Fragment
(…) Wejdźmy w wąziutki, na pozór niezachęcający zaułek po prawej stronie pomnika. Uliczka carrer Montjuïc del Bisbe doprowadzi nas po chwili do ciemnego łuku bramy, za którą otworzy się jeden z najbardziej urokliwych placyków tej okolicy, Plaça de Sant Felip Neri. Miejsce to jest wyjątkową enklawą harmonii i spokoju, w którym cichy plusk kamiennej fontanny zakłócają jedynie głosy dzieci z pobliskiej szkoły. Głównym budowlą placu jest neoklasyczny kościół św. Filipa Neri, zbudowany w 1752 roku. Świątynia bywa często zamknięta, ale jeśli przypadkiem traficie na otwarte drzwi, zajrzyjcie do środka. Wewnątrz wisi wielki obraz pędzla Joana Limony przedstawiający Świętego Filipa Neri celebrującego mszę świętą z 1902 roku. Zwracam na niego uwagę, bo artysta nadał świętemu rysy twarzy Antonio Gaudíego, już wówczas powszechnie uznawanego nie tylko za wielkiego architekta, ale także za niezwykle pobożnego człowieka. Świątynia cieszyła się przed laty osobliwą popularnością, rano otwierała bowiem swoje podwoje wcześniej niż inne boże przybytki i można było pójść do miejscowych kapłanów do spowiedzi natychmiast po nocnych ekscesach. Kościół niesie na sobie piętno hiszpańskiej wojny domowej. Dolna część fasady jest naznaczona ospowatymi śladami po wybuchu bomby lotniczej, która 30 stycznia 1938 roku spadła na plac, zabijając 42 osoby, w większości dzieci szukające schronienia przed nalotem.
Wśród sąsiednich budynków warto zwrócić uwagę na renesansowy dom będący dawną siedzibą cechu szewców. Pierwotnie stał on w pobliżu frontonu barcelońskiej katedry. Gdy w miejscu tym wytyczano obecną Avinguda de la Catedral, budynek został rozebrany, a następnie pieczołowicie odtworzony przy Plaça de Sant Felip Neri. Do niedawna mieściło się w nim małe Museu del Calçat (Muzeum obuwia). Oprócz ekspozycji poświęconej historii tego, co nosimy na nogach, zgromadziło sporo ciekawostek, między innymi ogromny but wykonany na pomnik Kolumba stojący na końcu Rambli i złote pantofelki sławnej śpiewaczki operowej Victorii de los Angeles. Niestety, zostało zamknięte w 2015 roku.
Opuśćmy plac przez krótką carrer de Sant Felip Neri, wyjdźmy na prostopadłą carrer de Sant Sever i skierujmy się w lewo, wracając w stronę katedry. Ostatni budynek na carrer Sant Sever to kościół Sant Sever, będący dzisiaj częścią galerii wystawowej Departamentu Kultury Generalitat, autonomicznego rządu katalońskiego. Jeśli mamy chwilę, rzućmy okiem. To jedyne w Barcelonie barokowe wnętrze sakralne, jakie nie
zostało spalone podczas hiszpańskiej wojny domowej w latach 1936-39.
Wróciliśmy na Plaça Garriga i Bachs. Niemal wprost przed nami znajduje się brama prowadząca do krużganków katedry. Jeśli jest otwarta i nie kłębi się w niej tłum turystów, wejdźmy do środka, pamiętając, że krużganek można zwiedzić także z wnętrza katedry.
Znajdziemy się znowu w miejscu wykrojonym z gwaru ulicy, nie tak spokojnym jak Plaça Sant Felip Neri, ale również wywierającym wrażenie swą atmosferą. Gotycki krużganek z krzyżowym sklepieniem otacza z czterech stron wewnętrzny dziedziniec z dziwnie egzotycznymi w tej scenerii palmami, drzewkami pomarańczowymi i magnoliami. Korytarz jest oddzielony od centralnej przestrzeni kutą żelazną kratą z XV wieku. Można zza niej dostrzec gotycką studnię poświęconą św. Jerzemu oraz kręcące się w pobliżu stadko 13 białych gęsi, które tradycyjnie upamiętniają trzynastoletnią św. Eulalię, patronkę katedry i miasta. Inne pięknie kute gotyckie kraty oddzielają korytarz od ciągu kaplic umieszczonych na zewnątrz krużganka. Wiele z nich jest zaniedbanych, choć w niektórych znajdują się interesujące ołtarze.
Krużganek barcelońskiej katedry był jednym z miejsc, w których rozgrywało się kilka scen jednego z głośnych francuskich thrillerów lat siedemdziesiątych – Un papillon sur l’épaule (Motyl na ramieniu), 1978, w reżyserii Jacquesa Deraya, z dobrymi rolami Claudine Auger i Lino Ventury. Film pozwalał obejrzeć Barcelonę z okresu sprzed wielkiej przemiany, jaką przyniosły przygotowania do Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku.
Przez bramę wiodącą na carrer del Bisbe wrócimy do świata ulicznego pośpiechu i gwaru. Skierujmy się w stronę neogotyckiego łuku zwieszającego się nad głowami przechodniów i – jeżeli mamy ochotę – wykonajmy w tym malowniczym miejscu fotografię, podobnie jak uczyniły to już przed nami miliony osób.
Wydawnictwo: Kontynenty
Data wydania: 2025-07-22
Kategoria: Przewodniki turystyczne
ISBN:
Liczba stron: 289
Najnowsza książka Oficyny Wydawniczej Kontynenty to przewodnik po Barcelonie, który – choć w dwóch tomach – swobodnie mieści się w kieszeni...
Powstanie NSZZ Solidarność, stan wojenny, demonstracje i protesty społeczne, zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki, pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny...