Powieść o magicznym uroku książek i odwadze, by opisać własną historię, autorki bestsellerów „Strażniczka szczęśliwych zakończeń” oraz „Ostatnia z dziewcząt Moon”
Ashlyn Greer sprzedaje białe kruki, niespotykane woluminy, a jej zamiłowanie do książek wykracza poza odurzający zapach starego papieru, atramentu i skóry. Czuje echa historii poprzednich właścicieli – emocjonalny odcisk palca, który tylko ona potrafi odczytać. Kiedy odkrywa parę pięknie oprawionych tomów, które chyba nigdy nie zostały opublikowane, jej dar szybko przeradza się w obsesję. Każdy z nich zawiera zaskakujące oskarżenie, zaś autorzy, Hemi i Belle, opowiadają z dwóch perspektyw o tym samym, tragicznym romansie. Ashlyn zostaje uwikłana w trwającą od dziesięcioleci literacką tajemnicę. Chce odkryć, kim są bohaterowie i jak potoczyły się ich losy. Zdeterminowana, by poznać prawdę kryjącą się za opowieścią skazanych na zagładę kochanków, czyta dalej, podążając szlakiem złamanych obietnic i pozornie niewybaczalnych zdrad. Im więcej Ashlyn dowiaduje się o Hemi i Belle, tym bardziej zbliża się do finału ich historii miłosnej – i musi ją skonfrontować z niezamkniętymi rozdziałami własnego życia.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2025-04-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: The Echo of Old Books
Uwielbiam powieści, w których jednym z głównych motywów są książki, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok najnowszej powieści Barbary Davis, autorki „Strażniczki szczęśliwych zakończeń” oraz „Ostatnia z dziewcząt Moon”. Mimo że nie czytałam jej wcześniejszych książek, sięgając po „Echo dawnych ksiąg”, byłam pewna, że ta historia mnie zachwyci.
Ashlyn Green pracuje w antykwariacie, a jej zamiłowanie do książek wykracza daleko poza odurzający zapach starego papieru. Ashlyn posiada niezwykły dar – czuje echa historii poprzednich właścicieli książek, emocjonalne odciski, które tylko ona potrafi odczytać. Pewnego dnia w jej ręce trafiają dwie wyjątkowe książki, pięknie oprawione, lecz prawdopodobnie nigdy niewydane. Każda z nich zawiera wzajemne oskarżenia, a ich autorzy, Hemi i Belle, opowiadają o tym samym tragicznym romansie.
Ashley, pragnąc odkryć, kim są bohaterowie książek, zagłębia się w literacką ucztę, podążając śladami złamanych obietnic i pozornie niewybaczalnych zdrad. Im więcej dowiaduje się o Hemi i Belle, tym bardziej zbliża się do finału ich historii miłosnej – i musi skonfrontować ją z niezamkniętymi rozdziałami własnego życia.
Na kartach swojej powieści Barbara Davis zabiera czytelników w niezwykłą podróż do świata, w którym to właśnie książki odgrywają kluczową role w życiu bohaterów. Powieść napisana jest w podwójnej linii czasowej. Jedna część rozgrywa się w przeszłości, w 1941 roku w Nowym Jorku, a druga w 1984 roku w New Hampshire. Fabuła toczy się niespiesznie, jednak od pierwszych stron pochłania czytelnika, nie dając mu chwili wytchnienia. Autorka umiejętnie przeplata dwie osie czasowe, tworząc niezwykle klimatyczną opowieść o książkach i wielkiej miłości. Z zapartym tchem śledziłam wydarzenia z kart książki – zarówno śledztwo prowadzone przez Ashlyn dotyczące dwóch książek i ich tajemniczych autorów, jak i piękną historię z okresu wojennego, która sprawiła, że trudno mi było oderwać się od lektury, nawet na moment. Davis sprawnie lawiruje pomiędzy teraźniejszością a przeszłością, w obu przypadkach odkrywając przed nami piękne obrazy miłości. Autorka w swojej powieści w sposób niezwykle obrazowy ukazuje nastroje antysemickie, które zaczęły się zakorzeniać wśród najbogatszych i najbardziej wpływowych Amerykanów na początku II wojny światowej. Ukazuje rolę zamożnych kobiet, które żyły w latach 40. XX wieku, i które musiały dostosować się do swojego miejsca w społeczeństwie.
„Echo dawnych ksiąg” to niezwykła i urzekająca opowieść o miłości, przebaczeniu, zdradzie i sekretach, która całkowicie mnie oczarowała. Autorka ma niesamowity kunszt pisarski, potrafi oczarować czytelnika słowem pisanym, oddając emocje bohaterów tak głęboko, że czytając książkę, odczuwamy ich nastroje, emocje i uczucia. Już dawno żadna książka nie zachwyciła mnie tak mocno, jak „Echo dawnych ksiąg”; ta książka okazała się lekturą wyjątkową, która trafiła w moje serce i na długo w nim pozostanie. Gorąco polecam!
Nie często trafiam na powieść, która mówi jednocześnie o książkach, emocjach i miłości tak szczerze, bez przesady, bez sztuczności. „Echo dawnych ksiąg” Barbary Davis to właśnie taka historia – z jednej strony subtelna, z drugiej przejmująco głęboka. I zupełnie inna niż się spodziewałam.
Ashlyn Greer to właścicielka antykwariatu, która posiada niezwykły dar – potrafi wyczuć emocje dawnych właścicieli książek. To nie jest magiczny trik rodem z fantasy, ale literacka metafora, która od pierwszych stron chwyta za serce. Bo przecież każdy z nas wie, że książki coś w sobie mają – jakby były świadkami naszych przeżyć.
Punktem zwrotnym w historii jest odnalezienie dwóch niepublikowanych tomów – osobnych książek, ale połączonych jednym uczuciem. Ich autorzy, Belle i Hemi, opowiadają tę samą historię tragicznego romansu z własnych perspektyw. A Ashlyn – z początku jedynie zaciekawiona – coraz bardziej zagłębia się w ich świat, aż staje się częścią tej historii. Zaczyna śledztwo literackie, ale z czasem okazuje się, że ta opowieść mówi także o niej samej.
To, co urzeka, to konstrukcja książki – narracja prowadzona w trzech wymiarach: teraźniejszość Ashlyn, przeszłość Belle i przeszłość Hemiego. Każdy głos inny, każdy potrzebny. Kiedy historia Belle się urywa, pojawia się wersja Hemiego – i nagle nic nie jest już takie oczywiste.
Davis pięknie operuje słowem – czuje się miłość do literatury w każdym akapicie. Fragmenty, w których Ashlyn opisuje swoje emocje wobec książek, pachną starym papierem i kurzem półek. Ale nie jest to tylko książka o książkach – to opowieść o winie, przebaczeniu, zdradzie i o tym, że czasami musimy napisać własne zakończenie, zamiast czekać, aż ktoś zrobi to za nas.
„Echo dawnych ksiąg” to powieść dla tych, którzy kochają historie z duszą. Dla tych, którzy wierzą, że książki są czymś więcej niż tylko zbiorem słów. I dla tych, którzy noszą w sobie echa niespełnionych historii. 🧡
Lubicie książki, w których akcja dzieje się wokół książek? Ja bardzo, ale rzadko na takie trafiam, jednak niedawno miałam okazję przeczytać właśnie taką powieść, w której książki odgrywają bardzo ważną rolę, czyli „Echo dawnych ksiąg” Barbary Davis. Jeśli jesteście ciekawi więcej na jej temat, to zapraszam na recenzję!
Ashlyn jest właścicielką antykwariatu. Jest ona tak bardzo związana z książkami, że aż czuje echa historii poprzednich właścicieli książek, które do niej trafiają. Pewnego dnia w jej antykwariacie pojawia się para pięknie oprawionych tomów, która wygląda na taką, jakby nigdy nie była opublikowana. Wtedy jej dar daje o sobie znać... Ashlyn za wszelką cenę chce dowiedzieć się tego, kto je napisał. Książki te bardzo ją intrygują, bo z perspektyw dwóch osób opisują tę samą historię romansu bez szczęśliwego zakończenia. Tym sposobem Ashlyn zostaje uwikłana w tajemnicę literacką, która trwa od dziesięcioleci. Za wszelką cenę chce poznać prawdę, która kryje się za opowieścią z tych książek. Czyta z wielkim zainteresowaniem tę miłosną historię, w której występują złamane obietnice oraz pozornie niewybaczalne zdrady. Kim są bohaterowie tych książek? Czemu porozumiewają się ze sobą za pomocą książek?
W książce tej występują dwie płaszczyzny czasowe. Są czasy teraźniejsze opisujące głównie losy Ashlyn, jej życie osobiste, w którym ciężka przeszłość dotycząca jej dzieciństwa i nieudanego małżeństwa, daje o sobie znać. Czasy te opisują też jej pracę w antykwariacie, kiedy znajduje dwie tajemnicze książki, wokół których toczy się akcja. Bardzo spodobało mi się w tych rozdziałach to, że przed ich rozpoczęciem zostały umieszczone piękne cytaty dotyczące książek, aż muszę przytoczyć jeden z nich: „Zgubić się na stronach jakiejś książki to często odnaleźć siebie”. Z kolei dawne czasy, mające miejsce około czterdziestu lat wcześniej przedstawiają losy Hemi i Belle, którzy w swoich książkach opisują swój romans ze swoich punktów widzenia, stosując narrację drugoosobową, tak jakby za pomocą tych książek prowadzili ze sobą dialog. Bardzo spodobała mi się ta forma przedstawiająca ich historię, tak samo ich romans, mimo że nie miał szczęśliwego finału, był dla mnie bardzo interesujący. Ta płaszczyzna czasowa ciekawiła mnie bardziej niż ta opisująca teraźniejsze czasy, przez które chciałam jak najszybciej przebrnąć, aby czytać dalej o losach Hemi i Belle. Historia ta zawierała wątek nieszczęśliwej miłości, który zawsze mocno mnie interesuje. Żal mi było głównych bohaterów, że przez splot nieszczęśliwych wydarzeń i ingerencję osób trzecich ich historia nie miała szczęśliwego zakończenia. Mimo to finał całości książki było dla mnie satysfakcjonujący. Na końcu nie było żadnych niedomówień, których podczas czytania było między bohaterami wiele, ani żadnych niejasnych spraw, po których pozostaje niedosyt. Tak więc cieszę się, że wszystkie sprawy zostały zamknięte do końca.
„Echo dawnych ksiąg” jest piękną powieścią obyczajową opisującą ciekawą historię przestawioną w bardzo oryginalnej formie. Książka ta potrafi mocno wciągnąć i porwać swoim „książkowym śledztwem”. Bardzo miło spędziłam z nią czas i myślę, że będzie ona idealna dla wszystkich, którzy kochają piękne, ale i też nieszczęśliwe historie miłosne. Będzie ona również w sam raz dla tych, którzy ogólnie kochają książki, bo w tej powieści odgrywają one ogromną rolę!
Czy wierzycie, że książki potrafią mówić - nie słowami zadrukowanymi na papierze, ale emocjami tych, którzy trzymali je w dłoniach przed nami?
Zadaję to pytanie nie bez powodu, bo ,,Echo dawnych ksiąg" Barbary Davis to jedna z tych historii, które zaczynają się w ciszy - w dotyku papieru, w zapachu starego atramentu, w tajemnicy oprawionych tomów - a kończą w nas samych. I nie przesadzę, jeśli powiem, że ta książka została ze mną na długo po ostatniej stronie.
Poznajcie Ashlyn Greer - właścicielkę antykwariatu o pięknej nazwie ,,Nieprawdopodobna opowieść". I choć samo to miejsce mogłoby być bohaterem osobnej historii, to Ashlyn skradła całe moje czytelnicze serce. Ma niezwykły dar: potrafi wyczuć emocje poprzednich właścicieli książek. Nie jest to czary rodem z fantasy, raczej wrażliwość, której nie da się nauczyć. Bo czy nie zdarzyło wam się kiedyś poczuć, że książka, którą trzymacie, wie więcej, niż pokazuje?
Punktem zwrotnym w historii Ashlyn staje się odkrycie dwóch tajemniczych tomów - pięknie oprawionych, niepublikowanych wcześniej książek, napisanych z dwóch perspektyw. Belle i Hemi opowiadają w nich o tej samej, dramatycznej miłości. Dwa głosy, dwa punkty widzenia, dwa serca rozdarte w czasie, którego nie da się cofnąć. A Ashlyn... Ashlyn nie może ich tak po prostu odłożyć na półkę. Rozpoczyna literackie śledztwo, wciągające ją głębiej i głębiej - aż do samego rdzenia historii, która nie tylko nie daje o sobie zapomnieć, ale też zaczyna przypominać jej o własnych, niezabliźnionych ranach.
Barbara Davis z niebywałą gracją buduje trzy przeplatające się narracje - teraźniejszość Ashlyn, przeszłość Belle i przeszłość Hemiego. Każda z nich prowadzi czytelnika przez inną warstwę emocji. Uwielbiam, jak autorka pozwala każdemu z bohaterów mówić własnym głosem, bez pośpiechu, z wyczuciem, dając czas na to, by każde słowo wybrzmiało tak, jak powinno. To nie jest książka, przez którą się przemyka - to opowieść, którą trzeba przeżyć.
Co mnie poruszyło najbardziej? Subtelność, z jaką Davis mówi o winie, o przebaczeniu i o prawdzie, którą każdy musi odkryć na własną rękę. Belle i Hemi nie są typowymi kochankami. To postaci z krwi i kości, z bagażem decyzji, których nie da się cofnąć, z uczuciami tak intensywnymi, że aż bolesnymi. Ich historia to nie bajka o miłości - to opowieść o miłości, która została wystawiona na próbę przez społeczne konwenanse, patriarchalne schematy i okrutne realia epoki.
Ale ,,Echo dawnych ksiąg" to nie tylko romans osadzony w dramatycznym tle. To hołd dla książek - tych starych, zapomnianych, które niosą w sobie coś więcej niż tylko treść. Davis oddaje im głos. I robi to z ogromnym szacunkiem. Czuć, że autorka kocha literaturę - czuć to w każdym zdaniu, w każdej metaforze, w każdym opisie zanurzonej w książkach Ashlyn.
Jeśli miałabym wskazać moment, który najbardziej mnie zatrzymał - byłby to ten, w którym Ashlyn orientuje się, że historia Belle i Hemiego nie jest jej obca. Że słowa z tych książek odzywają się także w niej samej. Że czasem najtrudniejsze rozdziały w życiu to te, których nie chcemy napisać, ale które i tak trzeba dokończyć.
Davis nie boi się mówić o rzeczach trudnych - o utracie, o bólu, o zdradzie. Ale nie zostawia nas w tych emocjach samych. Proponuje coś więcej - drogę do zrozumienia. Może nie zawsze łatwą, może bolesną, ale zawsze wartą przejścia.
,,Echo dawnych ksiąg" to powieść o słowach - tych zapisanych i tych, które nigdy nie zostały wypowiedziane. O emocjach, które przetrwały dekady. O kobietach, które nie chciały już milczeć. I o miłości, która - choć ukryta między stronami - wciąż domaga się swojego miejsca w historii. Jeśli kochacie książki, które żyją własnym życiem - ta opowieść jest dla was.
Odrzuciła rodzinne dziedzictwo. Teraz szuka sposobu, aby je ocalić. Lizzy Moon chciała odciąć się od rodzinnego domu i siedliska zwanego Moon Girl Farm...
Przeczytane:2025-05-29, Ocena: 6, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, 12 książek 2025, 26 książek 2025, 52 książki 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku,
Lekka i piękna opowieść, która została już w podobie napisana przez innych, jednak z innym wydźwiękiem. Historia zaklęta w historii, które dzieli szeroki zakres czasu, a ma się wrażenie jakby odtwarzana była po raz kolejny i kolejny, i za każdym razem człowiek się w niej zakochiwał na nowo:-)
Opowieścią współczesną, choć przeszło czterdzieści lat temu, miała miejsce historia kobiety, która ma niezwykły dar. Jej losy łączą się z antykwariatem i bardzo ładnie opisuje nam swój stosunek do książek. Z pozoru zwykła kobieta, jednak książki, które trafiają do jej rąk, pozostawiają na jej ciele swoje emocje. To całkiem możliwe, gdyż ja mam tak w przypadku obrazów. Nie przyciąga mnie namalowane piękno, ale właśnie emocje jakie towarzyszyły osobie malującej czy też tworzącej swoje dzieło. Być może że i książki takie emocje oddają, ale trudno mi to stwierdzić, kiedy przeważnie w moich dłoniach spoczywają nowe egzemplarze. Nie stare z podniszczonymi kartkami o wartościach kolekcjonerskich tak jak w tej książce. Bohaterka opisuje nam co czuje, kiedy natrafia na kolejne dzieła, aż znajduje jedną, która jest całkowitą zagadką. Bez numeru poznawczego oraz bez użycia imion, jedynie pieszczotliwych nazw. I właśnie ta książka wydziela z siebie przejmujący ból i krzyk rozpaczy. Robi co może by dowiedzieć się od kogo pochodzi i kto ją napisał, jednak los zsyła jej same przeszkody. Nieugięta w poszukiwaniach rozpoczyna czytać tajemniczy egzemplarz, a my poznajemy ją jako osobną opowieść w innym druku z datami. Wiemy, że napisał ją mężczyzna szeroko skrojony emocjonalnie. Opisuje nam w jaki sposób poznał swoją Belle i jest to poezja najwyższych szczebli. Niepojęte było to w jaki sposób opisywał to, co się z nim działo, kiedy ona przy nim była. Znał ją i jednocześnie stanowiła dla niego najwyższą zagadkę. Wiedzieliśmy kiedy i jak się zachowywała, co pokazywała innym, a jakie emocje on w niej widział, gdyż obserwował jej kaździutką zmarszczkę, skinienie oczami, uśmiech i lodowe spojrzenie oraz momenty, kiedy całkowicie pozwalała sobie być sobą. To było tak imponujące niczym rozmowa dawnych kochanków z których jedno ciało aż krzyczało w stronę drugiego. Jednak to bardzo bolesna fascynacja, gdyż spotkali się na jej przyjęciu zaręczynowym. On miał plan do wykonania, a serce biło innym rytmem niż inteligencja. W tych opisach dosłownie każdy się może zakochać. I skaczemy tak co czterdzieści lat, a i nasze serce krwawi, gdyż wszystko co się tu dzieje jest ułożone tak, by samemu czytelnikowi przypomnieć to najwspanialsze zakochanie, którego doświadczył. Giną przy tym drobne druki i pokaźna liczba stron. Liczy się tylko doczytanie tej historii do końca. Ale czy dane nam będzie go poznać? Wszystko jest w rękach kobiety, która odnalazła ten jeden egzemplarz...
Kocham każdą literkę z tej książki, która zamieniała się w zdania. Każdy początek rozdziału to cytat z przekazem współgrający z treścią. Zahipnotyzowała mnie od samego początku niosąc nadzieję na wir emocji, których dzięki niej doświadczyłam. Przepiękna niczym poezja uniesień zaklęta w pieszczocie słów. Chyba nigdy o niej nie zapomnę:-)