Nieśmiały Gabriel wychowuje się w starej łódzkiej kamienicy w dzielnicy, która nie cieszy się dobrą opinią. Przemoc domowa i strach przeplatają się z dziecięcymi pragnieniami i wielką miłością do matki. Ojciec jest jedynie oprawcą. Do czego doprowadzi uległość?
Niniejsza powieść to przejmujący portret chłopca, którego doświadczyło życie. Jako dojrzały mężczyzna wspomina przeszłość, realizując dawne marzenia. A życie lubi zaskakiwać…
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2019-02-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 176
Przenosimy się do smutnej części Łodzi, gdzie w obskurnych kamienicach mieszkają ludzie, o których zdawałoby się, że Bóg zapomniał. Czy aby na pewno?
Główny bohater Gabriel jest młodzieńcem, który niedawno wkroczył w dorosłość i po traumatycznych wydarzeniach z dzieciństwa, powoli staje na nogach. Razem z czytelnikami przenosi się w przeszłość, byśmy mogli poznać bardzo smutną i wzruszającą historię chłopca z marzeniami. Chłopca z ulicy Wschodniej.
Książka opowiada o trudnej, lecz niestety dość często spotykanej sytuacji rodzinnej. Ojciec Gabrysia nadużywa alkoholu i zanęca się fizycznie nad jego matką, a także często nad chłopcem. Sąsiedzi wiedzą, bo tu każdy wie o wszystkim, jednak nie za wiele mogą zrobić. Sama poszkodowana jest psychicznie uzależniona od małżonka.
Książka budzi wiele emocji od współczucia po złość na oprawcę, ale i na ofiarę, która może się wyrwać z trudnej sytuacji, ale ciągle tego nie robi. Jest wiele smutnych, ale i wzruszających scen.
Nie jest to jednak książka specjalnie się wyróżniająca. Tematyka dość powszechna, dzięki której bardzo łatwo wywołać u czytelnika emocje, mamy bowiem cierpiące dziecko. Najbardziej jednak porusza postawa matki. Jej sytuacja może dać najwięcej do myślenia, zarówno osobom znajdującym się w trudnej sytuacji jak i świadkom.
Książka zawiera też w sobie elementy fantastyczno-religjne. Chłopca odwiedza anioł, który jest jego pocieszycielem i czyni drobne cuda. Dla jednych może być to plus w książce dla innych odbiegnięcie od rzeczywistości, kiedy spodziewali się zwykłej obyczajówki.
Moim zdaniem ile sytuacja matki jest bardzo naturalnie opisana tak przy chłopcu już mniej. Gabriel jest złotym dzieckiem, chwilami ma się wrażenie, że zbyt dobrym. Zawsze pełen miłości, niosący pomoc, znoszący cierpliwie krzywdę, taki chrześcijański ideał. Można by powiedzieć, że sam jest aniołem swojej mamy. Traktując to wszystko symbolicznie, jest jak najbardziej na plus. W rzeczywistości wiemy, że często trudne sytuacje niszczą dzieci, nikt też sam w sobie idealny nie jest.
Poruszany jest też motyw spełniania marzeń. Tu też uczepiłabym się, że trochę oklepane podejście jeśli się czegoś bardzo pragnie, to można osiągnąć wszystko. Motyw romantyczny też trochę wyidealizowany i niepewny. Z jednej strony autorka przez historię matki dziecka pokazuje, że zaślepienie w miłości może doprowadzić do tragedii. Z drugiej, że właśnie takie zaślepienie nie znając dokładnie danej osoby, prowadzi do prawdziwej miłości. Myślę, że lepiej byłoby pokazać jak ważne mieć oczy otwarte, patrzeć i sercem i rozumem na ukochaną osobę.
Zastanawiam się, co właściwie miały wnieść wstawki dziennika pani Kornelii, która wręcz obgadywała ludzi z kamienicy. Chyba po prostu podejście mieszkańców. Kiedy coś się dzieje, każdy jest zainteresowany, ale tylko nieliczni naprawdę potrafią wyciągnąć pomocną dłoń.
Uczepiłam się kilku rzeczy, ale nie uważam, że książka jest zła. Czytało się lekko, szybko. Króciutka treść na jeden/dwa wieczory. Rozbudziła we mnie wiele emocji, łzy na końcu poleciały. Poznałam parę miejsc w Łodzi. Jednak zabrakło czegoś, co sprawiłby, że książka pozostanie ze mną na dłużej.
Chyba nie ma takiego dziecka na świecie, które marzy o stale uśmiechniętych rodzicach, o cieple domowym, o radości i zabawie. Myślimy nad zdrowiem najbliższych i tym aby każdy członek rodziny był szczęśliwy. Szczęściarze ci co tak mają, prawda? Inaczej ma się sprawa kiedy do domu wkrada się ubóstwo i alkohol. Tylko ci, których to dotknęło, wiedzą jak ciężko jest żyć w takich warunkach. Niepewność i strach odbierają radość. Znika uśmiech i pojawiają się łzy. A gotówka znika szybciej niż się pojawiła. Brakuje podstawowych produktów, a to wpływa także na to, jak koledzy i koleżanki odbierają takie dziecko. I choć sąsiedzi i rodzina widzą co się dzieje to udają, że nie ma problemu. Nie ich sprawa to nie będą się wtrącać. Patrzą na to i akceptują to co się dzieje. I zazwyczaj sprawa kończy się w momencie pojawienia się karetki i policji...
Gabryś jako dziecko jest chorobliwie nieśmiały i jąka się. Mieszka w niebezpiecznej dzielnicy, na ulicy Wschodniej. Jest wychowywany przez matkę - kobietę o dobrym i wielkim sercu. Przy niej się nie zacina - mówi normalnie. Natomiast, gdy tylko widzi ojca od razu ma problemy z mową. Ojciec jest alkoholikiem. Nie dość, że jest uzależniony to jeszcze znęca się psychicznie i fizycznie nad synem i żoną. Na przestrzeni lat widzimy jak zmienia się nasz bohater. To jak spotkanie Alicji i Emilki zmienia go. Na szczęście w tym nieszczęśliwym dzieciństwie Gabryś może liczyć na wrażliwą sąsiadkę. A także na anioła. Dziecko przeszło przez piekielne dzieciństwo aby wyrosło na silnego i przystojnego mężczyznę. Choć w życiu dorosłym Gabryś nie ma na co narzekać tak to co przeszedł było straszne. Kartka po kartce na moim sercu pojawiało się kolejne pęknięcie. Całe szczęście, że nasz kochany wrażliwiec miał dobrego opiekuna. Był przy nim w najcięższych momentach. Nie opuszczał go w potrzebie. Jakoś udało mu się wkroczyć w dorosłość bez uszczerbków (może poza psychicznymi). Marzenia ma - jak każdy z nas. Bardzo dużo zawdzięcza obcej osobie Pani Helenie. To ona dała mu to ciepło, którego tak usilnie wypatrywał w swoim rodzinnym domu. Dała mu także możliwość startu w dorosłym życiu. Miał anioła jako dziecko i w życiu dorosłym.
Autorka pokazała nam, że mimo ciężkiego i mrocznego dzieciństwa może czekać na nas całkiem inna dorosłość. Możemy mieć wsparcie aniołów, którzy będą nas wspomagać. I odważymy się w końcu sięgnąć po marzenia. Już nie tylko śnimy o lepszej przyszłości i mamy nadzieję - teraz mamy możliwość realizacji. Choćby nie wiadomo jak ciężkie kamienie przyjdzie nam dźwigać to zawsze kiedyś pojawi się ktoś, kto nam zdejmie ten ciężar, weźmie za rękę i wskaże właściwą drogę.
Polecam agazlotowlosaiksiazki.blogspot.com
"Chłopiec z ulicy wschodniej" to powieść, której nie mogłam się doczekać. Niesamowicie mocno zauroczył mnie jej opis i wiedziałam, że będzie to dobra lektura. I oczywiście tak jest.
Książka jest przede wszystkim życiowa, bolesna i prawdziwa. Poznajemy tutaj historię Gabrysia, młodego chłopaka, który mocno doświadczył życia i przemocy. Mając wgląd na niego w teraźniejszości, możemy zauważyć jego przemianę, jaka zaszła w nim od dzieciństwa. Wraz z Gabrysiem przenosimy się do jego dzieciństwa, w którym poznajemy jego sąsiadów, dzięki którym udało mu się przeżyć troszkę lepiej jego marne dzieciństwo, a także doświadczamy ogrom bólu, jaki otrzymywał od swojego ojca. Chłopiec nie zna wyrażenia "ojcowska miłość". Dla niego słowo "tata" kojarzy się z bólem, siniakami i krzykiem.
Gabrysia poznajemy jako chłopaka pracowitego, który wyszedł na ludzi, ale w jego dzieciństwie nic nie wskazywało, że z tego gnębionego przez innych, bitego przez ojca chłopca, który ma marzenie o podróży i żyje w biedzie, wyrośnie taki mężczyzna. Książka dowodzi temu, że jeśli ktoś ma marzenia i chce je spełnić, to bez względu na okoliczności da radę i odniesie sukces.
W codziennym życiu spotykamy się z rodzinami, w których obecna jest przemoc. Zazwyczaj dzieci z takich domów czerpią te złe wzorce i wykorzystują je w życiu, jednak są jednostki, które są zupełnie inne, a ich serca przepełnione są miłością. Taki właśnie jest Gabriel. Jest to bardzo fajnie zobrazowane w powieści. Niesamowita jest siła walki tego chłopca.
Świetnie została ukazana tutaj znieczulica ludzi, którzy potrafią tylko współczuć innym z daleka, ale nie wyciągną pomocnej dłoni, aby zapobiec tragedią, które mają miejsce na co dzień. To jest tak prawdziwe, tak realne, że ludzie potrafią tylko patrzeć i komentować, nieliczne jednostki nakarmią głodnego, ale mało kto wstawi się za kimś i zrobi jakiś krok w kierunku pomocy, która odmieni czyjeś życie.
Ciekawym elementem powieści są również podróże z Aniołem Stróżem, a także dziecięca, niewinna, utracona miłość. To jest taki świetny dodatek, odskocznia od przemocy i smutnego, szarego życia.
Powieść jest przyjemna w odbiorze, chociaż troszkę smutna. Podoba mi się, że autorka skupia się na ważnych elementach fabuły i nie przeciąga książki na siłę, aby tylko powiększyć ilość stron. Widać, że liczy się dla niej jakość, a nie ilość. Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę i zachęcam do sięgnięcia po nią.
Czytając "Chłopca z ulicy Wschodniej" czułam ogromną złość na matkę Gabrysia, że nie potrafiła odejść od męża i zapewnić spokojnego domu dziecku. Może byłby on nadal biedny, ale bez ciągłych awantur i alkoholu. Wiem, że łatwo to mówić osobie postronnej. Jednak podjęcie decyzji o odejściu, jest bardzo trudne dla osoby, która jest codziennie poniewierana i bita. Ona nie widzi dla siebie innego życia. W dodatku duma nie pozwala jej przyznać się, że dokonała złego wyboru partnera, o czym wspomina Irena w rozmowie z synem "Ona od samego początku mnie ostrzegała, ale ja się zakochałam. Nikogo nie chciałam słuchać. Jaka ja byłam młoda i głupia. Babcia już dawno postawiła na mnie krzyżyk."
Oprócz bardzo smutnych wydarzeń pojawia się promyk nadziei na lepsze jutro. Chłopiec, aby zapomnieć o swoim bardzo trudnym położeniu, bez reszty oddaje się nauce. Marzy on o podróżach. Na jego drodze staną dobrzy ludzie, którzy pomogą mu wyrwać się z koszmarnego dzieciństwa. Pani Helena jak dobra wróżka będzie nad nim czuwać i otaczać opieką. Ucieczka w świat nauki i marzeń pozwoli chłopcu chociaż na chwilę zapomnieć o rzeczywistości.
Pomimo niewielkiej objętości książki, pani Anna pokazuje czytelnikowi bohaterów, którzy stanowią odzwierciedlenie różnych środowisk. Znakomicie oddaje zachowania wyrostków, którzy tworzą osiedlową bandę, zastraszającą i okradającą okolicznych mieszkańców. Przyjrzymy się niepełnosprawnej sąsiadce, która uważnie obserwuje poczynania mieszkańców kamienicy. Wspomniana pani Helena, anioł w ludzkiej skórze, elegancka starsza pani, która dyskretnie pomagająca potrzebującym. Nie można pominąć osób bezrobotnych, które żyją dnia na dzień i nie chcą pracować, jedynie liczą na łatwe zdobycie pieniędzy na alkohol. Ta mieszanka osobowości tworzy bardzo smutny obraz biednej dzielnicy, w której wychowuje się główny bohater.
TAM, GDZIE NIE ŚWIECI SŁOŃCE
Na początku roku swoją premierę miała powieść „Chłopiec z ulicy Wschodniej” Anny Stryjewskiej wydana przez wydawnictwo Szara Godzina.
Tytułowa ulica Wschodnia w Łodzi daleka jest od wyobrażeń o idealnym miejscu do życia. Brud, bieda, przestępczość są tu codziennością. W jednej z kamienic mieszka wraz z rodzicami Gabryś, nieśmiały, wątły chłopiec, który często pada ofiarą starszych kolegów. Zamknięty w sobie, stroniący od ludzi nastolatek marzy o podróżach po świecie. Prawdziwe zło, które go dotyka nie pochodzi jednak ze strony rówiesników. Koszmar, którego Gabryś doświadcza niemal dzień w dzień toczy się w jego domu. To tam on i jego matka są ofiarami brutalności ojca alkoholika. Zastraszona kobieta dawno już porzuciła nadzieję o odmianie swego losu, za to Gabryś wciąż wierzy w to, że ich życie kiedyś będzie wyglądało inaczej. Tymczasem codzienność depcze każde marzenie, każdy promyk nadziei. Wiecznie pijany ojciec, nie szczędzący razów żonie i synowi jest demonem z krwi i kości. Szare miasto, szara ulica, szary dom i szare sny. Czy żyjąc w piekle można mieć wiarę w lepszy świat?
Dość rzadko sięgam po powieści obyczajowe, ponieważ w zdecydowanej części są to ifantylne opowiastki o miłości lub opowiadają losy ludzi zupełnie oderwanych od rzeczywistości. Miłą odmianą jest książka taka jak „Chłopiec z ulicy Wschodniej”, która opowiada o innej stronie rzeczywistości. Takiej, której nie chcemy znać. Przejmująca, dobrze napisana i bardzo realistyczna to główne cechy tej powieści. Opowieść, która toczy się gdzieś teraz, być może, w mieszkaniu lub domu obok nas. Taka, której sami, być może, doświadczyliśmy. Sztuką jest o prymitywizmie pisać poetycko, a tak wlaśnie opowiada autorka. W brutalną, ponurą opowieść wplata wątki marzeń sennych , które ogromnie tę książkę upiększają. Anna Stryjewska pisząc ładnym, dopracowanym językiem opowiada o najbardziej wstrząsających rzeczach, które mogą dziać się w czterech ścianach. Matka, typowa ofiara przemocy- zahukana, pogodzona z losem, zniszczona psychicznie. Gabryś- jąkający się chłopiec, którego marzenia sięgają dalej niż wzrok. I miłość, która tych dwoje łączy. Małe ziarenka dobroci, nadziei i radości, które składają się na mozaikę dni, które upływają w ciągłym strachu.
Autorka podjęła trudny temat, który nadal, niestety, traktowany jest wstydliwie i zamiatany pod dywan. Przemoc fizyczna i psychiczna nigdy nie pozostają bez konsekwencji dla psychiki. Relacja ofiara - kat bardzo często wygląda właśnie tak jak w tej książce : uzależnienie, niemoc, brak perspektyw. I wstyd. To zdradzieckie uczucie, które częściej dotyka ofiary niż ich oprawców. Bardzo skomplikowany, ale i ważny temat. Nigdy nie spotkałam się z takim podejściem do omawianych zagadnień. Anna Stryjewska o tym co wstrętne, podłe i niskie napisała pięknie i poruszająco, a stworzona przez nią historia jest wiarygodna i poruszająca.
Ludzie. Ci którzy widzą i ci, którzy widzieć nie chcą. Ci, którzy niosą ból i tacy, którzy zabijają nadzieję. W tej powieści ludzie są bardzo różni, ale zdarzają się też anioły, które maltretowanemu chłopcu dają to, co są w stanie podarować. Ciepło, przyjaźń, a czasem po prostu jedzenie. I los, który bywa okrutny i przewrotny, ale czasami także sprawiedliwy. Niesamowita historia, która napisana jest w tak wyjątkowy sposób, że swoją prostotą i szczerością chwyta za serce.
„Chłopiec z ulicy Wschodniej” to nie tylko opowieść o przemocy, strachu i bólu. To także historia o miłości, przyjaźni i marzeniach. O tym, że nigdy nie wolno się poddawać bez względu na to jak parszywy spotyka nas los. Także o tym, że świat nigdy nie jest czarno-bialy. Mieszkańcy kamienicy przy Wschodniej to cały przekrój społeczeństwa. Od złodziejaszków i bumelantów po szacowne damy, które zdają się być w tych realiach nie na miejscu. Jedni wciąż walczą, a inni już dawno się poddali kując swój maleńki los.
Poznajemy Gabrysia niejako z dwóch perspektyw : jako prześladowanego chłopca i jako dorosłego mężczyznę. Jego plany, dążenia i lęki. Jego postać wykreowana jest tak misternie, że możemy niemalże poczuć ciężar jego trosk i ogromną siłę jego marzeń. Bardzo udana postać. W tej książce jednak jest kilka ważnych, choć wydawać by się mogło, że pozornie mało istotnych osób. Sąsiadka, która przykuta do wózka, notuje skrzętnie wszelkie wydarzenia na podwórku. Banda oprychów nieustannie knująca coś za śmietnikiem. Emilka, przyjaciółka Gabrysia, która jest jedną z jego nielicznych powierniczek.
W jednej z łódzkich kamienic mieszka rodzina Koneckich - Heniek, Irena i ich syn Gabryś. Chłopiec żyje w ciągłym strachu przed ojcem i strachu o matkę. Heniek jest nałogowym alkoholikiem, który bynajmniej nie stroni również od przemocy fizycznej na synu i żonie oraz jej molestowaniu. Gabryś przeżywa prawdziwe męki, kiedy okazuje się, że zgubił klucz do domu i już oczyma wyobraźni widzi jak Heniek wyżywa na nim swoją złość. Chłopiec ma jednak swojego Anioła Gabriela, dzięki któremu w trudnej rzeczywistości jest również miejsce dla cudów. Także sąsiadki Gabrysia starają się o niego dbać, na co chłopiec odpowiada zawsze wdzięcznością.
Gabryś stara się unikać swoich rówieśników. Wyśmiewają się z niego, znęcają nad nim a przez ciągłe jąkanie uważają go za opóźnionego w rozwoju. Nikt nigdy nie był w stanie zrozumieć go tak dobrze, jak rozumiała go jego pierwsza i wieczna miłość - Alicja. Jedynym problemem chłopaka jest tak naprawdę życie w ciągłym strachu, jest bowiem bardzo zdolny co udaje mu się niejednokrotnie udowodnić. Marzy o zostaniu podróżnikiem i obiecuje swojej matce, że kiedyś, kiedy już uwolnią się od ojca potwora a on będzie dorosłym mężczyzną, zabierze ją w rejs.
Los jednak nie sprzyja ani Irenie ani Gabrysiowi. Kobieta zostaje pobita tak dotkliwie, że zapada w śpiączkę a chłopak trafia do domu dziecka. Od tamtej pory musi radzić sobie sam, mając ciągle jednak przyjazną duszę w Pani Helenie i innych osobach z kamienicy w której mieszkał. Jak radzi sobie z rzeczywistością dorosły już Gabriel? Czy udaje mu się spełnić obietnicę daną matce?
Ciężko, bardzo ciężko jest mi się otrząsnąć z rzeczywistości, w którą wprowadziła mnie ta książka. Jestem bardzo wyczulona na wszelką przemoc i ludzkie nieszczęście i zdecydowanie nie jestem w stanie zaakceptować przemocy wobec dzieci. Przyznaję się, płakałam i to bardzo mocno czytając tę książkę. Autorka w bardzo dosadny sposób, bez żadnego upiększania pokazuje rzeczywistość rodziny patologicznej w jednym z jej najgorszych wymiarów. Tematycznie mogłabym doszukiwać się porównań w fabule książki "Sami sobie nigdy" Anny M. Brengos, ale tylko dlatego że również tyczy się przemocy fizycznej i alkoholizmu przez które najbardziej cierpią dzieci. Ciężko jest mi się wysłowić. Fabuła po prostu odebrała mi mowę. Jedyne czego nie jestem w stanie zrozumieć, to niemocy Ireny i tego że nawet dla dobra dziecka nie potrafiła zostawić tamtego potwora. Dobro dziecka jest najważniejsze. Uważam jednak, że z książką jak najbardziej warto się zapoznać.
www.ksiazkomania17.blogspot.com
Chciałam tylko przekartkować, zerknąć, obejrzeć. Przeczytałam całą! W 2 godziny!
Autorka mierzy się w swojej powieści z tematami niezwykle trudnymi – pisze o alkoholizmie, współuzależnieniu, trudnym dzieciństwie. Akcja powieści dzieje się w Łodzi, w starej kamienicy, gdzie mieszka Gabryś Konecki z rodzicami. Z ojcem-alkoholikiem, który znęca się nad rodziną, przepija każdy grosz i ciągle obiecuje poprawę. Jest i matka, która bezgranicznie kocha syna, ale nie potrafi, nie chce uwolnić się od męża. „Nie wyobrażała sobie życia bez niego, choć codzienność przypominała piekło. Przyzwyczaiła się do ciężkich razów, przekleństw, wyzwisk, do jego pijaństwa, braku odpowiedzialności, lecz nie mogła znieść poczucia, że ten mężczyzna sprawił, iż ona stała się nikim i jako żona, i jako córka. Ból fizyczny nie był tak straszny jak świadomość klęski, którą poniosła, dokonując takich, a nie innych wyborów”.
Autorka z niezwykłą dokładnością oddaje łódzkie realia, opisując brudne, śmierdzące podwórka kamienic w centrum, opowiadając niejako ‘przy okazji’ o historii i architekturze. Oprócz Gabrysia i jego rodziców pojawia się tu cała plejada postaci, niezwykle prawdziwych i barwnych, takich, jakie spotykamy na co dzień. Jest więc sąsiadka, która wszystko wie, wszystko widzi i notuje każdy krok sąsiadów w swoim zeszycie, jest banda łobuzów, której boi się cała kamienica, kilkoro niegroźnych pijaczków i staruszka, która dla każdego ma dobre słowo i coś słodkiego.
Realizm wypływa z każdej strony powieści, z każdego zdania. Czasem jest to realizm magiczny, bo czymże, jeśli nie magią, są podróże Gabrysia ze swym aniołem do miejsc, w których akurat chciałby lub powinien się znaleźć?
Gabryś - chłopiec z ulicy Wschodniej – jako dorosły mężczyzna próbuje ułożyć sobie życie, kochając matkę nad życie, chce spełnić jej i swoje marzenia. Czy to się uda? Czy trauma z dzieciństwa zostaje w nas na zawsze? Czy anioły pomogą mu także w dorosłym życiu?
Jestem oczarowana i wzruszona tą powieścią. Na pewno długo będę o niej pamiętać!
Dzieciństwo... - dla większości z nas stanowi wspomnienie najszczęśliwszego, najpiękniejszego i najbezpieczniejszego czasu w naszym życiu. Czasu, wypełnionego miłością, radością i chwilami z tymi, których najbardziej kochamy... Niestety, proza życia pisze czasami zupełnie inne scenariusze, które zamieniają ów beztroski okres dzieciństwa, w najprawdziwszy koszmar... O takim przypadku opowiada właśnie najnowsza i niezwykle poruszająca powieść Anny Stryjewskiej pt. "Chłopiec z ulicy Wschodniej", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Szara Godzina.
Fabuła książki przenosi nas swoimi stronami do współczesnej Łodzi, na tytułową ulicę Wschodnią... Tam mieszka rodzina Koneckich - agresywny i uzależniony od alkoholu ojciec, bezbronna i podporządkowana mu matka, jak i wreszcie mały chłopczyk - Gabriel. Piekło awantur, kłótni, wyzwisk i przemocy, to jego dramatyczna codzienność, od której stara się uciekać w świat zabawy i marzeń o lepszym życiu... Pomoże mu w tym pewna niezwykła postać, która okaże mu wiele miłości, dobra i nadziei... Nadziei, która nie opuści go także i w dorosłym już życiu, dając siły do spełnienia największego z pragnień...
Niniejsza powieść stanowi sobą niezwykle wzruszającą narrację o ludzkim cierpieniu, które już od najmłodszych lat wypełnia codzienność głównego bohatera... Codzienność bolesną, trudną, nad wyraz smutną..., ale też i decydującą o jego dramatycznym losie i przyszłości. Poznamy tu niezwykłych bohaterów, wkroczymy w ich mroczną codzienność, ale też i dotkniemy swoistej magii życia, która pozwala uwierzyć w dobro... I choć książka ta liczy sobie zaledwie niespełna 180 stron, to bagaż emocji, przeżyć i mądrości w niej zawarty, czyni ją opowieścią ważną, piękną i mówiącą nam o prawdziwym życiu więcej, aniżeli setki innych tytułów...
Ciekawie przedstawia się także pomysł na fabularną konstrukcję tej książki, oparty na podziale treści na dwie zasadnicze części - dzieciństwo Gabriela, jak i też już wydarzenia z jego dorosłego życia. Pierwsza z nich rysuje przed nami obraz domowego piekła chłopca, jego traumatyczne przeżycia oraz dramat, jaki z nich wynika... Druga część skupia się już na dorosłych losach tego bohatera, który stał się dobrym, rozsądnym i porządnym człowiekiem i któremu to do pełni szczęści brakuje jedynie realizacji największego z marzeń... Oba te wątki przedstawiają się tu równie ciekawie, intrygująco i realistycznie, skłaniając nas nie tylko do życia tą historią, ale też i uwierzenia weń...
Wielką siłę tej opowieści stanowią bez wątpienia jej wyjątkowi bohaterowie, z których to każdy w jakimś stopniu, stanowi postać tragiczną. Najwięcej uwagi poświęcono tu oczywiście osobie Gabriela, którego poznajemy zarówno jako nieśmiałego, zmagającego się pewnymi ograniczeniami i zagubionego chłopca, jak i następnie już w postaci dorosłego mężczyzny. Mężczyzny, który w znacznej mierze otrząsnął się ze swej traumy, stanął twardo na nogach i żyje tak, jak marzył... Równie ciekawie jawią się tu także rodzice chłopca - ojciec sadysta i tyran, jak i bezradna matka, która nie potrafi uwolnić się spod jego wpływu. To smutni, bezradni i słabi ludzie, którym tyleż współczujemy, co i też mamy wobec nich wielki żal, a nawet i pretensje o to, jacy są i jak bardzo krzywdzą swoje dziecko...
Opowieść ta jest osadzona w na wskroś polskich realiach, co z jednej strony świadczy jak najlepiej o realizmie przedstawianych tu wydarzeń, z drugiej jednak daje nam bardzo gorzki obraz naszego kraju, a po części też i nas samych. Kraju, w którym bieda, alkoholizm i przemoc stanowią jego wizytówkę, zaś my jawimy się jako nieczuli, zamknięci na dramaty sąsiadów i żyjący tylko własnymi sprawami ludzie. To bardzo smutny, mocny i w jakiejś mierze także oskarżycielski obraz autorki, z którym to nie można się nie zgodzić. I choć takie słowa bolą..., to być może w jakiejś mierze pomogą spojrzeć nam na siebie samych bardziej krytycznym okiem, co już będzie stanowić wielki sukces tej książki...
Długo zastanawiałam się nad tym, dlaczego w tę tak bardzo mocną, realistyczną i życiową opowieść, autorka wplotła także i elementy baśni... I myślę, że jedyną rozsądną, ale też i chyba najbardziej trafną odpowiedzią będzie ta, iż po prostu wobec tak dużej dawki zła, bólu i cierpienia, niezbędnym było zrekompensowanie jej czymś na wyraz dobrym, ciepłym i pięknym... I to też się dzieje na stronach tej książki, gdy w życiu chłopca pojawia się ktoś naprawdę niezwykły i wyjątkowy. Myślę też, że dzięki temu lektura tej pozycji jest dla nas jeszcze ciekawszą, jak i bardziej zaskakującą... Fakt ten nie powinien także w żadnej mierze zniechęcić do tej lektury tych czytelników, którzy "twardo stąpają po ziemi", w zakresie swoich literackich preferencji.
Powieść "Chłopiec z ulicy Wschodniej", to bez wątpienia niezwykle poruszająca, mądra i ważna odsłona współczesnej literatury obyczajowej. Odsłona, dotykająca trudnych tematów, ale też i niosącą sobą potężną dawkę nadziei i optymizmu, co zawsze warto podkreślić. Polecam sięgnięcie po tę książkę każdemu, kto poszukuje dobrej, inteligentnej i oferującej sobą coś więcej, aniżeli tylko rozrywkę, odsłonę polskiej literatury z najwyższej półki...
Cudowna historia o Gabrielu który pokazuje nam że trzeba bardzo wierzyć i dążyć do celu aby spełnić swoje marzenia .
Książka ta jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Anny Stryjewskiej. W powieści poznajemy historię Gabriela, który dziś jest już młodym studiującym i pracującym mężczyzną. Jest on również narratorem całej opowieści, w której opisuje swoje traumatyczne dzieciństwo w jednej z łódzkich starych kamienic.
Przemoc domowa, picie i awantury są dla Gabriela i jego mamy codziennością. Chłopiec próbuje jakoś funkcjonować w tej trudnej, a często brutalnej rzeczywistości jednocześnie postanawiając sobie wtedy, że gdy dorośnie wyrwie swoją ukochaną mamę z tego piekła.
Powieść ta, chociaż niewielka objętościowo, bo niespełna 180 stron, niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Przejmująca historia małego chłopca i jego zakleszczonej w kręgu przemocy domowej matki budzi w czytelniku bardzo wiele, niejednokrotnie skrajnych, odczuć.
Autorka poruszyła w swojej opowieści niezwykle trudny, lecz niezmiennie aktualny temat bardzo wnikliwie przyglądając się psychologicznym uwarunkowaniom codziennego życia w patologicznej rodzinie. Na uwagę zasługuje również bardzo wyraziste nakreślenie postaci mamy Gabriela, jako osoby całkowicie uległej i niepotrafiącej wyrwać się z rodzinnego horroru.
Jeśli zaś chodzi o Gabriela to jedyną odskocznią dla chłopca jest znajomość z przesympatyczną, mieszkającą po sąsiedzku staruszką. Znajomość ta daje chłopcu namiastkę normalności. Z czasem pojawia się także jego tajemniczy, nieziemski przyjaciel, ale o nim dowiecie się więcej czytając tę książkę.
„Chłopiec z ulicy Wschodniej” dzięki bardzo plastycznemu stylowi pisania autorki stanowi niezwykłą panoramę warstw społecznych oraz ludzkich osobowości, których losy na różne sposoby splatają się w zapomnianej kamienicy. Jest to dramatyczna historia dotykająca bardzo wielu trudnych kwestii, takich jak na przykład przemoc domowa, współuzależnienie, bezradność, samotność, wykluczenie, czy dziecięca bezsilność.
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak zakończyła się historia Gabriela i jego mamy to koniecznie sięgnijcie po niniejszą książkę, musicie być jednak przygotowani na emocjonalny rollercoaster, który tą opowieścią zafundowała czytelnikom Anna Stryjewska.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2019/10/zycie-w-matni-domowej-przemocy.html
Boże ty widzisz i nie grzmisz.
Moi kochani zapraszam Was na wycieczkę do Łodzi. Ci z Was, którzy mieszkają w tym mieście, bądź też mieli okazję je zwiedzać, na pewno zgodzą się ze mną, że jest w nim wiele pięknych i godnych uwagi miejsc. Tym razem jednak za sprawą książki Anny Stryjewskiej „Chłopiec z ulicy wschodniej” chcę zabrać Was w literacką podróż do jednej z dzielnic Łodzi, która wydaje się zapomnianą przez Boga i ludzi.
Tytułowa ulica Wschodnia to miejsce, gdzie w starej kamienicy dorastał główny bohater powieści Gabryś Konecki. Niestety jego dzieciństwo nigdy nie było beztroskie. Zdecydowanie można określić je, jako bezwzględną szkołę przetrwania. Ulica Wschodnia i jej mieszkańcy to swego rodzaju odrębna społeczność, która nie cieszy się dobrą opinią. Pijaństwo, rozboje i przemoc stanowią tu niemalże codzienność. Dla chłopca każdy dzień naznaczony jest strachem i cierpieniem, a to wszystko przez ojca, który pije i bije. Alkoholizm Heńka Koneckiego niszczy życie dziecka i jego matki. Mężczyzna staje się dla swojej rodziny oprawcą, który obwinia żonę i syna za swoją życiową nieudolność. A powodem do wyładowania swoich frustracji może być dosłownie wszystko. Mimo że bliscy mężczyzny chodzą wokół niego na paluszkach, to nigdy nie mogą być pewni, czy dziś jest szansa na odrobinę spokoju, ponieważ wszystko uzależnione jest od nastroju domowego tyrana. Gabryś, aby uciec z piekła, w jakim przyszło mu żyć, ucieka w marzenia o dalekich podróżach.
„[…] czy w pewnym momencie na wszystko jest już za późno? Niczego nie można już zmienić?".
Autorka w swojej książce bardzo dokładnie przedstawiła mechanizm zachowań zarówno osoby uzależnionej, jak i osób współuzależnionych będących jednocześnie ofiarami przemocy psychicznej i fizycznej.
Mamy możliwość przyjrzenia się tej trudnej sytuacji w dwóch aspektach. Na przykładzie matki Gabrysia-Ireny Koneckiej, widzimy, jak bardzo mimo cierpień i upokorzeń ze strony męża stara się ukryć przed innymi ludźmi to, co dzieje się w jej domu. Chce, aby ludzie postrzegali jej męża, jako wspaniałego i ojca.
Z drugiej strony dostrzegamy to, jak, bardzo trwanie we wspólnej niedoli kształtuje relację matki z synem. Tylko ich miłość pozwala im przetrwać tę gehennę. Dla Gabrysia to właśnie mama jest siłą do tego, by się nie poddać i wierzyć w lepszą przyszłość. Jednocześnie moglibyśmy zarzucić kobiecie, nadmierną bierność i uległość przedkładaną nad dobro dziecka, ale pamiętajmy, że z perspektywy ofiary przemocy domowej postrzeganie i motywy takiego, a nie innego jej postępowania wyglądają zupełnie inaczej.
Choć życie chłopca jest trudne i bolesne, to jednak nie jest ono pozbawione również nadziei i pięknych chwil, które dziś będąc już dorosłym mężczyzną, wspomina z ciepłem w sercu. Dzięki przyjaciółce Emilii oraz jednej bardzo miłej staruszce jego życie stało się lepsze. Jeszcze wtedy nie zdawał sobie jednak sprawy, że pewnego dnia ta starsza pani odmieni je już na zawsze. Mimo młodego wieku sercu wówczas nastolatka był ktoś jeszcze, z kim los rozdzielił go niespodziewanie, lecz mimo to ta wyjątkowa osoba ciągle zajmuje w nim wyjątkowe miejsce. Mimo upływu lat marzy o tym, by jeszcze kiedyś ją spotkać. Tylko, czy jego marzenia i pragnienia jeszcze kiedyś się spełnią, czy jednak na wszystko jest już za późno? O tym, musicie przekonać się sami.
Jak wspomniałam wcześniej, poznając ulicę Wschodnią i to, co się w tej dzielnicy dzieje ma się nieodparte wrażenie, że Bóg odwrócił oczy od tych ludzi, Chciałoby się powiedzieć: „Boże widzisz i nie grzmisz”. Jednak autorka wprowadziła w fabule wyjątkowy wątek nadprzyrodzonym, który doskonale udowadnia, że Bóg nigdy nie zapomina o najsłabszych i bezbronnych. To dzięki temu wyjątkowemu połączeniu tego, co boleśnie realne z tym, co wspaniałe, piękne, magiczne, a zarazem niepojęte Gabrysiowi udawało się przetrwać nawet najcięższe chwile i najdotkliwsze razy od życia.
„Chłopiec z ulicy Wschodniej” to niezwykle prawdziwa i trudna historia, która bez wątpienia bardzo mocno obciąży czytelnika emocjonalnie. To bolesna opowieść o cierpieniu i krzywdzie. Czytając, nie możemy przestać myśleć o tym, że przecież na świecie jest wiele rodzin w podobnej sytuacji, w której najbardziej cierpią bezbronne dzieci. Tak wiele z nich, nie miało szczęścia zaznać ciepła i bezpieczeństwa w rodzinie. Proszę, rozejrzyjmy się wokół siebie, być może gdzieś blisko nas jest właśnie taki mały Gabryś, dla którego nasza pomoc i wsparcie może okazać się jedyną, bezcenną bezpieczną przystanią.
Nie chce jednak, abyście myśleli, że karty powieści przesiąknięte są jedynie smutkiem i poczuciem beznadziei, wręcz przeciwnie znajdziemy tu również obraz wyjątkowych więzi, które połączyły zupełnie obcych sobie ludzi, piękną przyjaźń, wiarę w marzenia i lepszą przyszłość, a także miłość.
Mam nadzieję, że sięgniecie po tę niezwykle wartościową książkę, która uwierzcie mi, zostanie z wami na długo i nie pozwoli o sobie zapomnieć. Jednak tym razem, choć zdecydowanie polecam ją waszej uwadze, z uwagi na trudną tematykę, wiem, że nie każdy może być gotowy, na to, aby po nią sięgnąć, dlatego pozostawiam decyzję o lekturze do indywidualnego przemyślenia.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Szara godzina, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/02/boze-ty-widzisz-i-nie-grzmisz.html
Dla Gabriela Koneckiego przemoc to smutna codzienność. Jego ojciec troski topi w alkoholu, a gdy nie może go zdobyć – wszak rodzina żyje w biedzie – wyładowuje frustrację na żonie i synu. Czy z takiego środowiska można się wyrwać? Czy Gabriel spełni marzenie o zostaniu podróżnikiem? Czy odnajdzie swą miłość z dzieciństwa?
Pierwsza warstwa powieści to piekło. Piekło, jakie przeżywa Gabriel wraz z matką, piekło, które zgotował rodzinie ojciec. Anna Stryjewska sprawnie odmalowuje portret psychologiczny osoby uzależnionej. Wahania nastrojów alkoholika, euforię, gdy pojawia się nadzieja na odmianę losu i coraz poważniejsze pogrążanie się, gdy nadzieja ta okazuje się płonna. Autorka opisuje także relacje w rodzinie Koneckich, ze współuzależnieniem matki Gabriela, które jednak nie zostaje w powieści nazwane wprost i z wpływem alkoholizmu ojca na charakter i dalsze życie syna. Czyni to w sposób autentycznie poruszający, ale też wiarygodny, wywołując wiele emocji.
Na szczęście by nieco „przewietrzyć” tę duszną atmosferę, by dać czytelnikowi choć odrobinę wytchnienia i nadziei, Anna Stryjewska łączy realizm z elementami magicznymi. W jej powieści mogą zdarzyć się cuda, nad każdym dzieckiem czuwają anioły, nawet, jeśli czasami są zbyt zajęte, by uchronić je przed całym złem tego świata. Niektóre z opisanych w książce scen są bliskie kiczu, na szczęście jednak rozgrywają się w bardzo konkretnej, „przyziemnej” scenerii, która nie pozwala zbyt długo „bujać w obłokach”. Z nieba błyskawicznie schodzimy na ziemię, trafiając do łódzkiej kamienicy przy ulicy Wschodniej. Autorka wnikliwie portretuje nie tylko głównych bohaterów, ale także pozostałych jej mieszkańców, z wszystkimi ich radościami i smutkami, ukazując niezmienny rytm ich codziennego życia. Osadzenie akcji w konkretnym środowisku i koloryt lokalny bardzo wiele dodają powieści, gdy wraz z bohaterami książki przemykamy zarówno głównymi, jak i bocznymi uliczkami Łodzi.
Poznajemy wyjątkową starszą kobietę, która stara się pomóc uboższym sąsiadom, lecz często zderza się z niewdzięcznością. Jest kobieta, która bacznie obserwuje to, co dzieje się w okolicy i skrzętnie opisuje wszystkie wydarzenia. Są tutejsi menele, chuligani, a także stróże prawa. Anna Stryjewska opisuje większość z nich z dużą dozą empatii i ciepła – ta otwartość, zrozumienie drugiego człowieka wprost emanują z jej powieści. A jednak czuć nie wypowiedziany wprost zarzut wobec sąsiadów Koneckich, którzy byli mimo wszystko dobrymi ludźmi. To zarzut bierności. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jaki dramat rozgrywa się za drzwiami mieszkania głównego bohatera. Dlaczego więc nie reagowali? Dlaczego wzywali policję dopiero w ostateczności? Dopiero, gdy miało dojść do najgorszego… Stryjewska zdaje się zwracać uwagę czytelników na to, że zła nie można ignorować, że wobec zła nie można pozostać obojętnym. Ale też daje nadzieję. Nadzieję na to, że mimo wszystko można zmienić swój los, można wyrwać się nawet z najgorszego piekła, można zdecydować o tym, że nie będzie się powielać błędów rodziców. Walka o lepszą przyszłość okupiona będzie bardzo ciężką pracą, niezbędna może też okazać się pomoc innych ludzi, ci jednak niemal zawsze znajdą się gdzieś blisko nas. Z wnioskami niełatwymi, ale i z nadzieją pozostawia swoich czytelników Anna Stryjewska. Z pewnością wielu spośród nich zapamięta historię chłopca z ulicy Wschodniej na długo.
"(…) czy w pewnym momencie na wszystko jest już za późno? Niczego nie można już zmienić?".
Owiana złą sławą ulica Wschodnia w Łodzi jest mi bardzo dobrze znana, gdyż dość często przechadzałam się nią, idąc na swój uniwersytecki wydział. Z tego względu więc wiem, że autorce udało się z wielką dbałością o szczegóły odmalować klimat tego miejsca i jednocześnie pokazać, że życie nie jest tylko czarne i białe, ale mieni się różnymi barwami.
Anna Stryjewska od wielu jest zawodowo związana z Łodzią, w której prowadzi agencję nieruchomości. Autorka oprócz pracy twórczej w postaci pisania, także maluje. W 2015 r. otrzymała wyróżnienie w konkursie Książka Przyjazna Dziecku za powieść dla młodzieży pt. "Głowa do góry, Matyldo". W 2018 r. pojawiły się jej dwa kolejne dzieła.
Gabriel Konecki mieszka wraz z rodzicami w łódzkiej kamienicy na ulicy Wschodniej. Jego ojciec alkoholik, znęca się psychicznie i fizycznie nad nim oraz nad matką. Chłopiec jest wycofany, ale dobrze się uczy, a także marzy o podróżach. Przyjaźni się z zamieszkującą kamienicę, uroczą staruszką, nie wiedząc o tym, że znajomość ta kiedyś zupełnie odmieni jego życie.
Powieść Anny Stryjewskiej to przede wszystkim dogłębnie przeanalizowane studium psychologiczne rodziny dysfunkcyjnej, jaką z pewnością jest rodzina Koneckich. Choroba alkoholowa ojca, która zbyt często przeradza się z przemoc domową, wpływa bowiem na relacje pomiędzy Gabrielem i Ireną, a także zaburza całkowicie poczucie bezpieczeństwa u chłopca. Ukazane przez autorkę drastyczne sytuacje, jakich świadkiem jest dziecko, wywołują wiele emocji i w zupełności tłumaczą wycofanie się małego Gabriela. Ten przejmujący obraz ukazujący swoistą amplitudę wahań zachowań ojca, który z roli oprawcy płynnie przechodzi w rolę normalnego ojca, bardzo mocno wpływa na wyobraźnię czytelnika.
Bardzo istotną z punktu widzenia psychologicznego jest ukazana kreacja matki Gabriela, jako osoby współuzależnionej. Początkowo bowiem trudno zrozumieć, że kochająca swojego syna matka, nie robi nic w kierunku tego, by poprawić swój los, a co za tym idzie, aby syn dorastał w warunkach nie narażających go na długotrwały stres. Autorka bardzo wiarygodnie pokazuje ten proces ze wszystkimi jego charakterystycznymi cechami, czyli z ukrywaniem prawdy, ze stwarzaniem pozorów, z życiem pełnym kłamstwa. Na początku można poczuć złość na zachowanie matki głównego bohatera, jednak w miarę rozwoju toku akcji, postrzeganie to ulega zmianie, gdyż kobieta sama jest ofiarą, która nie otrzymała w odpowiednim momencie specjalistycznej pomocy, a dzięki której mogłaby spojrzeć inaczej na swoje życie.
W powieści zazębiają się ze sobą dwie, diametralnie różne płaszczyzny – realizm sytuacyjny z wątkiem nadnaturalnym. To dość ciekawe połączenie, biorąc pod uwagę odmalowany klimat życia w łódzkiej kamienicy, której mieszkańcy reprezentują różne postawy społeczne i w zasadzie są już pogodzeni z własnym losem, bez perspektyw na przyszłość, a pewną istotą, która czuwa nad Gabrielem i pomaga mu w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach. Te dwie warstwy dodają tej historii swoistej nutki magii.
"Chłopiec z ulicy Wschodniej" to książka o tym, że nie każdy z nas ma równe szanse na udane życie, ale także o tym, że warto mieć marzenia i podążać do ich spełnienia. Anna Stryjewska nie oddaje w ręce czytelników łatwej historii, gdyż opisane w niej sytuacje, wywołują wiele emocji. Pomimo tego jednak, książka ta zawiera dość dużą dawkę optymizmu, który jest nam potrzebny w codziennych zmaganiach z życiem.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Poruszająca opowieść o przyjaźni między podziałami, miłości i dążeniu do realizacji marzeń... Młodziutka Apolonia, chcąc uniknąć kolejnych, brutalnych...
Oparta na prawdziwych wydarzeniach rodzinna historia pełna tajemnic, marzeń i wiary w lepsze jutro. Połowa lat 90-tych; młodzi Ostrowscy po kilku latach...