Recenzja książki: Wyjść ponad wszystko

Recenzuje: zaczytanarysowni

Życia miłosnego Niny nie można było nazwać miłosnym. Tego uczucia już nie było... Zastąpiło je inne...

W końcu, wyrwała się z klatki i samotnie udała się do Berlina.
Na lotnisku spotkała mężczyznę, którego poznała w Polsce.
Od słowa do słowa, skończyła pod dachem rodziny Bach.

Od teraz miało być dobrze, ale rzeczywistość okazała się być zupełnie inna.
Czy niczego nieświadoma kobieta wpadła z deszczu pod rynnę?

Kreacja bohaterów to mistrzostwo!

Niektórzy namieszali mi w głowie swoim zachowaniem. Do tego niespodziewane zwroty akcji. Byłam w totalnym szoku, gdy na jaw wychodziły kolejne wydarzenia. Dosłownie szczęka mi opadła. Książkę czytałam napięta z emocji i jednocześnie z przechodzącym dreszczami.

W tej historii granica między pomocą a manipulacją się zaciera. Obsesja mylona z miłością a oddanie ze zniewoleniem. Genialnie ukazana została sieć kłamstw i sekretów, obsesji i toksycznych zachowań oraz relacji. Wszystko połączone tak spójne, że aż chciało się czytać!

To historia pełna mroku, napięcia i emocji nie wypuszczających czytelnika z sideł.

Ukazuje też siłę, budowanie własnej wartości oraz walkę o siebie.

Czytałam, bardziej chłonęłam, każdą kolejną stronę z niecierpliwością, a zakończenie wcisnęło mnie w fotel!

Dla mnie, dobra książka to taka, która wywołuje silne, wręcz skrajne emocje. Zapadająca w pamięć, nie wypuszczająca mnie z objęć. Taka, która mnie zmiażdży i poskłada na nowo.

Wyjść ponad wszystko do takich należy i zapewniła mi właśnie takie emocje.

Ta książka jest fenomenalna! Bardzo polecam 🖤