Nie wszystko, co pogrzebane, pozostaje w ziemi.
Lata sześćdziesiąte XIX wieku. W Polsce nasilają się represje, a strach i gniew wdzierają się do codzienności niczym gęsta mgła. Do Zalesic, posiadłości rodziny Zalewskich, przybywa młoda guwernantka Magdalena, by nauczać Amelię i Rozalię. Szybko dostrzega, że za eleganckimi murami dworu kryje się coś więcej niż rodzinne sekrety – chłód, niewypowiedziane żale i głęboko zakorzenione urazy tworzą atmosferę równie duszną, co nadciągająca nad kraj burza.
Gdy w życiu Magdaleny pojawia się Romek – brat Amelii i Rozalii– jej los splata się z historią rodu Zalewskich w nieodwracalny sposób. Przeszłość, skrzętnie ukryta pod warstwą kłamstw i niedomówień, zaczyna stopniowo odsłaniać swoje mroczne oblicze. A to, co miało pozostać pogrzebane, staje się siłą zdolną zniszczyć wszystko – rodzinę, miłość, a także nadzieję.
Wydawnictwo: Zaczytani
Data wydania: 2025-06-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 364
Język oryginału: polski
"Straszna to doprawdy rzecz, gdy w tej samej rodzinie, w tym samym domu ludzie nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać i szczerze wyznać, co ich boli."
Początki bywają trudne. Kiedy życie oczekuje od nas zmian, czy to związanych z pracą, szkołą, miejscem zamieszkania lub innym mniej lub bardziej rewolucyjnym wydarzeniem, każdy odczuwa jakieś emocje. Niektórzy cieszą się nowymi wyzwaniami, inni obawiają się przyszłości, ale chyba nikt nie pozostaje obojętny wobec zmieniającej się rzeczywistości. Faktem jest, że nikt nie wie, co będzie dalej, jak potoczy się nasze życie i może najlepiej, aby wszystko pozostało po staremu? Tylko w wielu przypadkach jest to absolutnie niemożliwe, bo życie nie lubi stagnacji i gna do przodu czy tego chcemy czy nie. Najgorzej zaś, kiedy nowe realia nas przytłaczają i wtedy pojawia się coś, co nazwalibyśmy po prostu samotnością.
"Książki, spacery i moje elfy – to mi wystarczało, lecz z drugiej strony czyniło zupełnie obojętną na jakiekolwiek wieści z realnego świata. Ten realny świat był w moim przekonaniu wrogi, nic dobrego mnie stamtąd nie spotkało i spotkać nie mogło."
Zalesice, posiadłość rodziny Zalewskich, która w latach sześćdziesiątych XIX wieku mogła poszczycić się mianem dobrze prosperującej rodowej siedziby. Wraz z parkiem, polami, ogrodami i zabudowaniami gospodarczymi stanowiła dumę Marii Zalewskiej, najstarszej dziedziczki dworu. Niestety w tym przekonaniu była osamotniona, poza swoim wnukiem Romanem i wnuczką Amelią. Tak jak sporne było podejście do posiadłości, tak i rodzinne relacje pozostawiały wiele do życzenia. Inne gusta, inne oczekiwania, a pomiędzy nimi tajemnice z przeszłości i niecne uczynki teraźniejszości. Czy w takiej atmosferze można być szczęśliwym, czy można liczyć na życzliwość i zrozumienie? Trudno żyje się w domu, w którym każdy ma swoje własne, skryte marzenia i nie dzieli się nimi z krewnymi. Jedyną bronią pozostaje wtedy ucieczka, ta w inne miejsca i w inne rejony własnego umysłu.
"Czy tak już będzie zawsze, że ich rozmowy będą dotyczyły różnych mniej lub bardziej ważnych spraw, lecz nie tego, co boli, co uwiera, co stoi kością w gardle?"
Kiedy w dworku pojawia się nowa guwernantka, panna Magdalena Biłowicz, najpierw wydaje się, że nie będzie pasowała do miejsca, które w końcu przewyższa rangą jej dotychczasowy dom. Co taka panna jak ona, pochodząca z kupieckiej rodziny, ma do zaoferowania bogatej rodzinie szlacheckiej, oprócz oczywiście umiejętności nauczycielskich? Guwernantki traktowane były w owych czasach niemalże na równi z inną służbą i niewiele miały do powiedzenia w innych sprawach poza edukacyjnymi. Ostrzeżona przez inne panie piastujące podobne stanowiska, Magdalena nie zamierza spoufalać się z członkami rodziny, szczególnie jej męskiej części. Okazuje się, że jej chłodny dystans, zamknięcie w sobie i raczej obojętna twarz, idealnie wpasowują się w nastrój, jaki panuje w Zalesicach. W końcu to tam każdy chodzi własnymi drogami i skrywa swoje myśli i czyny. Przeszłość zaś panny Biłowicz jest równie pogmatwana i bolesna.
"Własny dom to podstawa. Bez korzeni umrzemy jak chore lub ścięte drzewa."
Pomimo tych wszystkich różnic charakterów, oczekiwań i marzeń, każdy z naszych bohaterów potrzebuje miejsca, do którego chciałby wracać, które definiowałoby ich przynależność. Wydawałoby się, że większość z nich za nic ma rodzinny dom, ale to własnie on mówi nam skąd nas wiedzie droga. Można go kochać, można go nienawidzić, ale warto wiedzieć jakie są nasze korzenie. Choćby po to, aby móc zdecydować czy chcemy nadal wrastać nimi w ziemię, czy jednak wyrwać z gleby i podążyć własną drogą. A kiedy kraj pogrąża się w widmie kolejnego powstania i trzeba opowiedzieć się, po której jest się stronie, wtedy dom rodzinny stanowi ostoję bezpieczeństwa. Najtrudniej mają zaś ci, którzy nie chcą do niego wracać lub z premedytacją uciekają w poszukiwania lepszego życia. Tylko czy rzeczywistość zdoła dorównać ich wyobrażeniom?
"Babka Maria mawiała, że nie przesadza się starych drzew. Ja dopowiadam w duchu, że niektórych młodych drzew także nie powinno się ruszać, bo i one – podobnie jak te stare – nie przyjmą się w nowej glebie."
Początki bywają trudne. Tylko czy muszą koniecznie definiować nas na resztę życia? W końcu to tylko pierwszy etap na drodze zmian. Nieważne czy to początek drogi ku dorosłości czy ku innemu życiu, chyba warto walczyć o to, aby kolejny krok okazał się łatwiejszy, lepszy, po prostu inny. Zarówno członkowie rodziny Zalewskich, jak i historia Magdaleny Biłowicz pokazują, jak wiele odbiera nam zamknięcie się na drugiego człowieka, a pochodzenie nie ma tutaj nic do rzeczy. Samotność każdego z nich, mimo że przecież mają wokół siebie mnóstwo ludzi, miejscami zapiera dech w piersiach. Pogrążeni we własnych ponurych myślach lub zdecydowani trwać uparcie w swoich przekonaniach, nie zauważają, że nadciąga znacznie poważniejsze zagrożenie z zewnątrz, które może uniemożliwić dojście do porozumienia. Z innymi, jak i z samym sobą.
Pierwsza część sagi „Dziedzictwo elfów” wprowadza nas w jakże intrygujący świat życiowych rozterek. Na tle rodzącego się buntu społecznego wobec rosyjskiego zaborcy, obserwujemy nieśmiałe początki sprzeciwu bohaterów wobec własnego losu. Czy uda im się dokonać dobrych wyborów? Odpowiedzi na te pytania udzieli nam tom drugi, a przynajmniej na niektóre z nich.
Gorąco polecam
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Dziedzictwo elfów. Tom 1, Agnieszka Janiszewska, Wydawnictwo Zaczytani, 2025
Fanom autorki długo przyszło czekać na jej kolejną książkę, ale było warto, tym bardziej, że w pakiecie otrzymaliśmy od razu trylogię z serii "Dziedzictwo elfów", a tom pierwszy, który już za mną, mocno rozbudził apetyt na kolejne części, w których zapewne poznamy dalsze losy bohaterów na tle burzliwych dziejów historycznych naszego kraju. Kilka ostatnich książek autorki było nieco mniej udanych, dlatego cieszy fakt, że Pani Agnieszka w tej nowej serii pokazała znowu wysoką formę pisarską, a od lektury ciężko było się oderwać.
Przede wszystkim zachwyciło mnie miejsce akcji - urokliwe Zalesice, ukryte wśród pół i lasów, z niedużym, starym dworkiem, w którym znajduje się wiekowy, rodowy dworek, zamieszkany przez rodzinę Zalewskich. Cały dom twardą ręką prowadzi seniorka rodu - Maria. Wzięła na siebie brzemię jakim jest odpowiedzialność za majątek i rodzinę. Irytował mnie jej syn i synowa. On wiecznie nieobecny duchem i ciałem, ona "święta krowa", która większość czasu spędza na wizytach towarzyskich i narzekaniu na wszystko i wszystkich. Również ich starsza córka - Rozalia, to próżna, rozkapryszona dziewucha, która robi co jej się żywnie podoba i nikt nie potrafi nad nią zapanować. Za to jej młodsza siostra Amelia jest przeciwieństwem żywiołowej Rozalii. Wycofana i nieśmiała (oraz nie tak urodziwa jak siostra) żyje trochę w swoim świecie, również tym z wyobraźni. Rozmawia z elfami oraz istotami, które funkcjonują w jej wyobraźni. Być może jest tak dlatego, że gdy ludzie wokół ją rozczarowują, to szuka swojego miejsca w alternatywnej rzeczywistości. Za to ciekawą postacią okazał się starszy brat dziewczyn - Roman, który charakterem i usposobieniem zdecydowanie pasuje do Amelii. Tak jak ona, jest trochę wycofany, lubi spacery po lesie i stroni od towarzyskiego blichtru wyższych sfer. I tak oto do tego dworku pewnego dnia trafia Magda, która chce się wyrwać z toksycznej rodziny, w której ojczym ją wykorzystuje sexualnie, pomiata jej matką i traktuje ją jak tanią siłę roboczą, która haruje w jego piwiarni i cukierni, a dwaj przyrodni bracia są zahukani i nie mają tam nic do powiedzenia. Praca guwernantki, która na początku wydawała się być trudna a rodzina nieprzystępna, z czasem okazuje się "lekiem na całe zło" i dziewczyna odnajduje w Zalesicach potrzebny jej spokój.
Tymczasem Polska jest w burzliwym okresie historycznym XIX pod zaborami rosyjskimi, gdzie Polacy walczą o odzyskanie niepodległości, więc krew się poleje, będą zamieszki i pewne bolesne konsekwencje poniosą też bohaterowie powieści. Przy tej okazji utkwił mi w pamięci cytat, mówiący, iż: "Nic nie jest dane raz na zawsze".
Może sama fabuła nie jest zbyt skomplikowana, jednak całe tło i klimat jaki temu towarzyszą, działały na mnie odprężająco. Lubię przenosić się do tego okresu historycznego, a autorka świetnie odmalowała klimat epoki (jest historykiem z wykształcenia) oraz nakreśliła wyraziste sylwetki bohaterów, gdzie prym wiodą kobiety, a mężczyźni raczej nie zostali pokazani w zbyt korzystnym świetle. Z przyjemnością zanurzyłam się w tym fikcyjnym, literackim świecie i również z przyjemnością poznam dalsze losy bohaterów, sięgając po kolejne tomy trylogii.
"Przeszłość trzeba trzymać za zamkniętymi drzwiami (...). W razie potrzeby należy zatrzasnąć te drzwi... Liczy się tylko teraźniejszość i przyszłość".
Jeśli miałabym wskazać miejsce będące idealnym symbolem przemijania i odchodzącej przeszłości to niewątpliwie byłyby to powieściowe Zalesice. Literacka podróż to tego dworu z pięknym parkiem, ze stajniami, dworskim ogrodem i jak się okazuje, także z elfami i wróżkami to bowiem nieco eteryczna wędrówka do czasów już minionych. I aż trudno mi uwierzyć, że miejsce to jest jedynie wytworem wyobraźni autorki.
Agnieszka Janiszewska ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie autorka pracuje jako nauczycielka tego przedmiotu w liceum ogólnokształcącym. Zgodnie z nabytym wykształceniem, pasjonuje ją historia, lubi także podróże, w trakcie których zwiedza różnorodne zabytki. Mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości.
Lata 60. XIX wieku. Magdalena Biłowicz przybywa do dworu rodziny Zalewskich, by pełnić w nim funkcję guwernantki dla dwóch sióstr, Amelii i Rozalii. W Zalesicach młoda kobieta próbuje uciec od traumatycznych doświadczeń, jakie nabyła w domu za sprawą ojczyma. Jak się jednak z czasem okazuje, nie ona jedna skrywa głęboko ukryte tajemnice. Gdy poznaje Romka, dziedzica majątku, jej los nieodwołalnie splata się z historią rodu Zalewskich.
Ciężko było mi w pełni powrócić do rzeczywistości po tak pasjonującej literackiej podróży do XIX wieku, jaką zafundowała mi Agnieszka Janiszewska. Ta powieść to bowiem wyjątkowa, ozdobiona pięknym językiem i klimatyczna wędrówka w czasie do miejsc, ludzi i zwyczajów, które obecnie są już jedynie daleką przeszłością. W głównej mierze to dwór w Zalesicach ze swoją iście bajkową nazwą pozwala niemal przenieść się w czasie i stać się uczestnikiem codzienności ówczesnych mieszkańców takiego majątku. To miejsce staje się również widocznym symbolem przemijania ludzi, przemijania rzeczy materialnych i przemijania namiętności.
"Dziedzictwo elfów" to powieść, w której pierwszoplanową rolę pełnią kobiety. Agnieszka Janiszewska pokusiła się o zróżnicowane kreacje psychologiczne bohaterek reprezentujących zupełnie odmienne podejścia do życia. Magdalena, Amelia, Rozalia, Jadwiga czy też Elżbieta i Maria to kobiety tak różne, a jednak łączy je posiadanie tajemnic i milczenie, które zbyt często definiuje ich codzienność. Jedne z nich ulegają porywom serca, a inne zupełnie zamykają się na namiętności. Co ważne, każda z nich jest na wskroś ludzka, z błędami jakie zdarza się im popełnić. To one są fundamentem tej opowieści i to ich losy nie pozwalają oderwać się od lektury tej książki aż do ostatniej strony.
W przypadku tej trzytomowej powieści zaskakiwać może sam tytuł, który niewątpliwie przywołuje skojarzenie z gatunkiem fantastyki. Taka wątpliwość szybko jednak zostaje rozwiana, gdyż już w pierwszym tomie trylogii czytelnik zaczyna rozumieć, czym jest "Dziedzictwo elfów", a po lekturze trzeciego, w pełni poznaje jego symbolikę i metaforyczny wymiar. Zatem wielkie brawa dla autorki za ten odważny i nieco przewrotny tytuł, który od samego początku intryguje.
Agnieszka Janiszewska w swojej najnowszej książce pokazuje, że obok historycznych wydarzeń z powstańczym duchem na czele, toczą się ludzkie losy pełne dramatów, rozczarowań, ale i chwilowego szczęścia. Są obecne także tajemnice, które czasami w najmniej spodziewanym momencie odsłaniają wstydliwą prawdę. "Dziedzictwo elfów" zaskakuje zawiłością ludzkich losów i fabularnym twistem, pokazującym, że życie potrafi pisać nieprawdopodobne scenariusze. To trzytomowe dzieło to niewątpliwie wyborna uczta literacka dla fanów powieści obyczajowych z historią w tle.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Drugi tom pasjonującej powieści o losach zawiedzionej przyjaźni i nieodwzajemnionej miłości. A także o tym, czy można, na przekór wszystkiemu, a...
Nie wszystko widać na pierwszy rzut oka Dorosłe córki Juliana oraz Eweliny przypominają ogień i wodę. Dzieli je nie tylko różnica temperamentów, ale także...