Pierwsze porównanie jakie przyszło mi do głowy to nawiązanie do popularnego dania, które jest znane każdemu - mielony z ziemniaczkami i surówką, który pomimo kilkugodzinnej wędrówce nie smakował dobrze. I chociaż ludzka pazerna natura nakazuje nam go dokończyć- to nie jesteśmy wstanie przełknąć więcej jedzenia. Na dodatek na drugi dzień- pomimo małej ilości zjedzonego posiłku- miałem niestrawność.
Już na wstępie wiemy, że historia jest fikcyjna, jedynie odrobinę wzorowana na wrażeniach autora dotyczących z przedłużonego majówkowego weekendu.
Akcja toczy się w 2024 roku w podkrakowskiej wsi Borowy. Trafia do niej dość liczna grupa znajomych, dla których wyjazd ten miał być odskocznią od dotychczasowej rzeczywistości, świetną zabawą. To założenie szybko zostaje obalone- pojawia się szereg komplikacji, które zdecydowanie rozwiewają ostatki nadziei na cudowny majowy weekend.
Po przeczytaniu poprzedniej książki autora "Szklarz", miałem same pozytywne wrażenia. Uznałem, że "Zlot" również będzie super historią, która wywoła wiele emocji. Opis wydawcy skłaniał mnie do refleksji, że będzie to świetna konkurencja dla "Ucichły ptaki, przyszła śmierć" Michała Śmielaka. Niestety. Było zupełnie inaczej. Poczułem się jakbym zmienił samochód marzeń na typowego rzęcha.
W moim odczuciu książka nie ma żadnej logiki. Moje zaskoczenie pojawia się już po zaledwie trzydziestu stronach, a wygląda ono mniej więcej jak u ludzi kiedy dowiedzieli się, że Kopernik odkrył iż ziemia nie jest płaska. Drętwe i infantylne dialogi, sposób myślenia i zachowania postaci przypominają horrory klasy "C", w których brak logiki wywoływały we mnie zażenowanie.
Szczerze- modliłem się do "Leszego", który wspomniany jest w treści książki, by zabił jak najszybciej grupę bohaterów i ten dramat się w końcu skończył.
Obiecany motyw "słowiański", który dumnie widnieje na opisie wydawniczym, to jedynie chwyt marketingowy. Lekko liźnięty temat w zasadzie nie wnoszący zbyt wiele do samej fabuły. Nie spełnia on swojej roli, nie wzbudza żadnych emocji, nic nie wnosi, brak elementu zaskoczenia, a przede wszystkim brak jakiegoś odnośnika do samych słowiańskich wierzeń, opisów, czy wprowadzenia czytelnika we wspomniany klimat.
Pierwszy przykład, który wzbudza już pewien niepokój to brak jakichkolwiek atrybutów związanych z tematyką zlotu. Pojawia się tylko "drewniany miecz treningowy", który za bardzo atmosfery "Wiedźmina" nie tworzy.
Nie chcę się znęcać i analizować całego tekstu- nie jest to moje zadanie. Nie mam zamiaru również mocno marudzić zwłaszcza, że poprzednia książka autora wywoła u mnie zachwyt i czuję dyskomfort krytykując pracę autora.
"Zlot" uważam nie tylko za autorską porażkę ale również redakcja zaliczyła ogromną "wtopę".
Nie jestem w stanie pojąć jak ta książka może dostawać najwyższe oceny na popularnym serwisie książkowym. To zdecydowanie obraza dla innych autorów, którzy wkładają wiele pracy w swoje historie, a ich książki są niedoceniane.
Sytuację można porównać do obecnej sytuacji w Polsce. Podczas sondy każdy wskaże na kogo chce oddać głos podczas wyborów, jednak na pytanie "dlaczego" już nie wszyscy są w stanie odpowiedzieć.
Czytając "Zlot" czułem się jak Krzysztof Stanowski stojący na debacie i spoglądający z niedowierzaniem na całe show okołowyborcze. Różnica jednak polega na tym, że Pan Krzysztof dotrwał do końca debaty, a ja przy wspomnianej historii, poległem na 278 stronie i złożyłem broń wywieszając białą flagę.
Dlatego też nie powiem wam nic o zakończeniu, gdyż w tej bardzo długiej wędrówce nie przebrnąłem przez gąszcz absurdów.
Antyreklama również jest formą marketingu, dlatego kończę swój wywód, gdyż nie chcę psuć więcej zabawy czytelnikom, którzy zasugerują się świetnymi notami na popularnych serwisach "Lubimy Czytać", "Na Kanapie", czy też innych.
Wierzę, że podzielicie się własnymi wrażeniami i skrobniecie kilka zdań jakie wam towarzyszyły podczas czytania lektury.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-04-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Dodał/a opinię:
Mieszko wyszedł z cienia i o włos uniknął śmierci z rąk skrytobójcy. Jakie ów atak przyniesie reperkusje tajemniczemu zleceniodawcy? A może zdoła pozostać...
MIESZKO WYSZEDŁ Z CIENIA, W BLASKU CHWAŁY POWRÓCIŁ DO KSIĘSTWA I TERAZ MUSI ZAPROWADZIĆ W NIM PORZĄDEK. A WROGÓW NA KRWAWYM SZLAKU NIE BRAKUJE. Mieszko...
Delikatny powiew chłodnego powietrza omiótł stopy Artura. Tiktoker aż obruszył się niespokojnie i poprawił kołdrę, chowając pod nią nogi.
Więcej