Czy klątwa może odstraszać miłość?
Justyna zaczyna wierzyć, że dopóki kamienna róża nie spocznie na przeznaczonym jej miejscu, ona nie trafi na mężczyznę, który ją pokocha. Czy w obcym, nieznanym świecie można odnaleźć dom przodków, świadków rodzinnej historii? Przebywająca od paru miesięcy w Olszanach Julia za wskazówki ma tylko kilka starych fotografii. Czy to wystarczy, żeby szukać korzeni na Kresach?
Dawne rywalki ruszają razem w podróż sentymentalną „za Bug”. Nie przeczuwają, że tak daleko odkryją miejsca i ludzi, którzy wstrząsną ich życiem. Z tej wyprawy wrócą inne. Ale czy lepsze, szczęśliwsze? Czy klątwa kamiennej róży straci moc?
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2025-09-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: Polski
*współpraca ambasadorska*
Już kilka minut po zakończeniu czytania pierwszego tomu, wiedziałam, że drugi będzie obowiązkowy, bo wiele kwestii zostało otwartych, ale tez pojawiły się kolejne zagadki do rozwiązania. Książka przykuwa uwagę cudowną okładką, tak uroczą i spokojną, że aż trudno sobie wyobrazić, że ta powieść to czysta magia i poezja, pełna zwrotów akcji, napięcia przy którym można stracić kilka paznokci. Pierwszy tom był świetny, jednak czegoś mi w nim brakowało, za to ten całkowicie mnie oczarował i już wiem czego tam brakowało.
Niegdysiejsze rywalki - Justyna i Julia, chcą poznać odpowiedzi i rozwiązać raz na zawsze kwestię domniemanej rodzinnej klątwy wyruszają w sentymentalną podróż na Kresy. Już na granicy z Białorusią wiedzą, że ta podróż będzie inna niż wszystkie poprzednie. Podążanie śladami przodków, zgłębianie miejscowych legend i zwyczajów, odkrywanie licznych tajemnic, a także walka z własnymi emocjami czy wątpliwościami sprawia, że szaleńcza podróż na Kresy, sprawiają że życie dwóch kobiet dogłębnie się zmienia, a ich więź się zacieśni.
Jakie to było cudowne, niby proste i zwyczajne, a tak naprawę zajmujące, wciągające, cudowne i wręcz na swój sposób magiczne. To właśnie tej lekko magicznej atmosfery zabrakło mi w poprzednim tomie. W tym tomie już od pierwszych stron czuć, że to niezwykła opowieść, każde kolejne wydarzenie tylko umacnia to uczucie. Dwie przyjaciółki, niegdysiejsze rywalki, które połączyła wspólna wyprawa, w której każda ma swój cel do osiągnięcia. Już na granicy jedna z bohaterek przechodzi przemianę, Justyna powraca do swojego pierwszego imienia Kalina, ta choć niewielka zmiana sprawia, że od razu taktuje się nią inaczej, ja mam sentyment do tego imienia, bo moja córka się tak nazywa, więc choć początkowo nie do końca trawiłam Justynę, to Kalinie szczerze kibicowałam. Z drugiej strony mamy Julię, która walczy sama ze sobą, towarzyszy jej wiele rozterek wewnętrznych, które z czasem zostają podsycane okolicznościami, przez co nie tylko ta zagubiona dziewczyna ma problem, ale też i czytelnik nie do końca wie co o tym wszystkim myśleć.
Powieści obyczajowe to specyficzny gatunek, w którym można dostrzec elementy wielu innych gatunków, co udowadnia autorka tej powieści, bo potrafi je ona wplątać w fabułę niemal po mistrzowsku. Ja jestem całkowicie oczarowana fabułą, w której dostrzegłam elementy obyczajówki, historii, powieści detektywistycznej, romansu czy nawet delikatnego dramatu, a co najważniejsze baśni. Opisane wydarzenia choć są naprawdę realistyczne to jednak na mój gust nieco baśniowe, a naszym bohaterkom sprzyja aż nadnaturalne szczęście, jednak nie mam zamiaru się tego czepiać, bo to wszytko pracuje i tworzy wspaniałą, ciepłą, uroczą wręcz magiczną otoczkę, która manie całkowicie urzekła i nadała tej historii niezwykłego klimatu i nastroju.
Powieść jest wielowątkowa, autorka tutaj wyczerpuje tematy do ostatniej kropelki, wszystko ma przemyślane, dopracowane w najmniejszym stopniu. Wątki główne współgrają z pobocznymi, podążamy śladami przodków, krok po kroku odkrywamy nie tylko tajemnice rodzinne ale też i te lokalne. Wszystko opiera się na zasadzie po nitce do kłębka, czyli panuje tutaj logika i mój ukochany porządek, z jednego wynika drugie, a czytelnik wraz z głównymi bohaterkami odkrywa kolejne tajemnice.
Lektura całkowicie mnie pochłonęła, czytałam ją i śledziłam losy bohaterek z zapartym tchem, sama starałam się pozbierać wszystkie fakty, wiele udało mi się przewidzieć, jednak i pojawiło się klika zaskoczeń. Przy czytaniu towarzyszyło mi napięcie, które momentami sięgało zenitu, w wyniku czego ucierpiały cztery z mich paznokci, a autorka chyba świetnie się bawiła przy zmianie jego natężenia, cóż zrobiła w genialnym stylu.
Książka mi się bardzo podobała, po raz kolejny muszę podkreślić, ze jestem nią całkowicie oczarowana, wiedziałam, że będzie to wyjątkowa historia, jednak nie spodziewałam się, że tak mocno mnie poruszy i tak bardzo zakorzeni się w każdej komórce mojego ciała i umysłu. To była wspaniała, nastrojowa, sentymentalna i emocjonalna podróż, pełna przygód i wyjątkowych wartości, tak niezwykła w swojej prostocie i napisana w tak cudownym i zajmującym stylu, który nie prosi ale woła o jej przeczytanie.
Jestem mega dumna, że mogę jako ambasadorka zaprosić was do przeczytania obu tomów cyklu Olszany, historii, które zachwycają nie tylko cudownym wydaniem, ale przede wszystkim poruszającą i wyjątkową fabułą, która skradnie nawet najbardziej zatwardziałe serca. Ja szczerze je uwielbiam i zachęcam do lektury z całego serca.
,,Kamienna Róża" Agnieszka
Litorowicz-Siegert, wydawnictwo Mięta.
Czy wierzycie w klątwy, zwłaszcza te, które mogą mieć związek z Waszymi przodkami? Ja nigdy o żadnej klątwie w mojej rodzinie nie słyszałam, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Jednak w sadze ,,Olszany" taka klątwa istnieje - i to właśnie ona odgrywa ważną rolę w życiu jednej z bohaterek.
W pierwszym tomie poznajemy jej historię, natomiast w drugiej części, czyli w książce ,,Kamienna róża", możemy przyjrzeć się bliżej Justynie i losom jej prababki. To właśnie z nią związana jest tajemnicza klątwa niepowodzenia w miłości.
Justyna wraz z Julią wyruszają na Kresy. Justyna pragnie, aby kamienna róża spoczęła na grobie prababki - wierzy, że wtedy klątwa wreszcie odpuści. Julia natomiast chce zobaczyć miejsce, w którym dorastał jej dziadek i jego brat, a przy okazji poznać historię swojej rodziny. Ta podróż okaże się dla obu kobiet pełna emocji, wspomnień, ale i trudnych odkryć. Czy odnajdą to, czego szukają? Czy uda im się odkryć prawdę, która przez lata była ukrywana?
Przyznam szczerze, że bardzo czekałam na tę książkę. Czytałam ją kilka lat temu i chciałam znów wrócić do tej niezwykłej historii. Dzięki pięknym opisom miejsc i przyrody miałam wrażenie, że naprawdę tam jestem - widzę te pejzaże, czuję zapach lasu i słyszę szelest liści. Autorka potrafi tak poprowadzić narrację, że czytelnik wchodzi w świat bohaterek całym sercem.
Bardzo kibicowałam Julii i Justynie, by udało im się odnaleźć to, co skrywa przeszłość - i by po drodze odkryły coś jeszcze: wiarę w siebie, siłę i odwagę, by zmierzyć się z losem. W tej części poznajemy też wiele nowych postaci, które są świetnie wykreowane i idealnie wpisują się w fabułę.
Autorka porusza ważne tematy - przyjaźń, bezinteresowną pomoc, nieuleczalną chorobę, niespełnioną miłość. Pokazuje, że warto zaufać drugiemu człowiekowi, rozmawiać i nie pozwalać, by niedomówienia niszczyły relacje.
,,Kamienna róża" to piękna, emocjonalna historia o przeszłości, która potrafi wpływać na teraźniejszość. Serdecznie polecam Wam oba tomy sagi, a ja już z ogromną przyjemnością sięgam po trzecią część! ?
Czy związek Polki z mężczyzną pochodzącym z innego kręgu kulturowego może być trwały i szczęśliwy? Czy miłość pomoże zaakceptować różnice wynikające z...
Miała być kimś innym. ,,Telewizja? O nie!" - usłyszała, gdy w rodzinnym domu ojciec odebrał telefon z propozycją, by Agata Młynarska zadebiutowała przed...
Przeczytane:2025-11-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku - 100, Literatura obyczajowa,
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗞𝗹ą𝘁𝘄𝗮 𝗰𝘇𝘆 𝗽𝗿𝘇𝗲𝘀ą𝗱?
Pierwsza część cyklu 𝑂𝑙𝑠𝑧𝑎𝑛𝑦 dosłownie mnie oczarowała. Czytałam ją w momencie, kiedy potrzebowałam właśnie takiej historii, spokojnej, ciepłej, pełnej magii codzienności. Akcja toczyła się niespiesznie, pozwalając zatrzymać się wśród przyrody, wsłuchać w ciszę i poczuć bogactwo emocji, które z każdą stroną stawały się coraz bliższe. 𝐷𝑟𝑜𝑔𝑎 𝑑𝑜 𝑑𝑜𝑚𝑢 pokazała mi, że nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć i nie zawsze potrafimy dostrzec sens zdarzeń, które nas spotykają. Czasem łatwiej uznać coś za przypadek, niż przyznać, że istnieją siły wymykające się rozumowi, a mimo to wpływające na nasze życie. To była historia, która we mnie została i czekałam z niecierpliwością na jej ciąg dalszy. W drugiej części cyklu, zatytułowanej 𝐾𝑎𝑚𝑖𝑒𝑛𝑛𝑎 𝑟óż𝑎, autorka ponownie zabrała mnie w świat podobny do Olszan, choć tym razem akcja rozgrywa się w Oszmianie na Białorusi. Spotkałam dwie znane bohaterki, których losy splatają się z historią tego miejsca, gdzie pamięć o polskich korzeniach wciąż żyje w sercach mieszkańców. Agnieszka Litorowicz Siegert snuje opowieść o odkrywaniu siebie poprzez podróż, o spotkaniach z ludźmi, którzy mimo trudów codzienności potrafią dostrzegać piękno, pielęgnować tradycję i zachować nadzieję. Słowa autorki malują obrazy pełne ciepła i melancholii. Poczułam zapach lasu, wilgotną ziemię po deszczu i delikatny powiew tęsknoty za tym, co utracone, ale wciąż obecne w pamięci mieszkańców tej ziemi.
Nietypowy duet kobiet, wcześniej rywalek, a teraz przyjaciółek, wyrusza na Białoruś, by zgłębić tajemnice swojego pochodzenia. Justyna, czyli Kalina, liczyła na związek z Wiktorem, zanim ten z wzajemnością zakochał się w Julii. Julia natomiast, po niespełna dwóch miesiącach znajomości z przystojnym weterynarzem, jest przekonana, że to właśnie on jest tym jedynym i że chce zostać jego żoną.
Obie postanawiają odnaleźć swoje korzenie na Kresach. Dawne rywalki, dziś w doskonałej komitywie, wyruszają razem za Bug. Kalina pragnie uwolnić się od klątwy ciążącej na kobietach swojego rodu, a Julia marzy o odnalezieniu domu przodków i rodzinnych śladów sprzed lat. Wiozą ze sobą kamienną różę, która powinna wrócić na grób prababci Kaliny, by ta mogła wreszcie zaznać miłości. Czy podróż przyniesie im spokój i odpowiedzi, których szukają? Czy moc kamiennej róży naprawdę osłabnie?
Dziewczyny krok po kroku odkrywają uroki tego miejsca i z każdą chwilą są nim coraz bardziej zauroczone. Nazwa miejscowości przywodzi im na myśl polskie Olszany. Poznają ludzi, którzy, choć czują się Polakami, nie mogą nawet odwiedzić dawnej ojczyzny, bo nie pozwala im na to system. Trzeba bowiem udowodnić, że ma się polskie korzenie. Jak jednak to zrobić, gdy przodkowie już nie żyją, a dokumenty potwierdzające pochodzenie spłonęły w pożarach?
Wtedy ktoś przysyła Julii SMS-a, w którym kwestionuje wierność Wiktora. Przecież jej białoruski numer zna tylko narzeczony, więc jak to możliwe, że ktoś podważa jej zaufanie do ukochanego właśnie teraz, gdy jest daleko poza granicami Polski? Julię ogarnia niepokój, zaczyna wątpić, a dobry nastrój, jaki dotąd miała, znika. Podejrzewa nawet Kalinę. Kalina zaś przekonuje ją, że nie wolno jej wątpić w tę miłość, choć sama przyznaje, że mężczyzna nie jest jej obojętny. Wie jednak, jak ogromne uczucie łączy Julię i Wiktora, i nie zamierza wchodzić im w drogę.
Jednak niepokój w sercu Julii narasta, a kolejny SMS sprawia, że telefon wypada jej z rąk. Ogarnia ją gniew. Żałuje, że tu przyjechała. Nie potrafi po raz kolejny znieść zdrady. Czyżby znów tak bardzo się pomyliła? Czyżby znowu została oszukana? Ma wrażenie, że nie mają już na Białorusi nic więcej do zrobienia, bo ich sprawy powoli się rozwiązują i dobiegają końca. Początkowy zachwyt Julii tym regionem ustępuje miejsca goryczy i żalowi. Wszędzie zaczyna dostrzegać niedoskonałość tego kraju, brak uśmiechu u jego mieszkańców i to, że nie używają swojego rodzimego języka. Nagle wszystko traci dla niej sens. Czuje się zawiedziona i zmęczona.
Mimo że kiedyś Kalina i Julia rywalizowały o serce Wiktora, teraz, w tym miejscu i w tym czasie, ich relacja nabrała nowego znaczenia. Zmieniła się w prawdziwą przyjaźń, a Wiktor przestał stać pomiędzy nimi. Może dlatego, że kamienna róża wróciła tam, gdzie powinna, na grób prababci, a serce Kaliny, choć długo się przed tym broni, skradł przystojny mężczyzna zwany tutaj Rubinem. Z pochodzenia Polak, lecz jak wielu innych nie potrafi tego udowodnić.
Oszmiana nosi w sobie polskie ślady. Dawniej zamieszkiwali ją liczni Polacy, a do dziś można tam znaleźć kościół św. Michała Archanioła i polskie groby. To niezwykłe miejsce, w którym żyją niezwykli ludzie. Niektórzy za żadne skarby świata nie opuszczą tej ziemi, inni marzą tylko o tym, by stąd wyjechać, choć nawet gdyby chcieli, nie mogą. Jednych w swoich szponach trzyma system, drugich miłość. Coś ich tu zatrzymuje, jakaś niewidzialna siła. Są moce, które potrafią pochwycić człowieka jak sidła i nie wypuścić go już nigdy.
To tutaj Julia spotyka życzliwych ludzi, którzy przekonują ją, że nie może zwątpić w ukochanego ani ulec głupim plotkom, bo mogłaby tego żałować do końca życia, tak jak Katarzyna. Wiara w plotki może okazać się największym błędem, jaki popełni. Katarzyna mówi jej, że jeśli naprawdę kocha, musi trzymać się tej miłości i nie pozwolić, by cokolwiek ją przysłoniło. Żadna mgła, zawiść ani ludzka głupota. Łatwo ulec sugestiom i złym podszeptom, a resztę dopowiada wyobraźnia.
Julia powoli się uspokaja, a Kalina, choć wcale tego nie chciała, coraz bardziej angażuje się w sprawy sercowe. Kobiety czują, że w tych stronach wciąż mają wiele tajemnic do odkrycia, bo rzadko przyjeżdżają tu wycieczki z Polski, które mogłyby zainteresować się odkopywaniem historii sprzed lat. Wydaje im się, że los stawia na ich drodze właściwe osoby, by mogły poznać prawdę o dziadku Julii i jego bracie Kazimierzu. Czasem myślą, że to tylko zwykły zbieg okoliczności, że pojawia się ktoś, kto nagle wyjawia im coś, nad czym bezskutecznie się głowiły. Przypadek? One w przypadki nie wierzą.
Trudno uwierzyć w czary i zaklęcia, łatwiej uwierzyć, że w każdym człowieku tkwi moc, by zmienić siebie i swoje nastawienie do świata. Czasem symbole pomagają przezwyciężyć lęki i odnaleźć w sobie odwagę, której wcześniej brakowało. Taka przemiana następuje zarówno w Julii, jak i w Kalinie. Dla Kaliny była to kamienna róża, a dla Julii stary dom Borowiczów. Czasem w życiu warto postawić na coś, co wydaje się szaleństwem. Można nie wierzyć w czary, ale czasem warto iść za głosem serca. Odkrycie tajemnic z przeszłości swoich przodków daje obu kobietom możliwość zrozumienia własnej tożsamości i odkrycia, jak bardzo ukształtowało to ich teraźniejszość. To potwierdza, jak ważne jest szukanie informacji o sobie, by wiedzieć, kim się jest.
Tylko one dwie, razem, były kluczem do rozwiązania tajemnicy. Ludzkie drogi splatają się w tak zaskakujący sposób, że wystarczyło połączyć dwa elementy, by złożyły się w kod prowadzący do odpowiedzi. Niezwykłe jest to, jak Pan Bóg potrafi zaplatać ludzkie ścieżki. Nikt poza losem nie mógłby ułożyć tej historii w taki sposób. Żadna z nich nie przeczuwała, co się wydarzy. Przecież mogły się nigdy nie spotkać, mogły nie zdecydować się na tę podróż. Nie wiedzą, kto i dlaczego tak to zaplanował, ale cieszą się, że tu są, razem. Wszystko wydaje się tak rzeczywiste, wpisane w miejsce i czas, a jednocześnie dziwnie nierealne. Czy naprawdę doprowadziły tę sprawę do końca? Świat składa się z tajemnic, ale czy to źle? Pokazały mieszkańcom, że ta ziemia kryje mnóstwo śladów, o których nie wolno zapomnieć. I że warto szukać swojej historii, bo zawsze można ją odnaleźć.
𝐾𝑎𝑚𝑖𝑒𝑛𝑛𝑎 𝑟óż𝑎 jest niesamowita, podobnie jak pierwsza część cyklu 𝑂𝑙𝑠𝑧𝑎𝑛𝑦. Odkryłam w niej krainę, którą znałam tylko z opowiadań, zauroczyła plejadą wspaniałych bohaterów życzliwych dla całego świata, no może poza jednym wyjątkiem. Większość pojawiających się w powieści postaci odgrywa istotną rolę w tej historii. Miałam wrażenie, że nie tylko bohaterki zaprzyjaźniły się z nimi, ale i ja poczułam z nimi więź. Tajemnice, piękna przyroda, zabłąkane dusze szukające ukojenia, wszystko to razem sprawiło, że powieść jest naprawdę niezwykła. Jeśli dodać jeszcze przepiękny język, w jakim została napisana, otrzymujemy dzieło rzadko spotykane w literaturze. Szkoda mi było tych ludzi, w których polskość jeszcze się tli, choć młodzi już po polsku nie chcą mówić. Na Białorusi istnieją trudności w prowadzeniu polskich szkół i zajęć w języku polskim. W przeszłości takie placówki funkcjonowały, ale dziś ich działalność jest utrudniona lub niemożliwa z powodu działań rządu białoruskiego, mimo że w tym kraju mieszka wiele osób polskiego pochodzenia.
Drugi tom 𝑂𝑙𝑠𝑧𝑎𝑛 nie tylko dorównuje pierwszemu, ale dodatkowo zaskoczył mnie swoim wyjątkowym klimatem. Autorka zręcznie połączyła współczesność z przeszłością, a rodzinne tajemnice, stare klątwy i nierozwiązane sprawy nadają historii wielowymiarowość. To książka, w której emocje bohaterów stały mi się bliskie, a podróż Julii i Justyny pozwalała odkrywać nie tylko losy ich przodków, ale też uczucia, które im towarzyszyły w tej przygodzie. Każda strona wciągała w świat, gdzie historia miesza się z codziennością, a magia z rzeczywistością. Ta opowieść pokazuje, jak ważne jest poznawanie swoich korzeni, rozumienie przeszłości i otwarcie się na ludzi oraz miejsca, które potrafią zaskakiwać.
W trakcie lektury poznałam nowych ludzi i odwiedziłam różne zakątki, a opisane Kresy zachwyciły mnie malowniczością i historycznymi detalami. Każdy rozdział pozwalał poczuć, że obcuję z miejscem pełnym tajemnic i niezwykłej atmosfery. Z radością byłam z bohaterkami w tej podróży i już nie mogę się doczekać, co przyniesie kolejny tom.