Mykoła autorstwa Michała Gołkowskiego to wielowątkowa powieść akcji, w której główny bohater – cyborg – wydaje się wyjątkowo ludzki.
Tytułowy Mykoła wplątuje się w pewną sprawę. Chwilowo pod jego opiekę trafia dziecko – dziewczynka. Jej życie jest zagrożone. Co z tego wyniknie? I czy cyborg może przechodzić… duchową przemianę?
Mykoła to powieść, która z miejsca angażuje czytelnika – niezależnie od tego, czy zna on uniwersum Sibirpunk, czy też odwiedza je po raz pierwszy. Autor stosuje w swojej powieści prosty zabieg: oto coś pozornie nieludzkiego rozgrzewa serce i budzi mnóstwo uczuć. Mykoła jest cyborgiem, a więc teoretycznie myśli, ale niewiele czuje. Jednak jego osobowość jest ujmująca. Abstrahując, oczywiście, od tego, że potrafi być szalenie niebezpieczny. Jednak zachowuje się jak dżentelmen, ma swój honor, jest uroczy i… momentami bardzo słodki. Dokładnie to samo tyczy się jego cyberpsa, który zaskarbił sobie moją wielką sympatię, choć potrafi rozszarpać człowieka w kilka sekund. Ten duet jest po prostu świetny!
Mykoła jest postacią na tyle wyjątkową i wyrazistą, że chciałoby się go w tej książce jeszcze więcej. To, w jaki sposób próbuje naśladować ludzi, jak tworzy swój kodeks i poddaje się emocjom (bo w sumie nie można tego inaczej nazwać) wypada kapitalnie. Tymczasem autor zaskakuje, bo na pierwszy plan wysuwa więcej postaci – na przykład śledczego Wolfa oraz bardzo ciekawą antagonistkę. Wszystkie wątki są równie dopracowane, choć najciekawszy jest ten poświęcony tytułowemu bohaterowi.
Uwielbiam motyw wojownika i dziecka. Geralt z Rivii i Ciri również kiedyś stanowili dla mnie genialny duet. W takich układach dobro i zło widać jak na dłoni – co nie oznacza, że relacje nie mogą być skomplikowane. Są! A końcówka tej opowieści ma w sobie coś rozdzierającego. Liczę, że autor zdecyduje się na pisanie dalszych części.
Michał Gołkowski potrafi tworzyć klimat! Jego proza jest obrazowa, a jednocześnie bardzo lekka. Przez tę historię pruje się błyskawicznie i żaden z bohaterów nie pozostawia czytelnika obojętnym. Jednocześnie Mykoła ma w sobie coś rozgrzewającego. To nie jest szorstkie, krwawe science fiction, ale raczej historia całkiem uniwersalna – mocno sensacyjna, w stylu hollywoodzkich superprodukcji. Jak dla mnie – czysta przyjemność. Polecam.
Zanim nastał Ołowiany świt Misza porzuca warszawski apartament i wyrusza w nieznane. Poprzez ulice Mińska i zaułki Brahina trafia do samej Zony, gdzie...
Przyszłość - sterylnie czyste miasta, uporządkowane społeczeństwa i służąca ludzkości zaawansowana technologia... ... No nie, sorry, ale nie. Przyszłość...