Miłość ma różne odcienie. Tak jak róże.
Piętnastoletnia Izabell Carvin po śmierci rodziców przeprowadza się do Madrytu, by zamieszkać z ciotką i jej trzema córkami. Już pierwszego dnia poznaje Juliana – chłopaka, który od razu sprawia, że jej puls przyspiesza… i który okazuje się być jej kuzynem.
Izabell próbuje wyrzucić go z myśli, ale to wcale nie takie proste. Tymczasem ktoś zaczyna zostawiać w jej szkolnej szafce kolorowe róże z liścikami. Każda wiadomość niesie ze sobą nową zagadkę. Wkrótce dziewczyna zostaje wciągnięta w nieznany świat nocnych wyścigów motocyklowych, gdzie wszystko wydaje się jeszcze bardziej niebezpieczne i pociągające.
Wśród chłopaków, którzy mącą jej w głowie, i tajemnic, jakie zmieniają jej spojrzenie na rodzinę, Izabell odkrywa, że przeszłość potrafi być skomplikowana, a miłość… bardziej ryzykowna i ekscytująca, niż się wydaje.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-10-27
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 132
Język oryginału: polski
*współpraca reklamowa*
Okładka jak zwykle mnie wołała, ale to zdecydowanie opis kusił mnie tym razem bardziej. Spodziewałam się intrygującej lektury, z zagadką, z intrygą może i wątkiem motocyklowym, cóż nastawienie było dobre, ale moje oczekiwania jednak były zdecydowanie za wysokie. Książka okazała się zwyczajną, niczym specjalnym nie wyróżniającą się młodzieżówką, którą przeczytałam w pół godziny.
Izabell ma piętnaście lat, po śmierci rodziców przeprowadza się do Madrytu by zamieszkać z ciocią i jej córkami. Młoda dziewczyna już pierwszego dnia spotyka Juliana, chłopaka, który wpada jej w oko, ale jego opinia bawidamka nieco ją odstrasza. Niedługo później w swojej szafce zaczyna znajdować różnokolorowe róże i liściki, które okazują się fragmentami całej wiadomości. Izabell próbuje rozwiązać zagadkę liścików, ale w międzyczasie wkracza w świat nielegalnych wyścigów, przez które poznaje rodzinne sekrety, które sprawiają, że zaczyna inaczej patrzeć na świat.
Bardzo ciężko jest mi zarówno ocenić, jak i cokolwiek powiedzieć o tej książce. jest to debiut więc autorce można wiele wybaczyć, jednak mnie ta historia nie ujęła, choć wszytko wskazywało na to, że będzie to coś dla mnie. Pierwsze wątpliwości pojawiły się już na wstępie, gdy dostałam książkę mającą ok 130 stron, ale jeszcze miałam nadzieję. Początek był intensywny, ale konkretny, jednak te konkrety szybko zniknęły, pojawiło się wiele wątków, jeszcze więcej ogólników, a sama fabuła choć pomysł na nią był intrygujący, dla mnie okazała się płaska, przewidywalna, nie wzbudzająca żadnych konkretnych emocji.
Na zachowanie bohaterów patrzyłam z politowaniem. Podobnie było z fabułą, która wydawała mi się chaotyczna, pozbawiona polotu i konkretów. Powieść jest bardzo ogólnikowa, nie mogłam się skupić na jednym wątku, gdyż było ich bardzo dużo, na moje oko nawet za dużo. Wątki były bardzo ogólne co przy szybkiej akcji, sprawiło, że tempo czytania jest ekspresowe, ale też nie pozwoliło mi poczuć tej historii.
Książka napisana poprawnie, czyta się ja dobrze i szybko, jednak pod kątem fabularnym moim zdaniem bardzo kuleje. Fabuła jest niedopracowana i troszkę nieprzemyślana mam wrażenie, jakby dodać kilkadziesiąt stron i to dopracować, to mogłaby być z tego całkiem fajna młodzieżówka. Może ja jestem na nią za stara i dlatego tak na nią narzekam, może młodszym czytelnikom spodoba się bardziej, dlatego zachęcam do sprawdzenia, szczególnie, że to lektura na raz.
?Recenzja?
Premiera 27.10.2025 r.
,,Będę Twoją różą" - Zuzanna Jakubowska
Współpraca reklamowa z @wydawnictwo_novaeres
Książka opowiada o nastolatce, która straciła rodziców i musi przenieść się do swojej ciotki daleko od domu. Po takim opisie myślałam, że zapoznam się z umysłem dziewczyny, której świat wywrócił się do góry nogami i musi zmagać się ze stratą, ale też wejściem w nowe towarzystwo. Niestety jeśli chodzi o to pierwsze to prawie wcale o tym nie było. Wyglądało to trochę tak jakby ta dziewczyna zapomniała o tym, że jej rodziców już z nią nie ma. Żadnych smutków, przemyśleń, wspomnień. Rozumiem, że nowe życie mocno ją zaabsorbowało, ale bez przesady. To dobrze, że angażuje się w coś innego, bo przez to myśli są zagłuszone. Tylko, z całym szacunkiem, jeśli się kogoś traci to myśli się o tym co jakiś czas, a nawet pojawia się płacz i niemoc. Gdyby takie emocje zostały pokazane, to historia nabrała by większej głębi. A tak to była o dziewczynie, która przeprowadziła się i zaczęła odganiać kolejnych amantów. Sprawa kuzyna również jest dosyć dziwna. Bo jak można się zakochać w kuzynie. (spojler) I dobrze, że zostało to wyjaśnione. Sam relacja uczuciowa szybko się toczy, w parę kartek, a oni już zakochani. Motyw motorów i wyścigów również szybki.
Książka w totalnie nastoletnim stylu, bo w końcu napisane przez nastolatkę. Zacznę od tego, że jestem o 10 lat starsza od autorki i już dawno ten okres mam za sobą. Historia nie była w moim stylu i może to wynikać zarówno z mojego dojrzałego gustu czytelniczego, ale też z nastoletniego stylu pisania autorki. Po mnóstwie przeczytanych książek jestem zwolenniczką głębokiego sensu w tym wszystkim, emocji i uczuć. Tego kompletnie zabrakło. Mocno czuć, że to debiut i to taki średni. Słownictwo również nastoletnie, dialogi szybkie, krótkie, dużo jednosłowne i mało głębokie. Opisy również takie sobie. Jedynie co mnie zaskoczyło to motyw tajemniczych róż. To był naprawdę świetny pomysł i kto okazał się wielbiciel również nieprzewidywalny.
Myślę, że autorka ma potencjał, tylko czeka ją dużo pracy. nad swoim stylem i opisami. Wszystko powinno mieć jakiś logiczny ciąg z różnymi przemyśleniami. Nie ma co patrzyć im więcej tym lepiej, bo czasem mniej w akcji tym lepiej. Czasem lepiej się skupić na szczegółach i obszerniejszymi opisami. Może osobom w wieku autorki taka książka by się spodobała, ale niestety nie mi.
2/10
Przeczytane:2025-11-19, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
Izabell Carvin ma piętnaście lat, a jej życie ma się całkowicie zmienić. Rodzice dziewczyny zmarli i dlatego wyjeżdża do Madrytu. Teraz ma zamieszkać z ciotką i jej trzema córkami. Zostaje przyjęta bardzo ciepło, co sprawia, że od razu zaczyna się tam dobrze czuć. Na dodatek poznaje Juliana, który od pierwszej chwili wpada jej w oko. Jest tylko jeden problem, okazuje się, że chłopak jest jej kuzynem.
Dziewczyna postanawia zapomnieć o nim, niestety nie za bardzo jej to wychodzi. Na dodatek zaczyna dostawać jakieś liściki oraz róże w różnych kolorach. Od kogo? Jak potoczy się jej znajomość z Julianem? Czy uda jej się zadomowić w nowym miejscu? Czy odnajdzie tam swoje szczęście?
Do książki mam niestety lekko mieszane uczucia. Z jednej strony historia mi się podobała, z drugiej była po prostu zbyt krótka. Książka ma tylko 132 strony, a na nich autorka porusza wiele wątków. Tym sposobem każdy jest dość ogólny, słabo rozwinięty. Gdyby wszystko trochę „rozciągnąć” byłaby to naprawdę świetna książka. Jednak nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, żeby była kiepska, po prostu według mnie nie jest genialna i mi brakuje rozwinięcia wątków.
Książkę czyta się bardzo szybko, podczas czytania towarzyszyły mi emocje, jednak nie były jakieś ogromne. Czytało się ją bardzo szybko.
Bohaterowie ciekawi, a ich zachowanie adekwatne do wieku. Osobiście ich polubiła, chociaż mam trochę wrażenie, że nie udało mi się ich zbyt mocno poznać.
„Będę twoją różą” to lekka pozycja na leniwe popołudnie. Była dość ciekawa, jednak dla mnie wątki zbyt mało rozwinięte.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA