Budai jest wybitnym węgierskim językoznawca. Biegle włada wieloma językami. Leciał do Helsinek na konferencję naukową. Jednak po przylocie zorientował sie, że nie jest w Helsinkach, ale w zupełnie obcym mieście. Zniknął gdzieś jego paszport i część bagażu. Mieszkańcy mówią językiem niepodobnym do zadnego słyszanego dotąd przez Budaia. Co gorsza, tylko ten język znają. Lingwista próbuje się z nimi porozumieć, ale bezskutecznie. Czasami może dogadać sie na migi, ale to tez nie zawsze działa. W miescie nie ma informacji turystycznej, dworca, portu, lotnisko też gdzieś zniknęło. Ulice wypełnia tłum ludzi, którzy wciąż się spieszą i nie zwracają na Budaia uwagi. Koszmar, który trwa wiele miesięcy. Naukowiec rozpaczliwie próbuje wydostać się z miasta lub nauczyć miejscowego języka, by przedstawić komuś swoją sytuację, lecz wysiłki są bezowocne. Drogę wyjścia znajduje dopiero wtedy, gdy w jego sercu rodzi się miłość - najpierw do tytułowej Epepe, potem do miasta.
Opowieść fascynująca i wielowymiarowa. Można ją odczytywać na różne sposoby. Może to sen Budaia? Może znalazł sie w Wieży Babel? Może utkwił w Dniu Świstaka? Inna możliwa interpretacja to opowieść o samotniości w wiecznie zagonionym tłumie.
Jedna z najbardziej niezwykłych i fascynujących książek, jakie czytałam.
dr Kalina Beluch
"Trzydzieści trzy" to panorama trzydziestu trzech lat z życia Węgier – od burzliwych lat II wojny światowej, poprzez trudne lata pięćdziesiąte, po...