoć ten tom jest wyjątkowy w twórczości Glück z uwagi na surrealistyczne akcenty zawarte w tekstach. Dla mnie jednak szczególne wydało się połączenie smutku, ciężkiego i głębokiego, z komizmem skrytym w języku i niektórych sytuacjach.
W Zimowych przepisach pojedyncze wiersze bronią się wyśmienicie - dzięki frazie, nastrojowi, czasem mocnej poincie – ale dopiero, gdy spojrzeć na tom jako na całość, dostrzega się opowieść o tytułowej wspólnocie. Tajemniczej grupie, która ma swoje rytuały i silne poczucie przynależności, a także swoje miejsce. Glück napisała nadzwyczajną, zrodzoną w udręce i strachu, książkę, do której trzeba wracać, by odkryć jak najwięcej.
Wydawnictwo: a5
Data wydania: 2022-10-27
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 60
Tytuł oryginału: Winter Recipes from the Collective
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Krystyna Dąbrowska
Dodał/a opinię:
Monika Piotrowska-Wegner