Jest to historia o miłości. Trudnej, toksycznej, wielkiej miłości dwójki dzieciaków, którzy stworzyli wspólnie najdziwniejszą relację o jakiej przyszło mi czytać.
On robił co chciał kiedy ona snuła się po miękkich dywanach rezydencji i miesiącami wyczekiwała jego przyjazdu chodząc od okna do okna. Jedno jest pewne - dziś by to nie przeszło. Po pierwsze żaden rodzic nie zgodziłby się na to, na co godzili się rodzice Priscilli, no a idąc dalej żadna kobieta nie zgodziłaby się na takie traktowanie. Cilla była marionetką Elvisa, traktował ją przedmiotowo i szkodził jej podając środki nasenne i narkotyki. Nastolatka na amfie ledwo zdająca egzaminy, ale za to ślepo zakochana w wielkiej gwieździe światowej klasy. Aż trudno uwierzyć w prawdziwość jej historii choć nie znaczy to, że mam ku temu powody. Priscilla Presley jest tu do bólu szczera i choć opisuje swoje życie takim, jakie było to nadal da się wyczuć otoczkę idealizacji tak jej położenia jak i samego Elvisa.
Bardzo polecam zwłaszcza fanom biografii!