Sebastian Reńca w powieści Wykidajło zabiera czytelnika w podróż do świata, którego na co dzień w opowieściach o okupacji się nie ogląda. Zaglądamy do knajp, bimbrowni, nielegalnych interesów i półświatka. Wojna staje się czasem, gdy granica między bohaterstwem a zwykłym bandytyzmem niemal się zaciera.

Okupacja często zmuszała ludzi do odsłaniania ukrytych instynktów. Jedni stawali się bohaterami, inni wchodzili w rolę przestępców, a jeszcze inni próbowali przetrwać, lawirując między działaniem w konspiracji a półświatkiem. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że we wrześniu 1939 roku amnestia spowodowała uwolnienie z więzień ponad 70 tysięcy osób. Wiele z nich nie wróciło do uczciwego życia – wojna była dla nich okazją do szybkiego zysku. Autor przypomina, że historia nie jest jedynie opowieścią o bohaterach z pomników. To także opowieść o ludziach, którzy w cieniu wojny prowadzili swoje interesy, balansując między heroizmem a cynizmem.
Tytułowy wykidajło to postać szczególna. Nie stroni od przemocy, ale potrafi także okazać lojalność. Nie jest bohaterem w klasycznym rozumieniu, ale też nie da się go sprowadzić do roli zwykłego bandyty. Można powiedzieć, że Wykidajło jest symbolem całego półświatka, wciągniętego przez wojnę w sytuacje, w których każdy wybór miał swoją cenę i konsekwencje.
Obok głównego bohatera pojawiają się artyści, konspiratorzy, przestępcy i ludzie, którzy po prostu chcą przeżyć. Na kartach książki spotykamy także postaci autentyczne, na przykład amerykańskiego podpułkownika Johna Huff Van Vliet Jr., świadka sprawy katyńskiej, czy Salwatora – Roma ukrywającego się przed Niemcami.
Zaskakuje i hipnotyzuje obraz podziemnej Warszawy i innych miast; piwnic, knajp i lokali rozrywkowych, w których krzyżowały się drogi bandytów, konspiratorów i artystów. Na scenach występowały Pola i inne śpiewaczki, rozbrzmiewały piosenki Mariana Hemara czy szlagiery Toli Mankiewiczówny. Muzyka była nie tylko rozrywką, ale i chwilą oddechu, próbą przywrócenia normalności w nienormalnych czasach. Sebastian Reńca umiejętnie wplata te elementy w fabułę swej powieści, pokazując, że okupacja to nie tylko walka i strach, ale także życie kulturalne: intensywne, pełne kontrastów, czasem balansujące na granicy groteski.
Obok muzyki i rozrywki pojawia się w powieści codzienność okupacyjnego rynku: bimbrownie, przemyt, handel bronią. Broń kupowano nie tylko w ramach konspiracji, ale też na czarnym rynku. Interesy robili zarówno patrioci, jak i ci, którym nie przyświecały żadne ideały.
Autor przypomina, że wojna to czas, który nie tylko buduje bohaterów, ale przede wszystkim obnaża ludzką naturę. Pokazuje, że heroizm i bandytyzm potrafiły iść obok siebie, a czasem nawet splatać się w jednej biografii. To gorzka lekcja o pamięci historycznej: jeśli chcemy ją traktować poważnie, musimy patrzeć nie tylko na pomniki i tablice pamiątkowe, lecz także na piwnice, knajpy i półświatek, który był częścią okupacyjnego życia.
Młody nauczyciel idealista - Tomasz, podejmuje pracę w małomiasteczkowej szkole. Przychodzi mu zmierzyć się z brutalną rzeczywistością, obrazem prawdziwej...
Autor po raz kolejny (jego wcześniejsza powieść „Z cienia” odnosi się do tematyki tzw. „Żołnierzy Wyklętych”) podejmuje i dotyka...