Historia, która nie miała prawa się wydarzyć, i pewnie tak by się stało, gdyby nie fakt, iż jest prawdziwa.
Czy warto przechowywać stare świstki? Szczególnie te z tajemniczym szwajcarskim adresem?
Maria i Czesław, babcia i dziadek autorki, główni bohaterowie "Historii spisanej atramentem", próbują ułożyć sobie życie w Kostromie, a tymczasem świat ogarniają niepokoje, które burzą ustabilizowane życie obojga.
Czy Maria zdoła pokonać niebezpieczeństwo, zagrażające jej i jej dziecku? Czy dwie słabe kobiety poradzą sobie z zagrożeniem, nadchodzącym z najmniej spodziewanej strony?
Trudno się nie pogubić, gdy nagle okazuje się, że ktoś, komu bezgranicznie ufaliśmy, knuje podstępny plan.
Matylda i Janusz ruszają tropem sekretnej korespondencji Marii sprzed lat.
Maria Ulatowska i Jacek Skowroński - duet literacki znany czytelnikom z książek "Autorka", "Pokój dla artysty", "Historia spisana atramentem" i "Tylko milion".
Maria Ulatowska poprzednio pisała powieści obyczajowe, Jacek Skowroński kryminalne i sensacyjne. Połączyli siły i teraz piszą razem - o wszystkim, a mają w planach jeszcze wiele wspólnych książek. W wolnych chwilach podróżują po świecie, poszukując inspiracji i nowych wrażeń.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-02-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
Zdecydowanie lepsza niż pierwszy tom. Autorzy skupiają się tylko na wątkach historycznych co do mnie bardziej przemawia. Postacie też są bardziej dynamiczne i mniej mnie irytowały. Niektóre postacie drugoplanowe zostały rozbudowane. Fabuła się skomplikowała, dużo się dzieje. Czytało mi się ten tom dużo płynniej.
Kontynuacja losów dziadków autorki. Powieść oparta na listach skrywanych przez babcię. Moim zdaniem jest to świetny materiał na film. Zawirowania polityczne w Europie, napięcia społeczne, a w to wszystko wplątani nasi bohaterowie. Tęsknota za dawnymi czasami i nawiązanie kontaktu z dawną miłością ma swoje konsekwencje. Miłość, przyjaźń, intrygi, zdrada, ucieczka fabuła bogata w zwroty akcji. Bardzo polubiłam ten autorski duet. Czekam na ciąg dalszy przygód przodków Pani Marii.
„... rodzice kiedyś odejdą, zostawiając nas samych. Jak ptaki, co wyganiają młode z gniazda, kiedy te nauczą się latać. Potem obserwują z góry, jak sobie radzi potomstwo, ale już nie nakarmią, nie ostrzegą przed czającym się drapieżnikiem ...”
Dalsze losy dziadka Czesia i babci Mani - bohaterów "Histori spisanej atramentem".
Jest rok 1912, nasi dziadkowie żyją Kostromie (port nad Wołgą), niby wszystko jest ok, jednak ona - posłuszna żona i matka, zaczyna pisać listy do Polski. Nikt nie zdziwiłby się korespondencji do rodziny, przyjaciółki, ale były narzeczony .... Jak można się spodziewać nie wyjdzie z tego nic dobrego, a co to trzeba zanużyć się w lekturze. Polecam i czekam na ciąg dalszy
Kontynuacja "Historii pisanej atramentem", równie świetna jak jej poprzedniczka. Bardzo dokładnie oddany klimat ówczesnych lat i wpleciony wątek historyczny zmian zachodzących w pierwszej połowie XX wieku.
"Tatry międzywojenne" opowiadają o Tatrach z lat odrodzonej Rzeczpospolitej, z czasów niezwykle szybkich przemian cywilizacyjnych i politycznych...
Przeczytane:2025-08-03,
To miał być już ich happy end, miało być „żyli długo i szczęśliwie”, przecież pokonali tak wiele przeciwności. Jednak nie będzie tak kolorowo, jakby tego chcieli. Maria i Czesław mieszkają w mieście na północy Rusi wraz z ich synkiem. Niestety mężczyzna zaczyna coraz bardziej tęsknić za powołaniem, a Maria czuć się samotnie. Kobieta zaczyna potajemnie pisać do byłego narzeczonego, wtedy jeszcze nie wiedząc, jak bardzo pomoże jej to w życiu. Czesław zaczyna się dziwnie zachowywać, a pewnego dnia zostaje aresztowany. Maria, myśląc nie tyle o sobie, ile o swoim synku i jego bezpieczeństwie postanawia uciekać, choć serce mocno jej krwawi na myśl o zostawieniu męża samego.
W tym samym czasie w życiu Osmana, dawnego narzeczonego Marii wkracza siostra Czesława. Chociaż ta wizyta nie jest zapowiedziana, okazała się bardzo miła i znacząco się przedłużyła. Mężczyzna zaczął dostawać listy od Marii, co z jednej strony zaczęło zakłócać jego pozorny spokój, z drugiej sprawiają mu wiele radości. Jak się potoczy historia całej czwórki? Za co Czesław trafił do więzienia? Jak poradzi sobie Maria? Co jeszcze się stanie?
Tom pierwszy zdecydowanie mi się podobał i z niecierpliwością, a jednocześnie swoimi oczekiwaniami sięgnęłam po tom drugi. Nie zawiodłam się ani trochę. Historia, jaką znalazłam w książce była po prostu świetna. To historia nie tylko o miłości, ale również o trudnych decyzjach, od których zależy nie tylko nasza przyszłość, o odpowiedzialności, zagubieniu i wiele więcej. Książka mnie wciągnęła i to bardzo. Nie mogłam się oderwać praktycznie od pierwszych stron, aż do samego końca.
Akcja sprawnie poprowadzona, ze zwrotami, które mnie potrafiły zaskoczyć. Czytało się ją szybko, a podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji. Czytamy ją z perspektywy wielu bohaterów, co zdecydowanie wiele wnosi, pozwala dużo lepiej zrozumieć całą historię.
Jeśli chodzi o bohaterów, byli naprawdę ciekawi, dobrze wykreowani. Zmienili się, jednak ze względu na ich większą ilość, zmiany, jakie w nich zaszły musicie odkryć sami.
„Kartka ze szwajcarskim adresem” to świetna książka, z którą spędziłam wspaniały czas. Z ogromną przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA