Frank Szatkowski czuje się rozdarty. Po trzech latach milczenia dzwoni do niego córka, Maggie. Zaprasza go na ślub. Jej wybrankiem jest Aidan, syn miliardera z branży technologicznej. Frank – kierowca firmy kurierskiej – jest prostym, skromnie żyjącym człowiekiem. Teraz czuje się zagubiony. Cieszy się z odnowienia kontaktów z córką, martwi tym, że nie może z nią dłużej porozmawiać. Martwi się też, że nie zna narzeczonego córki i jego rodziny. Tym, że są to ludzie z kręgów, w których small people tacy jak on się nie obracają.
Miejscem kilkudniowej imprezy ślubnej ma być luksusowa posiadłość miliardera w New Hampshire. W takich miejscach Frank nie bywał. Teraz wybiera się tam z siostrą oraz – wbrew planom – z jej podopieczną. Co gorsza, przed wyjazdem trafia do niego anonimowa przesyłka ze zdjęciem Aidana i jakiejś dziewczyny z dołączonym tylko jednym zdaniem: gdzie jest Down Taggart?
Kim jest Dawn? Co ją łączy z Aidanem? To tylko część pytań, które stawia sobie Frank. Tajemnic przybywa, a on nie jest Poirotem. Czuje się za to coraz mniej komfortowo, a jego przybycie do Osprey Lodge i procedura wejścia na teren posiadłości tylko pogłębia niepokój. Coś jest nie tak, poza tym, że świat ludzi bogatych jest inny niż ten, który zna nasz bohater. Zakochani młodzi ludzie nie zachowują się jak zauroczeni sobą. Matka Aidana jest nieuchwytna. Goście weselni zachowują się tak, jakby wszystko było w porządku. Nawet śmierć ich nie porusza.
Akcja powieści początkowo nie jest zbyt szybka, napięcie narasta powoli. Wydarzenia widzimy oczami Franka. Trudno go zrozumieć, momentami można odnieść wrażenie, że ogarnia go paranoja. Z drugiej strony – nie wiemy zbyt wiele o przeszłości jego i rodziny. Nie znamy przyczyn problemów, z którymi się mierzył. Atmosfera niepokoju budowana jest poprzez drobiazgi. Poprzez rozmowę, zachowanie, odkrywanie fragmentów przeszłości. Prosty, nieskomplikowany człowiek, jakim jest Frank, czuje, że nie wszystko jest takim, jakim się na pozór wydaje. Jego zdrowy rozsądek i sceptycyzm mogą wydawać się nadmierne, zbyteczne. Lecz to on – człowiek z zewnątrz – lepiej dostrzega to, czego inni nie chcą lub nie mogą zauważyć. Z drugiej strony: czasami mylnie interpretuje fakty. Atmosfera się zagęszcza i prowadzi do tragedii.
Dosyć trudna w lekturze książka, miejscami niezbyt przyjemna. W tle mamy manipulowanie innymi, kłamstwa, krzywdzenie bez poczucia winy, bezwzględne dążenie do celu. Obojętność wobec zła.
Ostatni gość weselny pokazuje pewną złożoność świata, w którym żyjemy. To, czego się dowiadujemy, nie musi być od razu całą prawdą. Z wycinków rzeczywistości potrafimy sobie sami zbudować obraz sytuacji, niekoniecznie ją w pełni oddający. Czasami nieprawidłowo oceniamy osoby, które kochamy. Nie dostrzegamy prawdy, wypieramy fakty lub opacznie je interpretujemy. Bagatelizujemy to, co nam z jakichś względów nie odpowiada.
Ostatni gość weselny Jasona Rekulaka to nie kryminał, tylko thriller psychologiczny. Ważniejsze niż same zagadki jest pokazanie człowieka, który walczy o coś, o kogoś. Może i nie do końca umiejętnie, ale szczerze, z dużym zaangażowaniem. Napięcie jest, ale jest też duszna, męcząca atmosfera. Lektura nie należy do łatwych i przyjemnych, a rozbieżne opinie dotyczące Ostatniego gościa weselnego świadczą o tym, że ocena powieści nie jest oczywista.
Uroczy, zabawny i poruszający hołd dla wszystkich poszukujących miłości maniaków komputerowych i odmieńców na całym świecie Aż do maja 1987 roku...
Krótko po wybrnięciu z życiowych kłopotów Mallory Quinn podejmuje pracę jako niania na idyllicznym przedmieściu w New Jersey. Ma swój własny kąt, codziennie...