Jeżeli zadajesz sobie pytania, strzeż się, gdyż możesz usłyszeć odpowiedzi – mówi stare porzekadło. Inkwizytor Mordimer Madderdin nie waha się dociekać i wnikać - dąży do odkrywania prawdy o świecie, który go otacza. Świecie pełnym intryg i zła. Świecie, w którym ludziom zagrażają demony, czarownicy oraz wyznawcy mrocznych kultów. Świecie, którego siłą napędową są nienawiść, chciwość oraz żądza.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2025-05-10
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 410
Audiobook
Trzecia część przygód Mordimera Maderdina - licencjowanego inkwizytora jego ekscelencji biskupa Hez-hezronu. "Miecz Aniołów' trzyma dobry poziom poprzednich części, choć podobał mi się znacznie mniej niż "Młot na czarownice". Uważam, że dwa ostatnie opowiadania były mocno średnie, czyli "Maskarada" i "Miecz Aniołów", szczególnie to ostatnie. Bardzo mi się za to podobało "Motto" i "Kości i zwłoki". Rymowanki Wesołego Kata z Tiannon to jakieś mistrzostwo świata. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, chociaż on rymował i torturował ludzi jednocześnie. Oto próbki jego talentu: "Nie bądź takim niewiniątkiem, patrz, tu garnek jest ze wrzątkiem. Wleję ci go do gardzieli, ach, będziemy się dziś śmieli!", "Teraz sięgnę ci do gęby, z korzeniami wyrwę zęby. I krew buchnie hen wokoło, oj wesoło, oj wesoło!", "Odpowiadaj na pytania, bo nadejdzie już czas rwania - zaśpiewał. - Jeden ząbek, drugi, trzeci, zaraz z gęby ci wyleci!"
Uwielbiam czarny humor autora. Słuchanie "Miecza Aniołów" było dla mnie prawdziwą przyjemnością, choć podzielam zdanie części osób, że pan Piekara za bardzo epatuje przemocą.
Muszę jeszcze wyrazić swój zachwyt w kierunku lektora pana Janusza Zadury. Co ten człowiek wyczynia z głosem? Jakby miał przynajmniej kilka różnych barw. Czasem lektor potrafi zepsuć przyjemność ze słuchania książki, ale mam wrażenie, że pan Zadura swoim głosem mógłby przeciętną książkę wznieść na wyżyny.
Wciągająca i świetna rozrywka. Nie mogę się doczekać następnego tomu. Polecam.
Jak początkowo pierwszy tom mnie męczył, to teraz czytałam zastanawiając się, jakie tym razem perypetie czekają biednego Mordimera. A tym razem przytrafiło się mu i opętanie,i dziwna sekta, i demon, który , koniecznie chciał poddać się egzorcyzmowi. A nawet trafiła się historia o Jasiu i Małgosi. Tylko nie w takiej formie, jaką znamy. Szkoda, że w tej części rzadko przewija się postać Kostucha i Bliźniaków. Polubiłam ich. No i sięgam po kolejny tom.
"Miecz Aniołów" to powieść o inkwizytorze oddanym swojemy powołaniu, który tropi wszelkie herezje. Książka ukazuje przygody Mordimera Madderdina w dość krótkiej formie. Każda jest osobnym rozdziałem/opowiadaniem. Czyta się je nawet szybko, choć zdarzają się nudniejsze momenty. Pomimo tego, że mamy tutaj do czynienia z fantastyką więcej czasu poświęca się śledztwom rodem z detektywistycznych książek, co jest dość ciekawym zabiegiem, jednak czasami chciałoby się, aby tych elementów fantasy znajdowało się w książce więcej. Pojawia się również niedosyt spowodowany tym, że świat, w którym dzieje się akcja jest przedstawiony bardzo skrótowo, ogólnie. Mało wiemy, dużo pozostaje do odmyślenia się, a nie zawsze to tutaj wychodzi na dobre. Postaci również nie należą do takich, za kóre tryzmało by się kciuki. Raczej jest wszytko jedno co się z nimi stanie, byle było ciekawie. Jest to kolejny minus, ponieważ odczuwa się brak takiej postaci, z którą można się zżyć, kibicować jej. Nadrabiają go dość ciekawe przygody i świat. Książka dobra, ale mobłoby być lepiej, ciekawiej. Bardziej fantastycznie.
Powiem trzy słowa: Piekara, cykl inkwizytorski!
Wszystkie książki Jacka Piekary są wyjątkowe, jeden z moich ulubionych polskich pisarzy.
Kompendium życia w PRL pióra jednego z czołowych polskich pisarzy Jacek Piekara zabiera czytelników w pasjonującą podróż do zaginionego świata PRL...
Inkwizytor Mordimer Madderdin powraca!Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin znowu się spotykają. Tym razem, by wspólnie wziąć udział w misji w przeklętej...
Przeczytane:2025-07-14, Ocena: 6, Przeczytałam,
Wydawnictwo Fabryka Słów uraczyło nas na ten letni czas nowym wydaniem powieściowej serii Jacka Piekary „Ja, Inkwizytor” - przypominając nie tylko te znakomite historie z Inkwizytorem Mordimerem Madderdinem w roli głównej, ale też i dając nam je w naprawdę efektownej graficznej oprawie - m.in. z barwionymi brzegami stron, z których wyłania się fascynująca grafika. I dziś mam przyjemność opowiedzieć wam o trzeciej odsłonie tej wznowionej kolejny raz serii - książce pt. „Ja, Inkwizytor. Miecz aniołów”. Zapraszam.
Tradycyjnie mamy tu do czynienia z kilkoma - konkretnie pięcioma opowiadaniami o losach głównego bohatera, który w tym alternatywnym świecie europejskiego średniowiecza walczy ze złem w imię Boga, w imię Świętego Oficjum, czasami też w imię własnych korzyści i interesów. I kolejny też raz mamy tu znakomite połączenie wartkiej akcji i barwnej przygody z kryminalną intrygą, gdzie po drodze są oczywiście sceny walki, emanacje magii, spotkania z demonami i aniołami, ale też i nie mniej fascynujące spojrzenie na inkwizytorski fach, polityczne intrygi oraz bardzo niesprawiedliwą codzienność życia, gdzie bogaci mogą więcej, a biedni nie mają żadnego znaczenia. Wszystko to zaś jest podlane pokaźną dawką dobrego, rubasznego, a czasami wręcz i czarnego humoru.
I tak też możemy poznać tu kolejne niezwykłe wydarzenia z życia Mordimera, by wspomnieć o otwierającym zbiór opowiadaniu „Głupcy idą do nieba”, gdzie to nasz główny bohater podejmuje się zlecenia odnalezienia i uwolnienia porwanej córki pewnego bogacza, a cała intryga okazuje się mieć zaskakujące, drugie dno..; czy też o kolejnej historii pt. „Kości i zwłoki”, w której to nasz Inkwizytor zajmuje się wielce bulwersującą sprawą szaleńca, który zdaje się karmić ludzkimi zwłokami, a co więcej, w tym samym czasie i w tym samym miejscu pojawia się pewien bezwzględny wysłannik Papieża, z którym to również przyjdzie zmierzyć się Mordimerowi…
Oba te opowiadania są ciekawe, zaskakujące finałem i poprowadzone w naprawdę interesując sposób, by znalazło się miejsca na humor, na magię, ale też i na przemoc, której mamy tu wiele zwłaszcza w pierwszej z wyżej wskazanych historii.
Nie gorzej ma się rzecz z trzema kolejnymi opowieściami: „Sierotkami”, gdzie mamy relację o pewnym samosądzie w małej wsi, gdzie to chłopstwo spaliło kobietę podejrzewaną o czarownictwo i gdzie pojawiają się dwie tytułowe sierotki, których postacie nawiązują pięknie do bajki o Jasiu i Małgosi - ale tylko do czasu...; kolejno z opowiadaniem pt. „Maskarada”, czyli naprawdę świetną opowieścią o pewnym czarowniku, na którego poluje demon i który za sprawą Mordimera ma dostać się do słynnego Klasztoru Amszilas, gdzie to będzie czekać na nich wielkie zaskoczenie...; jak i wreszcie wspominając o wieńczącej ten zbiór, tytułowej historii „Miecz Aniołów” - opowieści o śledztwie Mordimera względem niezbyt dobrze przeprowadzonych przesłuchań przez kolegów po fachu, które koniec końców doprowadziły do ich śmierci, jak i też do czegoś znacznie bardziej przerażającego...
Ta powieściowa seria ewoluuje - i widać to najlepiej właśnie na przykładzie tego trzeciego tomu, gdzie mamy zdecydowanie bardziej złożone fabularnie opowiadania, które nie skupiają się tylko na kolejnych śledztwach i losach samego Mordimera, ale też i odkrywają więcej z tego niezwykłego świata - by wspomnieć o pojawiającym się tu po raz pierwszy Klasztorze Amszilas (swego rodzaju kwatery głównej Świętego Oficjum), czy też o konflikcie Inkwizytorstwa z Papiestwem, który okazuje się być naprawdę mocno rozpalonym. To także więcej ciekawostek o Mordimerze, Kostuchu i innych znanych nam bohaterach tej serii, którzy z każdym z opowiadań odkrywają więcej z prawdy o sobie.
Niezmienny pozostaje sam charakter tej literatury, gdzie jest odważnie, rubasznie, czasami niezwykle mrocznie, ale też i dokładnie tak, jak być powinno. Bo seria Jacka Piekary bazuje na kontrowersji, o czym często zapominają wszyscy ci, którzy porównują ją na niekorzyść do twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Bo też umówmy się - historie o Wiedźminie to baśnie, zaś o opowieściach o Mordimerze Madderdinie możemy powiedzieć wiele, ale z pewnością nie to, że mają one w sobie coś z baśni. Bo to przemoc, zło i ludzka krzywda, czyli wszystko to, czym znaczone są losy głównego bohatera i na czym opiera się ten znakomicie wykreowany, literacki świat.
I raz jeszcze mogę tylko powtórzyć, że to jest literackie fantasy w naszym rodzimym wydaniu, jakiego dotąd nie widzieliśmy. Mocne, charakterne, oparte na dla niektórych skandalicznym pomyśle na kreację alternatywnego świata, gdzie Chrystus w dniu swej kaźni na krzyżu zszedł zen i wyciął w pień pół Jerozolimy - w imię zemsty, ale też i boskiej kary. I oczywiście część czytelników uważa tę serię, ale też i to całe Uniwersum, bo mamy tu wszakże cykle z udziałem innych bohaterów, za coś bardzo niedobrego, ale druga część z nas uważa tę twórczość Jacka Piekary za wybitną. I ja oczywiście jestem w tej drugiej grupie odbiorców tej fantastycznej sagi.
Zbiór opowiadań Jacka Piekary „Ja, Inkwizytor. Miecz aniołów”, to w opinii wielu miłośników tej serii najlepsza jej odsłona. Najlepsza pod względem fabuły, odkrywania sekretów tej alternatywnej wizji europejskiego średniowiecza i emocji. W moim skromnym rankingu zajmuje ona drugą pozycję, co nie umniejsza faktu, że to jest to znakomite, pomysłowe, świetnie podane literackie fantasy, do którego to poznania gorąco was zachęcam i namawiam. Polecam.