Samouk z muzyką i poezją we krwi, nadwrażliwy dwudziestolatek ze statecznej, mieszczańskiej rodziny, którego piosenki miały uwodzicielski czar... Kim był ów elegancki, dobrze wychowany mieszczanin sprawiający wśród kolorowej PRL-owskiej bohemy wrażenie kogoś z innego świata? Jaką drogę przeszedł nieśmiały nastolatek z Zamościa, któremu muzyka nie dawała spokoju i któremu w drodze na szczyty popularności towarzyszyła druzgocąca zdrowie choroba psychiczna?
Biografia Marka Grechuty autorstwa Marty Sztokfisz to książka zrodzona z międzypokoleniowej fascynacji, poświęcona nie tylko samemu artyście, ale też jego ponadczasowej twórczości, która do dziś łączy odbiorców w każdym wieku. Drobiazgowo i skrupulatnie badane są tu nawet najdrobniejsze i pozornie nieistotne fakty z każdego etapu życia Grechuty oraz często oszczędne i ostrożne relacje jego rodziny, przyjaciół, znajomych. Grechuta malował szarobure, socjalistyczne życie kolorami liryzmu i łagodności. Żartował, wzruszał, dawał nadzieję - pisze o autorka. Dzięki jej tytanicznej pracy powstał nie tylko portret wyjątkowego artysty, ale także doskonale zarysowane zostało tło historii jego życia, przenikliwy obraz epoki, która go ukształtowała, zapis miejsc i ludzi, którzy zdecydowali o jego losie.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2013-09-25
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 300
Poznajcie polską Julię Child! Trzęsła warszawską socjetą końca XIX wieku. Bywała na salonach, nadawała ton dyskusjom i balom. Żadna inna kobieta w Królestwie...
Do czego może być zdolna kochająca kobieta? Młoda, utalentowana warszawska aktorka podjęła heroiczną decyzję, by uwolnić od bólu umierającego narzeczonego...
Przeczytane:2025-01-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2025, Miałam,
Historia Grechuty przedstawiona z drugiej, nieco bardziej czarnej strony. Bardzo się skupia na chorobie piosenkarza, o której mało kto mówił w tamtych czasach. I nawet sama autorka książki nie była w stanie zdobyć informacji o szczegółach. Ale książka bardzo ciekawa. Przeczytanie zajęło mi dwa dni tak się w nią wyciągnęłam. Bywały jednak momenty, gdy musiałam się wracać i czytać jeszcze raz, by nie pogubić się chronologicznie w wydarzeniach.